Się żem nie przetrenował w ubiegłym tygodniu
Trzy "treningi", trzy razy rower. Klepię to już z domu obiecując sobie że nie będę próbował nadganiać. Obiecuję a co z tego wyjdzie, nie wiem. Póki co siedzę na kanapie i próbuję nudę zabić.
Szajba - In Comfort Zone
Base
Week 8
W planie miał to być recovery week, ale z racji że ostatni był recovery ten recovery być nie może mimo iż kolejny będzie pierwszym z cyklu Build. Sam fakt że od rana do wieczora niewiele mam zajęć wykraczających poza kanapę za recovery mi wystarczy.
Poniedziałek - w podróży. Wpadły 3 Cole i pół kilo Snickersów. Jak to w podróży
Wtorek - do południa w podróży, wieczorem odrabiałem poprzedni tydzień, wykręciłem półtorej godziny z TrainerRoad, w tym 2x30' avg305W Hr 155 strefa tempo
Środa - TR i trening z wtorku, interwały VO2Max 15x60s428w p. 120" Przerwy pocisnąłem trochę mocniej niż w planie stało, ale fajnie się kręciło więc co będę sobie żałował
Czwartek - pobiegane 50' tempo 5'05" avg Hr 152, fajnie się biegło, początek luźniej a w miarę wbijania kilometrów i tempo i tętno lekko w górę
Trochę mi body odsapło, serce lepiej się kręci i chętniej na wyższe obroty wchodzi, nic tylko progres robić w PRO warunkach
Piątek - Sweet Spot na TR czyli 3x15m 326w avg Hr z interwałów 160 bpm, raz mi łańcuch spadł, poza tym bez historii. Bezpośrednio po treningu wyszedłem przed dom ochłonąć, przechodził szwagier, były szwagier, i tak jak stałem w kolarskich spodniach ... wróciłem po jakimś czasie i
Sobota - ... dochodziłem do siebie
Niedziela - ... jako że niezwyczajny wciąż dochodziłem do siebie ale już raczej z przekonania niż musu
Tydzień wyszedł regeneracyjny, jakbym resztki motywacji w Szwecji zostawił. No, ale póki nie mam odleżyn, jest w miarę OK. Waga nie rośnie, pełny brzuch, pod kocem ciepło, czego chcieć więcej
Week 8
W planie miał to być recovery week, ale z racji że ostatni był recovery ten recovery być nie może mimo iż kolejny będzie pierwszym z cyklu Build. Sam fakt że od rana do wieczora niewiele mam zajęć wykraczających poza kanapę za recovery mi wystarczy.
Poniedziałek - w podróży. Wpadły 3 Cole i pół kilo Snickersów. Jak to w podróży
Wtorek - do południa w podróży, wieczorem odrabiałem poprzedni tydzień, wykręciłem półtorej godziny z TrainerRoad, w tym 2x30' avg305W Hr 155 strefa tempo
Środa - TR i trening z wtorku, interwały VO2Max 15x60s428w p. 120" Przerwy pocisnąłem trochę mocniej niż w planie stało, ale fajnie się kręciło więc co będę sobie żałował
Czwartek - pobiegane 50' tempo 5'05" avg Hr 152, fajnie się biegło, początek luźniej a w miarę wbijania kilometrów i tempo i tętno lekko w górę
Trochę mi body odsapło, serce lepiej się kręci i chętniej na wyższe obroty wchodzi, nic tylko progres robić w PRO warunkach
Piątek - Sweet Spot na TR czyli 3x15m 326w avg Hr z interwałów 160 bpm, raz mi łańcuch spadł, poza tym bez historii. Bezpośrednio po treningu wyszedłem przed dom ochłonąć, przechodził szwagier, były szwagier, i tak jak stałem w kolarskich spodniach ... wróciłem po jakimś czasie i
Sobota - ... dochodziłem do siebie
Niedziela - ... jako że niezwyczajny wciąż dochodziłem do siebie ale już raczej z przekonania niż musu
Tydzień wyszedł regeneracyjny, jakbym resztki motywacji w Szwecji zostawił. No, ale póki nie mam odleżyn, jest w miarę OK. Waga nie rośnie, pełny brzuch, pod kocem ciepło, czego chcieć więcej
"Jak nie trenować" - Szajba. Już w styczniu w kioskach Ruchu! Przetłumaczone na 14 języków, w tym ujgurski.
