Gratuluję z powodu ślubu, bo to ta obrączka tak? Szczęść Boże młodej parze!
Co do roweru, ej no to ja 230 w pojechałam tam ze śr PR 35,5 km m/h. Coś za mało mięsa jesz i burakow
Z biegami się zgadzam, to jest masakra podbieg na tym polu. Potem jednak z górki i fajnie można przyspieszyć.
Gratulacje!
wgtw88 - dziennik treningowy
- FireTriFighter
- Posty: 1178
- Rejestracja: sob lut 22, 2020 2:16 pm
Gratuluję!
Współpracować z trenerem też trzeba lubić i umieć. Jeżeli dobrze Ci jak jest to ogarniesz sam. Z resztą bankowo sporo się nauczyłeś podczas współpracy. Moja współpraca z trenerem trwała chyba jakieś 2 miesiące. Nieczytelne rozpiski, pomimo konsultacji i w ogóle ten typ był u mnie jakiś dziwny
Z Watami może miernik coś namieszał?
Współpracować z trenerem też trzeba lubić i umieć. Jeżeli dobrze Ci jak jest to ogarniesz sam. Z resztą bankowo sporo się nauczyłeś podczas współpracy. Moja współpraca z trenerem trwała chyba jakieś 2 miesiące. Nieczytelne rozpiski, pomimo konsultacji i w ogóle ten typ był u mnie jakiś dziwny
Z Watami może miernik coś namieszał?
Dziekuje za gratulacje,
@olesia to albo moj czujnik zaniza, albo Twoj zawyza, bo sprawdzilem Twoj czas na rowerze, bylem prawie 2min szybszy, tylko 10 watow wiecej, no a jednak ja waze 80kg
Dokladnie, zgadzam sie z tym, ze trzeba miec charakter pod trenera. Ja nie mam, w dluzszym okresie czasu trenowanie kropka w kropke wg rozpiski dziala na mnie demotywujaco.
@robertino sam jestem ciekawy, wiem ze wielu pro sportowcow z powodzeniem trenuje „na samopoczucie”. Zobaczymy, jestem optymistycznie nastawiony, moze za kilka miesiecy znowu zmienie zdanie;) mam prawo, w koncu jestem tylko amatorem
@olesia to albo moj czujnik zaniza, albo Twoj zawyza, bo sprawdzilem Twoj czas na rowerze, bylem prawie 2min szybszy, tylko 10 watow wiecej, no a jednak ja waze 80kg
Dokladnie, zgadzam sie z tym, ze trzeba miec charakter pod trenera. Ja nie mam, w dluzszym okresie czasu trenowanie kropka w kropke wg rozpiski dziala na mnie demotywujaco.
@robertino sam jestem ciekawy, wiem ze wielu pro sportowcow z powodzeniem trenuje „na samopoczucie”. Zobaczymy, jestem optymistycznie nastawiony, moze za kilka miesiecy znowu zmienie zdanie;) mam prawo, w koncu jestem tylko amatorem
Trenowanie bez trenera - moim zdaniem jak najbardziej, bez planu - może być ciężko.
W większości literatury, którą czytałem, znaczenie ma kolejność treningów i ich intensywność.
Z drugiej strony, dla budowania wytrzymałości, możesz tłuc tylko treningi tlenowe i o ile będzie ich dużo objętościowo, to na pewno w perspektywie czasu efekt przyniosą.
W większości literatury, którą czytałem, znaczenie ma kolejność treningów i ich intensywność.
Z drugiej strony, dla budowania wytrzymałości, możesz tłuc tylko treningi tlenowe i o ile będzie ich dużo objętościowo, to na pewno w perspektywie czasu efekt przyniosą.
Ostatni start to River Triathlon Konin.
Plywanie - z pradem, nie trzeba bylo ruszac rekami, dla mnie bomba 5:40 bodajze poplynalem
Rower - wystartowalem w polowie stawki (rolling) i to byl blad. Trasa rowerowa bardzo waska, przez co nie moglem dlugo wyprzedzac i czulem, ze marnuje potencjal ostatecznie srednia 37/h. Rower blisko 25km na 1/8, chyba co by nie bylo zbyt szybko.
Bieg - duzo nawrotow, troche podbiegow, ogolnie fajna trasa. 4:04/km mi wyszlo.
Finalnie skonczylem na 17 miejscu open. Fajne zawody, dobra organizacja jak na ich druga impreze, ale trasa rowerowa niedopuszczalna. Na petle 12km puscili 400 osob w jednym momencie. To koniecznie do zmiany.
W tzw miedzy czasie zrobilem tez test FTP 20min na zwift w gornym chwycie. Wyszlo mi 323w, wiec FTP na poziomie 307 watow. Zadowlony jestem, zblizam sie do 4w/kg.
W ten weekend startuje w Sycowie, tradycyjnie na 1/8. Podjalem decyzje co do przyszlego sezonu - 24.10 polmaraton Walencja, w grudniu chcialbym pobiec maraton (widzialem, ze jest cos na Cyprze), no i chcialbym wystartowac na polowce w Dubaju. Nie zamierzam miec znow przerwy od wrzesnia do maja, bo zle to na mnie dziala.
