Ciekaw jestem tego obozu - daj znać co i jak.
[2023] kajet: raczej nie będę tu pisał
Z tematów okołotriathlonowych:
Tymczasem mam pytanie, czy Wy też tak macie, że po paru dniach taperingu wszystko Was boli? Raz jedno kolano, raz drugie kolano, DOMSy w nogach, DOMSy w rękach... tak jakby organizm dostał sygnał, że "już można się skarżyć"...
No zawsze tak u mnie jest i tym razem nie stało się inaczej...
(Uprzedzając pytania: nie, żadne wzdęcia mi nie dolegają )
Tymczasem mam pytanie, czy Wy też tak macie, że po paru dniach taperingu wszystko Was boli? Raz jedno kolano, raz drugie kolano, DOMSy w nogach, DOMSy w rękach... tak jakby organizm dostał sygnał, że "już można się skarżyć"...
No zawsze tak u mnie jest i tym razem nie stało się inaczej...
(Uprzedzając pytania: nie, żadne wzdęcia mi nie dolegają )
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet
Oczywista oczywistość , że boli. Po dniach wolnych jak sie spotykamy na treningach to zamiast być wypoczętym i silnym to każdy cierpi .
Lepiej napisz jak tam było na obozie!
Obóz triathlonowy? Tak rzec by można, ale jak to obóz, składający się z upchniętej w 6 dniach turystyki szosowej z dodatkiem pozostałych dyscyplin:
18h roweru
3,5 h biegu
2h pływania.
Czekałem na ten obóz jak Girkin na mobilizację. Zwykle gdy wyczekuje się czegoś miesiącami, a w wielkiej już ekscytacji tygodniami, to już samo wydarzenie nie wydaje się tak zajebiste, bo nie jest w stanie spełnić oczekiwań.
A jednak rozbuchane oczekiwania zostały spełnione. Było jeszcze lepiej niż myślałem. Towarzystwo pierwsza klasa (z przewagą Amerykanów i Brytyjczyków, ale nie tylko) w wieku od lat 23 do dobrze ponad 60, fajny hotel, bajkowa okolica (w której byłem już raz kiedyś), podgrzewany basen na dworze, no i te trasy rowerowe...
Treningi trwały od niedzieli do piątku włącznie, ale zacznę od środka, czyli od dnia trzeciego.
Którego to zrobiliśmy najsłynniejszy podjazd na Majorce - Sa Calobra (10 km, 7%, ale to nieistotne, bo liczą się widoczki).
Najpierw podjeżdża się pod górę od strony lądu, ale to nie jest "właściwy" podjazd, mimo że jego szczyt jest tam, gdzie szczyt właściwego podjazdu. Następnie z tej góry zjeżdża się serpentynami w stronę kompletnie odizolowanej od świata wioseczki, następnie rzeczonymi serpentynami trzeba wrócić - to jest Sa Calobra właśnie. Cały przejazd to jeszcze pomniejsze podjazdy po drodze, razem 120 km i 2200 m w pionie. W wioseczce na dole Z każdym dniem obawy o to, czy wytrzymam, czy dupa wytrzyma, czy po hardkorowym dniu zregeneruję się na tyle, że kolejnego nie zatrzymam się na podjeździe, rozpływały się. Okazało się, że ja, miłośnik krótkich dystansów i krótkich treningów, grubodupny i ciężki "czasowiec dla ubogich", daję radę. Na podstawie wypełnionej przed obozem miniankiety zostałem zakwalifikowany do drugiej grupy rowerowej (z trzech). Po cichu liczyłem na pierwszą, ale okazało się, że druga grupa także robi wszystkie główne podjazdy (tylko trzecia miała lajtowy program), tak więc idealnie - te same atrakcje, mniejsza presja.
