Podziękował, czyli jeszcze może warto przemyśleć tę Kocierz
rok temu jeszcze wcisnąłem Watahę i właśnie Kocierz ale to był zupełnie inny czas.
Małe podsumowanie odbytych zawodów:
Poczułem, że zawody przed docelową imprezą nie są łatwe, a były niektóre wręcz bardzo trudne i głowa odgrywała kluczową "półrolę". W wodzie za bardzo nic nie drgnęło, rower przyjmuję z pokorą ale na plus. Bieg oczywiście na ogromny plus, wiele ogółem się nauczyłem i doświadczyłem. Przypałów nie było za dużo, ale jednak wpadki były. Bankowo warto dobierać uważniej priorytety i cele tutaj.
Wybiłem sobie tematy biegów solo - jeżeli są niepotrzebne, szkoda nóg. Co prawda kusi mnie od jakiegoś czasu jakiś górski bieg by nieco doszlifować umiejętności szybszego podchodzenia, wbiegania, zbiegania i opanowanie problemów z plecami.
Starty:
1. 10km Chorzów- udało się nie zacząć za mocno, było do odcięcia, odważnie,- 37:07 na całkiem ambitnej trasie!
2. Czempiń sprint- nieco fantazja poniosła i otwarcie sezonu nie do końca udane, solidna lekcja i ustawienie w szeregu. sub 1h niezrealizowane
3. 1/4 Diablak- pływanie poniżej oczekiwań, rower zgodnie z założeniami, może trochę zbyt mało odważnie ale ruch otwarty zrobił swoje, małe problemy z plecami i łydkami podczas biegu ale i tak czas biegu bardzo zadowalający, na mecie zadziwiająco świeży. Świetne przyswajanie kalorii! Dekoracja zaliczona!
4. 5150 Warsaw- znów skopane pływanie, rower poniżej oczekiwań mocno, pływanie wcale nie pomogło w na tym etapie. Bieg zgodnie z planem na pierwsze 5km i konsekwentnie do końca.
5. Bydgoszcz 1/8- duży rytm na pływaniu i czas wyszedł ok, rower nadal bez mocy. Na biegu niemal od początku ciężko, czas bardzo przyzwoity biegu. Zawody na sporym zmęczeniu. Chyba największym z pośród wymienionych startów. Na biegu od niemal samego początku czuć było, że noga nie podaje.
6. Mstów 1/8- pływanie znów z dużym rytmem i czas również zadowalający. Rower bez fajerwerków, poszedłem w kadencję i akceptowalnie wyszło. Bieg trudny, ale nogi podawały. Bardzo przyzwoicie. Dekoracja w wiekowej zaliczona.
7. WPFG Rotterdam 5150- pływanie bez pianek i rezultat mierny w wodzie. Rower na początku ciężko z mocą, co okrążenie to szybciej. Stracone żele na rowerze, bomba na biegu. Żel na 5km uratował totalną odcinkę. No niestety błędy poczynione.
8. Kraśnik 5150- nastawienie przed zawodami, totalny luz. Pływanie w piankach, poszło na miarę możliwości. Po wodzie samopoczucie świetne i poczułem chęci do mocniejszego ścigania. Rower na agrafkach 4x10km. Przyzwoicie nawrotki, ale należy nad tym popracować. Noga fajnie się rozkręcała, finalnie moc również na miarę możliwości, wyższa kadencja u mnie procentuje. Bieg również na agrafkach z podbiegiem/zbiegiem. Konsekwentnie do końca i czas biegu zdecydowanie cieszy i napawa mocnym optymizmem. Tempo 3:51, matematycznie doskonale w stosunku do życiówki na 10km z tego roku. Wybrałem się bo i tak forma była. Plecy zaczęły się odzywać
9. Kalisz 1/8- trochę zagadka co to wyjdzie. Wyszło oczywiście liche pływanie, nawet za liche, rower do zaakceptowania i bieg jakby jutra miało nie być. To nic nie dało, ale pierwszy czas biegu przyjmuję z radością!
10. Radków 1/8- apetyt był duży, wyszło jak jak wyszło, nie sądzę, bym ugrał coś więcej bo pierwszych dwóch włożyło mi 6 i pond 7 minut. Może zbyt zachowawczo na zjazdach, chęci rywalizacji nie tylko ze sobą zostały tutaj zaspokojone konkretnie.
Czas nadrobić parę tematów, myślę jak tutaj najkorzystniej wykorzystać czas by poprawić się w wodzie przede wszystkim. Powoli również priorytety na kolejny rok można ustalić. Wcześniej pisałem o Alpach i generalnie nadal plan jest by to zaatakować, ale liczę, że uda się wybrać tam grupowo. Kusi wiele imprez, ale wszędzie się być nie da i nie można.