poniedziałek 12.04
W związku z przedłużeniem krótkiej wizyty w Warszawie:
Basen (25 m) - 1h, 2650 m. Ciężko. Z plusów - brak problemów z wytrzymałością ramion, dodatkowo tempa pod koniec podobne jak na początku. Z minusów - po 2,5 tygodniach przerwy woda robi się diabelnie gęsta, a człowiek ma wrażenie, jakby płynął na nieustannej zadyszce. No i szybkość oczywiście siadła.
Także:
Przyczyna przedłużenia, czyli umówione na ostatnią chwilę
szczepienie przeciwko COVID (Moderna, 1. dawka).
wtorek
Samopoczucie po szczepieniu, poza bolącym (głównie przy podnoszeniu łokcia) ramieniem, OK.
Już na wsi - zakładka, uwaga, duathlonowa, czyli zaplanowana przez Mikaela zakładka zrobiona w odwrotnej kolejności:
Bieganie - 24' spokojnie, tempo 5:14, tętno 135, samopoczucie po jedzeniu nienadzwyczajne.
Rower - szosa na trenażerze: 1:15 bardzo spokojnie, NP 187 w, tętno 122.
środa
Ramię boli bardziej, podobno 2 dni po szczepieniu to normalne.
Bieganie - 42', w tym 30' podprogowo, tempo 4:30 (odcinek podprogowy 4:20), tętno 158 (odcinek podprogowy 165). Słabo jakoś się czułem, w TP zaznaczyłem lekko smutną buźkę i pozwoliłem sobie skrócić odcinek podprogowy z planowanych 35' do 30'.
czwartek
Rower - szosa na trenażerze: 1:00, w tym 45' tempa, tj. intensywności połówki. NP 241 w (odcinek tempowy 251 w), tętno 137 (odcinek tempowy 143). Tempo pojechane mocniej, bo przy 240 w za Chiny nie mogłem wejść na jakieś rozsądne tętno - nie przekraczało 135. Ale u mnie 135 to dolna granica jazdy w polskiej 1. strefie, a amerykańskiej drugiej, czyli "w tlenie". RPE przy 250-255 w też było takie akurat, czułem, że jest łatwiej niż na intensywności sweet spot, ale że pracuję. Natomiast wątpię, żebym mógł pojechać połówkę na 250 w. Chyba że celem byłby DNF w T2
Wg Mikaela na połówce należy jechać delikatniej niż sugeruje wiele źródeł, tzn. nie przekraczać 82% FTP, a 78% też jest OK. Zakładając FTP 300 w byłoby to 234-246 w, zatem moim celem jest nadal 240 w. W Czempiniu zacznę może nawet bardziej konserwatywnie, w końcu będę po przebiegniętej dyszce.
Ramię lepiej, mógłbym już coś nim ćwiczyć.
piątek
Ramię zupełnie bez bólu w pełnym zakresie ruchu.
Zaplanowany jako dzień wolny, ale z braku drugiego basenu w tym tygodniu:
gumy 25'
sobota
Zakładka:
Rower - szosa na dworze: 3h, w tym 3x20' na intensywności startowej połówki. NP 218 w, tętno 139, 92 km. Moje morale nie zostało podbudowane - na początku mega łatwo, ostatnie powtórzenia już jechałem na lekkim zapieku. Tętno przy powtórzeniach: 139, 140, 148, 152! Niby 152 to nie tragedia, ale tendencja niedobra. W Malborku w 2019 r. miałem średnie tętno na rowerze poniżej 150. No i skróciłem sobie trening z 3,5h do 3h, tłumacząc sobie, że Czempiń to tylko 60 km i że te kluczowe 4x20' zrobiłem.
Lepiej jeździ mi się chyba na czasówce; druga - gorsza - wiadomość jest taka, że znowu jazda na dworze, czyli przy nieodłącznych wahaniach mocy, męczy mnie bardziej niż równiutkie pedałowanie na trenażerze. Ale jest też dobra wiadomość, prawa dłoń nie drętwieje mi na kierownicy szerokości 37 (38?) cm tak bardzo i tak szybko jak w zeszłym roku. I druga dobra wiadomość, mój tyłek zakumplował się z siodełkiem, jakie szybko, fachowo i za atrakcyjną cenę opchnął mi @FireTriFighter, więc 3h na szosie to już nie jest niewyobrażalne osiągnięcie.
Bieganie - 48', w tym 45' w tempie startowym na połówce, czy też w
wymarzonym w najdzikszych snach tempie startowym na połówce. Tempo to wyniosło na falującej trasie 4:32/km (teoretycznie powinno się zmieścić w przedziale 4:25-4:40) ze zdychaniem po siódmym kilometrze, kiedy z trudem wyciskałęm 4:40. Tym niemniej weszła dycha na zmęczonych nogach, zrobiona w tempie (gdy uwzględnić trudniejszą trasę) dychy z Triathlonu Stryków w 2019 r., pobiegniętej po 4:30, czyli oczywiście mojej najszybszej w tri. Tętno z odcinka tempowego 162. Pierwsze 3 km to się leciało jak na skrzydłach, a parę kolejnych też było na pełnej kontroli, eh...