Dawno nie uzupełniałem.
Chyba zmienię trochę formę dziennika. Trenuję cały czas. Do czerwca 3x rower + 3x bieganie tygodniowo. Od czerwca doszło OW. W zeszłym tygodniu wskoczyło 2x OW + 1x zawody w Katowicach, więc w sumie 3x.
Ze spraw sprzętowych - rozpocząłem poszukiwania roweru czasowego. Zamierzam go kupić na początku 2021, jako nagrodę;)
Budżet to ~20tys. Używany, bądź nowy. Na czym mi zależy?
1. Ultegra lub dura-ace Di2.
2. Ma mi się podobać
3. Dobrze by było by miał hamulce tarczowe, ale nie jest to must
Na dziś faworytem jest bianchi aquila CV 2020, ale to się zmienia. Jeszcze tydzień temu faworytem był pinarello bolide TR, potem Cervelo p3x 2.0. Pierwszy na ultegrze kosztuje 38tys, po namyśle uznałem, że to za dużo i nie jestem chętny tyle zapłacić, a używek nie widziałem.
Nowy Cervelo 32tys, też trochę za dużo.
W sobotę wystartowałem w Katowicach. Fajnie, że wpadł w końcu jakiś start, ale mimo że traktowałem start treningowo, to jestem niezadowolony, bo słabiutko to wyszło.
Pływanie - chyba jedyny element, z którego jestem zadowolony. Jak na swoje nikłe kraulowe doświadczenie (3 miesiące), a potem 3 miesiące kompletnie bez pływania i fakt, że 3ci raz w życiu płynałem kraulem OW czas 8:42 jest bardzo OK. Uznałem, że nie ma się co pchać (start falami po 7os co 10s) i ustawiłem się w przedostatnim rzędzie, co było błędem, bo zawody były z draftem i peletony odjechały, a finalnie nie straciłem tyle ile myślałem, że stracę do czołówki. Z minusów pływania - 4ty raz ubierałem Varmana i..zobaczyłem na nim dziurę.
T1 - dramat. Jak mawia klasyk - szkoda strzępić ryja.
Rower - tutaj nie mam pojęcia co się stało. Szczerze mówiąc szukam w głowie dlaczego tak słabo pojechałem. Po pierwsze cały czas z premedytacją trenuję na lemondkach, a start był bez. Na dolnym chwycie ostatni raz jechałem chyba z rok temu. Po drugie rower mam ustawiony pod lemondki. Po trzecie jeżdżę na twardym przełożeniu i jestem słaby technicznie, a na 20km było 8 nawrotów 180 stopni. Po czwarte w czwartek pojechałem bardzo mocny rower. Takie wytłumaczenia sobie znalazłem i nie chce więcej o tym myśleć
T2 - jeszcze większy dramat niż T1.
Bieg - jak na pierwszy start coś tam pobiegłem. Bodajże 20:43. Przeciętnie. Chociaż od tego czasu należy odjac minutę - półtorej. Spóźniłem się na odprawę, na której podobno mówiono, że mijając napis "meta" oraz belkę z pomiarem czasu należy kontynuować bieg, bo meta jest 200m dalej;) Ja sobie stanąłem, odpocząłem, poobserwowałem okolicę i gdyby nie znajomi, którzy przybiegli do mnie i zaczęli krzyczeć stałbym tak sobie dalej
Czas total bodajże 1:09, ale trasa rowerowa była krótsza, więc to w ogóle nie jest miarodajne.
W niedzielę obudziłem się wkurwiony i z chęcią rewanżu;) Zmotywowałem się i zacząłem planować szczyt formy, treningi i całą logistykę. Kolejny start miał być 11.07,1/4 w Radłowie - wszedłem na stronę organizatora i zobaczyłem, że zawody odwołane...
Kolejny cios

Stwierdziłem, że pierdolę, poszedłem do żabki i kupiłem sobie magnuma

Po chwili namysłu jednak doszedłem do wniosku, że po prostu szykuję się na Malbork i trudno, najwyżej też się nie odbędzie, ale swój trening zrobię.
Więc od dzisiaj zaczynam 13tyg przygotowania. Czas na intensywność. Do tego przytrzymam michę, niestety czas odstawić wieczorny popcornik do netflixa

Na dziś ważę 81,5kg. Przez 2 miesiące chcę zrzucić do 3-4kg, a potem będę trzymał wagę.
No to chyba tyle. Vamos;)