Mój najbliższy krąg towarzyski to Włoch, Belg, Amerykanin z NYC, Brytyjczyk i Australijczyk - część panów namówiłem na karty przy piwie, oczywiście bezalkoholowym. Wytrzymali godzinę. Zuchy!
c.d.n.
18h roweru
3,5 h biegu
2h pływania.
Czekałem na ten obóz jak Girkin na mobilizację. Zwykle gdy wyczekuje się czegoś miesiącami, a w wielkiej już ekscytacji tygodniami, to już samo wydarzenie nie wydaje się tak zajebiste, bo nie jest w stanie spełnić oczekiwań.
A jednak rozbuchane oczekiwania zostały spełnione. Było jeszcze lepiej niż myślałem. Towarzystwo pierwsza klasa (z przewagą Amerykanów i Brytyjczyków, ale nie tylko) w wieku od lat 23 do dobrze ponad 60, fajny hotel, bajkowa okolica (w której byłem już raz kiedyś), podgrzewany basen na dworze, no i te trasy rowerowe...
Treningi trwały od niedzieli do piątku włącznie, ale zacznę od środka, czyli od dnia trzeciego.
Którego to zrobiliśmy najsłynniejszy podjazd na Majorce - Sa Calobra (10 km, 7%, ale to nieistotne, bo liczą się widoczki).
Najpierw podjeżdża się pod górę od strony lądu, ale to nie jest "właściwy" podjazd, mimo że jego szczyt jest tam, gdzie szczyt właściwego podjazdu. Następnie z tej góry zjeżdża się serpentynami w stronę kompletnie odizolowanej od świata wioseczki, następnie rzeczonymi serpentynami trzeba wrócić - to jest Sa Calobra właśnie. Cały przejazd to jeszcze pomniejsze podjazdy po drodze, razem 120 km i 2200 m w pionie. W wioseczce na dole Z każdym dniem obawy o to, czy wytrzymam, czy dupa wytrzyma, czy po hardkorowym dniu zregeneruję się na tyle, że kolejnego nie zatrzymam się na podjeździe, rozpływały się. Okazało się, że ja, miłośnik krótkich dystansów i krótkich treningów, grubodupny i ciężki "czasowiec dla ubogich", daję radę. Na podstawie wypełnionej przed obozem miniankiety zostałem zakwalifikowany do drugiej grupy rowerowej (z trzech). Po cichu liczyłem na pierwszą, ale okazało się, że druga grupa także robi wszystkie główne podjazdy (tylko trzecia miała lajtowy program), tak więc idealnie - te same atrakcje, mniejsza presja.
Mój najbliższy krąg towarzyski to Włoch, Belg, Amerykanin z NYC, Brytyjczyk i Australijczyk - część panów namówiłem na karty przy piwie, oczywiście bezalkoholowym. Wytrzymali godzinę. Zuchy!
c.d.n.
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet
Raczej tu nie piszę, ale dokończyłem rozpoczętą parę tygodni temu relację z półmaratonu berlińskiego - zapraszam do lektury.
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet
Zaktualizowane plany startowe.
- 5.02 Bieg Chomiczówki (15 km) - zaliczony, wolniej od zeszłorocznego półmaratonu, choć na papierze życiówka na tej trasie...
- 1.04 Półmaraton Berliński - zaliczony, he's still got it, 1:29:09
- 14.06 GIT Żyrardów (1/8) - zaliczony, po kontuzji / z kontuzją bez szału
- 17.06 Challenge Gdańsk (olimpijka) (A) - zaliczony, niedotrenowany zawodnik, super zawody, powyżej 2:30...
- /Garwolin 1.07 jednak nie/
- 30.07 GIT Rawa Mazowiecka (1/8)
- 20.08 2-4-8 Triathlon Frombork (44 km) - zapisany
- /Poznań 3.09 jednak nie/
- 10.09 Triathlon Stryków (1/4) (A) - zapisany
- 24.09 Duathlon Radomszczański (sprint) - jeszcze nie ma zapisów
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet