I po Ślesinie.
Wyjechałem w piątek rano, standardowo przejechać Częstochowę to kosmos, więc jechaliśmy ponad 5h.
Udało mi się jeszcze objechać trasę w piątek wieczorem - roweru nie wstawiałem.
Spałem w hotelu Mozaikowy Piec, który znajdował się pomiędzy jeziorem, a T1;) Miał tylko jeden minus...brak klimy, a pokój miałem na poddaszu. Masakra, nigdy więcej. Mała nie mogła spać = ja nie mogłem spać.
W sobotę pobudka o 6:30, wstawiłem wszystko do strefy. Start o 9. Pierwszy raz postanowiłem mocno pójść w kofeinę - 2x redbull + shot. Trochę przesadziłem, bo stres przed startem był spory.
Start - skok z pomostu, fajne urozmaicenie. Co prawda 3 minuty przed startem dowiedziałem się, by nie skakać w prawo (opłacało się), bo jest płytko i są kamienie. Cóż, lepiej późno niż później;) Na starcie niecałe 250 osób. Pływanie bardzo szybkie - nurt sprzyjał. Szło mi bardzo dobrze. Do czasu.
Mniej więcej w połowie wziąłem takiego hausta wody, że zacząłem się zastanawiać czy dam radę to ogarnać bez pomocy ratownika. Żabkowałem jakiś czasw pięknym dyrektorskim stylu kaszląc, ale ostatecznie opanowałem sytuację. Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło i byłem mocno zaskoczony;)
Ostatecznie wychodzę z wody z czasem 7:54. Czas jak na moje pływanie super, ale głównie dzięki warunkom. Daje mi to 59 miejsce. Chyba lekko poprawiłem to pływanie, bo na poprzednich zawodach też miałem ~50/60 czas pływania, ale startowało 150, a nie 250 osób. Do najlepszego pływaka tracę równo 2 minuty.
Dobieg do strefy około 300m pod górę. Zamierzałem tu przycisnąć, ale...nie przycisnąłem. Czas T1 to 2:32. Najlepszy tutaj miał 1:39, a więc 53 sekundy straty. Dużo, mimo że trochę trenowałem wybiegi. 32 czas T1.
Rower. Po objechaniu trasy wiedziałem, że to nie jest trasa pode mnie. Dużo zakrętów 90 stopni. Techniczna trasa. Do tego fatalny asfalt. Jeżdżę głównie na najcięższych przełożeniach, więc rozpędzenie się po zakręcie kosztuje mnie dużo energii. Poza tym słabo pływam, więc zawsze jadę ze sporą ilością osób, co nie ułatwia zadania, jeżeli ktoś przed zakrętem mocno zwolni, bo znów muszę rozpędzać. Kiepski jestem technicznie na rowerze. Za to trasa w Malborku powinna mi pasować;) W każdym razie dopiero 51 czas roweru - 37:16. Do najlepszego na rowerze tracę aż 4:55! Chyba wiem nad którą dyscypliną skupię się zimą. Poza tym zobaczymy ile mi da przejście na rower czasowy+kask czasowy - liczę, że z 45sek, minutkę pomoże na takim dystansie. No i jeszcze muszę popracować nad wkładaniem i zdejmowaniem butów - za długo mi to zajmuje.
T2 - z lekkimi kłopotami przy zakładaniu butów (język wszedł w sznurówki), ale bez większej historii. 46 czas T2 - strata do najlepszego 31 sekund.
Bieg - moja gra, można odrabiać, aczkolwiek muszę przyznać, że biegło mi się w tym upale ciężko. Ruszyłem z T2 - początkowy "ból przejściowy" minął i pierwszy kilometr wszedł 3:50. Pomyślałem, że będzie super biorąc pod uwagę, że z reguły się rozpędzam. Niestety na drugim kilometrze zabił mnie podbieg. Lekki, ale jednak, kolejne kilometry weszły 4:04, 4:07, 4:09 i ostatni 3:36. Mocny finisz miałem

Pętla była krótsza 4,9km. Czas biegu 19:34. Średnia zachowana - poniżej 4min/km, więc ok. 16 czas biegu. Aczkolwiek dało się to pobiec w 17:22 - czyli strata 2:12 do najlepszego biegacza.
Finalnie zajmuje 29 miejsce open. Mój czas 1:08:31. Strata do zwycięzcy 8:29. Do top 15 3:09, do top 20 1:38.
Po zawodach mocno odczułem upał. Brak klimy w pokoju, nie było gdzie się schłodzić. Dawno tak źle nie czułem się po zawodach. Było mi niedobrze od słońca, nie mogłem zasnąć - dopiero przed 4 się udało, o 8 pobudka i znów 5h trasy. Ciężki powrót.
Gratulacje Panowie za start - Willi sprawdzałem skrzynkę, ale nie miałem od Ciebie nr, nie odzywałem się też, bo byłem po prostu mega zjebany. Mam nadzieję, że przy kolejnych zawodach uda się pogadać.
Dziś już jest OK - także czas na ostatnia operację w tym sezonie - Malbork, a potem zostają wrześniowe starty dla fanu typu Tatra Road czy Osiek z draftem.