Co do trenowania bez trenera i planu. Poki co trening na samopoczucie swietnie mi sie sprawdza. Duzy progres w stosunku do poczatku sezonu. Ochota i podejscie do treningow takze inne. Wywalilem wszystkie pomiary tetna, sztywne rozpiski, madre ksiazki i po prostu slucham organizmu. Dzis np czulem, ze jestem w stanie potrenowac mocno, wiec zrobilem 5x400 3:00/km na biezni. Jak czuje, ze mialem w dany dzien za duzo obowiazkow i jedyne co moge to wyjsc na truchtanie w tlenie to tak tez robie lub tez po prostu odpuszczam trening i ide spac, by nastepnego dnia zrobic mocniejszy.
Plywanie - z pradem, nie trzeba bylo ruszac rekami, dla mnie bomba 5:40 bodajze poplynalem
Rower - wystartowalem w polowie stawki (rolling) i to byl blad. Trasa rowerowa bardzo waska, przez co nie moglem dlugo wyprzedzac i czulem, ze marnuje potencjal ostatecznie srednia 37/h. Rower blisko 25km na 1/8, chyba co by nie bylo zbyt szybko.
Bieg - duzo nawrotow, troche podbiegow, ogolnie fajna trasa. 4:04/km mi wyszlo.
Finalnie skonczylem na 17 miejscu open. Fajne zawody, dobra organizacja jak na ich druga impreze, ale trasa rowerowa niedopuszczalna. Na petle 12km puscili 400 osob w jednym momencie. To koniecznie do zmiany.
W tzw miedzy czasie zrobilem tez test FTP 20min na zwift w gornym chwycie. Wyszlo mi 323w, wiec FTP na poziomie 307 watow. Zadowlony jestem, zblizam sie do 4w/kg.
W ten weekend startuje w Sycowie, tradycyjnie na 1/8. Podjalem decyzje co do przyszlego sezonu - 24.10 polmaraton Walencja, w grudniu chcialbym pobiec maraton (widzialem, ze jest cos na Cyprze), no i chcialbym wystartowac na polowce w Dubaju. Nie zamierzam miec znow przerwy od wrzesnia do maja, bo zle to na mnie dziala.
Co do trenowania bez trenera i planu. Poki co trening na samopoczucie swietnie mi sie sprawdza. Duzy progres w stosunku do poczatku sezonu. Ochota i podejscie do treningow takze inne. Wywalilem wszystkie pomiary tetna, sztywne rozpiski, madre ksiazki i po prostu slucham organizmu. Dzis np czulem, ze jestem w stanie potrenowac mocno, wiec zrobilem 5x400 3:00/km na biezni. Jak czuje, ze mialem w dany dzien za duzo obowiazkow i jedyne co moge to wyjsc na truchtanie w tlenie to tak tez robie lub tez po prostu odpuszczam trening i ide spac, by nastepnego dnia zrobic mocniejszy.
faktycznie na rowerze było ciasno, ale nie na tyle, żeby się nie dało wyprzedzać. Niestety pociągi były nagminne - przy 400 osobach na pętli 12km trudno żeby nie było. Albo trzebaby cały czas odpuszczać korby, albo cisnąć 4,5W/kg, żeby te pociągi wyprzedzać.
Mnie doszedł jeden mniej więcej w połowie trzeciej pętli (4 pętle na ćwiartce). Jechałem na końcu, próbowałem trzymać przepisowy dystans 12m, ale szczerze przyznaję, że kilka razy wpadłem w nielegalny draft. Trochę słabo, ale cóż. Takie zawody - bardzo krótka pętla i mnóstwo zawodników.
Dodatkowo na tym zwężeniu na wiadukcie po prawej stronie było bardzo nierówno i niewiele brakowało, a zakończyłbym wyścig po kilku km. Asfalt był tam trochę "pozwijany" i wyrzuciło mnie z lemondki. Oparłem się jakoś prawym pedałem na tych bandach plastikowych i się udało. Ale miałem ciepło.
Gratulacje startu, nie wiem jak Tobie, ale mi te 8 podbiegów na most wlazło w "czwórki".
Mnie doszedł jeden mniej więcej w połowie trzeciej pętli (4 pętle na ćwiartce). Jechałem na końcu, próbowałem trzymać przepisowy dystans 12m, ale szczerze przyznaję, że kilka razy wpadłem w nielegalny draft. Trochę słabo, ale cóż. Takie zawody - bardzo krótka pętla i mnóstwo zawodników.
Dodatkowo na tym zwężeniu na wiadukcie po prawej stronie było bardzo nierówno i niewiele brakowało, a zakończyłbym wyścig po kilku km. Asfalt był tam trochę "pozwijany" i wyrzuciło mnie z lemondki. Oparłem się jakoś prawym pedałem na tych bandach plastikowych i się udało. Ale miałem ciepło.
Gratulacje startu, nie wiem jak Tobie, ale mi te 8 podbiegów na most wlazło w "czwórki".