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet
kajet pisze:"Jak nie trenować" - Szajba. Już w styczniu w kioskach Ruchu! Przetłumaczone na 14 języków, w tym ujgurski.
Wysłane z mojego NOTE 20 PRO przy użyciu Tapatalka
:lol: :lol: :lol: :lol:
Build
Week 1
Przede mną piętnaście tygodni rozbudowy. Oczywiście ja sobie, plan sobie. Rower przycisnę mocniej bo lubię, bieganie w miarę możliwości zgodnie z planem, pływania zero. Kolejny raz podejdę pod treningi siłowe i zapewne kolejny raz szybko się poddam.
Tymczasem...
Poniedziałek - Ramp Test. W zasadzie miałem test w planie na wtorek i w zasadzie wcale nie chciało mi się go robić czy to w poniedziałek czy wtorek czy w jakikolwiek inny dzień , ale że nie chciałem kolejnego dnia spędzić na kanapie, po krótkiej wewnętrznej walce, siadłem na rower i zrobiłem co miałem zrobić. Z testu wyszło 339W, nieszczególnie się ujechałem bo w trakcie poczułem jakiś ucisk z tyłu głowy, włączył mi się zawór bezpieczeństwa i spuściłem z tonu.
Dziś w ramach dobrze pojętej regeneracji, wysłuchałem od początku do końca, pierwszy raz w moim życiu, gościa który gadał przez dobrą godzinę a ja wcale nie miałem ochoty mu przerywać :lol:
Link do rzeczonego http://trinergy.pl/odcinek1?fbclid=IwAR ... z0leQivldY. Polecam :)
Wtorek - słabo, nie mam motywacji, treningowe zero
Środa - TR i interwały 6x3' 120%FTP p.3' . Z sześciu zrobiłem dwa i trochę trzeciego i nie dałem rady uciągnąć dłużej tego treningu. Chyba zafunduję sobie miesiąc lub dwa na Zwift.
Jak wyżej pisałem, wziąłem się za tę nieszczęsną siłówkę. Bieganie wzięło w łeb, rower wziął w łeb, jedyne co udało mi się osiągnąć to wywołanie stanu zapalnego w całym moim body. Treningi siłowe przeplatam spacerami i lekkim kręceniem, tak by jeszcze bardziej sobie nie zaszkodzić a trochę krew przepompować.
No i to by było na tyle.
No i to by było na tyle.
Po pięciu miesiącach przerwy w "prowadzeni" dziennika obiecuję sobie solennie coś dziś napisać.
A jak już sobie obiecam to tak być musi
A jak już sobie obiecam to tak być musi
Pięć miesięcy wstecz ...
W styczniu dość mocno cisnąłem rower bo co innego zimą robić. Dorzuciłem na gęsto treningów siłowych. Sezon w kolorowych barwach widziałem. I raptem coś pękło.
Porobiłem badania które sportowiec zwykł robić przynajmniej raz w roku a ja nie robiłem nigdy i wyszło że los obdarował mnie miażdżycą tętnic kończyn dolnych. Stadium początkowe, ale jak to z miażdżycą, lepiej nie będzie a gorzej być może. Odechciało mi się sportu, rower, biegania, nawet pływania mi się odechciało. I tak minął luty. W marcu zaczęło mi się powoli chcieć, by już w kwietniu zacząć coś myśleć nad tym jak pogodzić zdrowie, pracę i sport. Dwudziestego kwietnia wróciłem do pracy zawodowej i w miarę regularnych aktywności.
