Ano, boli mnie że niby leniwy nie jestem, ale motór mam jakiś nie swój, jakby mnie kto wody do paliwa dolał lub zwietrzałe było.
Bywają dni że bez problemu wkręcam się na wyższe tętno, w okolice progu tj. 166bpm i potrafię bez większych problemów utrzymać ten stan dłuższy czas, lecz znacznie częściej ciężko mi choćby chwilę w wyższym zakresie się utrzymać. Trochę mnie ten stan rzeczy dołuje, gdyż dajmy na to test FTP wszedł bardzo fajnie na wysokim tętnie lecz już treningi z rzeczonego FTP realizowane to jakiś koszmar. W bieganiu jakoś daję radę póki interwały są stosunkowo krótkie, przy dłuższych ... dłuższych nie biegam, nie potrafię im podołać.
Zasadniczo staram się dbać o odpowiednie nawodnienie, z diety właściwie wykluczyłem ciężkostrawne produkty i lecę głównie lekkich węglach i niewielkich ilościach chudego mięsa. Ostawiłem fajki. Właściwie powinienem wkręcać się jak dobrze rozwiercony 2.0DOHC, a rzężę jak FSO1500.Fcuk

Gdzie, w czym, szukać przyczyny tego niekomfortowego stanu?
Stawiam na braki mikroelementów, lecz nim rozpocznę suplementację chciałbym zasięgnąć Waszej opinii.
-magnez
-potas
-żelazo
-może coś innego?
Jakieś sugestie, własne przemyślenia?
No, nie dajcie staremu umrzeć gdzieś w szwedzkim przydrożnym rowie