Pozniej juz sie dalo, ale pierwsze kilometry, gdy tlok po wyjsciu z wody byl najwiekszy i jechaly grube peletony, to bylo wrecz niemozliwe, zwlaszcza, ze bylo sporo nawrotek.
Ja tez odczulem te zawody. Jutro start, a czuje sie lekko zmeczony.
Ja tez odczulem te zawody. Jutro start, a czuje sie lekko zmeczony.
Triathlon Syców - mega impreza, znakomita organizacja i przede wszystkim świetna trasa. Najlepszy triathlon na jakim byłem dotychczas.
Około 200 osób wystartowało na 1/8, niezła liczba jak na pierwszy tri w tej lokalizacji.
Pływanie w zalewie, rolling. Pływam jak pływam, więc staram się po prostu zachować siły, by nie nadrobić 20 sekund, a wyjść z wody zmęczonym. Dopływam z czasem 8:35 na 59 pozycji. Czyli takie moje standardowe słabe pływanie
Wyprzedzam trochę osób w T1 i ruszam na rower. Trasa taka jak lubię - kilkaset metrów dojazdu do trasy, długa prosta, jeden nawrót i powrót. W końcu mogłem sprawdzić czy ten rower czasowy coś daje, bo dotychczas miałem wrażenie, że na 1/8 przy dużej ilości nawrotów więcej traciłem niż zyskiwałem. Poza tym miałem w pamięci, że swój najlepszy rower pojechałem w zeszłym roku w Nieporęcie, gdzie trasa jest podobna. Chciałem się przekonać czy jest tak jak myślę, że zyskuje gdy jest długa prosta, a tracę na technicznych trasach. Pierwsza część trasy z wiatrem druga pod, ale nie było to aż tak uciążliwe jak w Malborku. Udaje mi się wykręcić średnią 39km/h, co jest moją najlepszą średnią w historii moich tri startów;) Dojeżdżając do T2 kumpel startujący później na 1/4 krzyczy mi, że "w ch*j nadrobiłem";), co daje mi dodatkową motywację. Ostatecznie okazało się, że po T1 i rowerze awansowałem z 59 pozycji po pływaniu na 18. Uzyskałem 12 czas roweru.
Pierwszy kilometr na biegu pokonuje w 3:52. Myślałem, że będę w stanie pobiec ze średnią poniżej 4min/km, ale jednak rower i upał dały o sobie znać. Średnia bodajże 4:04/km. 14 czas biegu. Pierwszy raz zająłem wyższe miejsce na rowerze niż na biegu. To cieszy, bo ten rower ewidentnie dobrze się rozwija. Najpierw miałem dowód w postaci testu FTP na szosie, a teraz już na zawodach na TT. To dla mnie w sumie najcenniejsza informacja.
Finalnie kończę na 17 miejscu open oraz 5/57 w kat 30-39. Mozolnie zbliżam się do podium w AG:)
Około 200 osób wystartowało na 1/8, niezła liczba jak na pierwszy tri w tej lokalizacji.
Pływanie w zalewie, rolling. Pływam jak pływam, więc staram się po prostu zachować siły, by nie nadrobić 20 sekund, a wyjść z wody zmęczonym. Dopływam z czasem 8:35 na 59 pozycji. Czyli takie moje standardowe słabe pływanie
Wyprzedzam trochę osób w T1 i ruszam na rower. Trasa taka jak lubię - kilkaset metrów dojazdu do trasy, długa prosta, jeden nawrót i powrót. W końcu mogłem sprawdzić czy ten rower czasowy coś daje, bo dotychczas miałem wrażenie, że na 1/8 przy dużej ilości nawrotów więcej traciłem niż zyskiwałem. Poza tym miałem w pamięci, że swój najlepszy rower pojechałem w zeszłym roku w Nieporęcie, gdzie trasa jest podobna. Chciałem się przekonać czy jest tak jak myślę, że zyskuje gdy jest długa prosta, a tracę na technicznych trasach. Pierwsza część trasy z wiatrem druga pod, ale nie było to aż tak uciążliwe jak w Malborku. Udaje mi się wykręcić średnią 39km/h, co jest moją najlepszą średnią w historii moich tri startów;) Dojeżdżając do T2 kumpel startujący później na 1/4 krzyczy mi, że "w ch*j nadrobiłem";), co daje mi dodatkową motywację. Ostatecznie okazało się, że po T1 i rowerze awansowałem z 59 pozycji po pływaniu na 18. Uzyskałem 12 czas roweru.
Pierwszy kilometr na biegu pokonuje w 3:52. Myślałem, że będę w stanie pobiec ze średnią poniżej 4min/km, ale jednak rower i upał dały o sobie znać. Średnia bodajże 4:04/km. 14 czas biegu. Pierwszy raz zająłem wyższe miejsce na rowerze niż na biegu. To cieszy, bo ten rower ewidentnie dobrze się rozwija. Najpierw miałem dowód w postaci testu FTP na szosie, a teraz już na zawodach na TT. To dla mnie w sumie najcenniejsza informacja.
Finalnie kończę na 17 miejscu open oraz 5/57 w kat 30-39. Mozolnie zbliżam się do podium w AG:)
Brawo - dobre splity!