To tak, od miski zacznę bo ta największy wpływ na poprawę i zdrowia i wyników mieć może.
Od 20 kwietnia jestem na diecie Low Carb i FODMAP. Żywię się głównie olejami, rybami, chudym mięsem, jajami i warzywami. Zeszło ze mnie 7kg i 4 kolejne są w planie do końca czerwca. Po zejściu do wagi docelowej, dorzucę do miski trochę opornych skrobi i owoców z niską zawartością FODMAP tak by trochę podbić intensywność na treningach. Tyle na temat odżywiania
Sport. Zdecydowanie muszę przystopować, będę triatlonistą przez małe "t" i nie będę się tego wstydził. Popracuję trochę na moimi najsłabszymi stronami czyli w kolejności pływanie, regeneracja, bieganie a mocniejsze ... aktualnie nie ma mocniejszych ... postaram się utrzymać na jako takim poziomie.
Późno już a ja zamiast regenerować się, pierdołam się zajmuję.
Czołem
Dziennik będę prowadził w nieco luźniejszej formie
W styczniu dość mocno cisnąłem rower bo co innego zimą robić. Dorzuciłem na gęsto treningów siłowych. Sezon w kolorowych barwach widziałem. I raptem coś pękło.
Porobiłem badania które sportowiec zwykł robić przynajmniej raz w roku a ja nie robiłem nigdy i wyszło że los obdarował mnie miażdżycą tętnic kończyn dolnych. Stadium początkowe, ale jak to z miażdżycą, lepiej nie będzie a gorzej być może. Odechciało mi się sportu, rower, biegania, nawet pływania mi się odechciało. I tak minął luty. W marcu zaczęło mi się powoli chcieć, by już w kwietniu zacząć coś myśleć nad tym jak pogodzić zdrowie, pracę i sport. Dwudziestego kwietnia wróciłem do pracy zawodowej i w miarę regularnych aktywności.
To tak, od miski zacznę bo ta największy wpływ na poprawę i zdrowia i wyników mieć może.
Od 20 kwietnia jestem na diecie Low Carb i FODMAP. Żywię się głównie olejami, rybami, chudym mięsem, jajami i warzywami. Zeszło ze mnie 7kg i 4 kolejne są w planie do końca czerwca. Po zejściu do wagi docelowej, dorzucę do miski trochę opornych skrobi i owoców z niską zawartością FODMAP tak by trochę podbić intensywność na treningach. Tyle na temat odżywiania
Sport. Zdecydowanie muszę przystopować, będę triatlonistą przez małe "t" i nie będę się tego wstydził. Popracuję trochę na moimi najsłabszymi stronami czyli w kolejności pływanie, regeneracja, bieganie a mocniejsze ... aktualnie nie ma mocniejszych ... postaram się utrzymać na jako takim poziomie.
Późno już a ja zamiast regenerować się, pierdołam się zajmuję.
Czołem
Dziennik będę prowadził w nieco luźniejszej formie
Czas pokaże - ja kilka lat temu przegiąłem z intensywnością zimą co skończyło się "przetrenowaniem' na wiosnę i odpuszczeniem całego sezonu - u Ciebie dochodzą kwestie zdrowotne więc tym bardziej trzeba być ostrożnym - ale sport (bardziej rekreacyjny) myślę,że więcej pomoże niż zaszkodzi i może się okazać,że wszystko wróci do normy i w kolejnych latach będziesz cisnął bez problemów - trzymam kciuki
Wysłane z mojego NOTE 20 PRO przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego NOTE 20 PRO przy użyciu Tapatalka
Dzięki
Myślę że najważniejszym w moim szczególnym przypadku będzie znalezienie złotego środka pomiędzy czasem poświęconym treningom, ich intensywnością a regeneracją.
Myślę że najważniejszym w moim szczególnym przypadku będzie znalezienie złotego środka pomiędzy czasem poświęconym treningom, ich intensywnością a regeneracją.