cześć,
sorry, że nie udało mi się Was złapać w sobotę w strefie.
Dopiero przed 20:00 mogłem do strefy dotrzeć.
Tym bardziej dzięki dla endi888 za złapanie mnie na mecie
Szacunek dla kolegów za pełnego IM w tych warunkach - ja ponad 3h po Was nie mogłem się na rowerze rozgrzać!
Woda moim zdaniem nie miała więcej niż 15st. C.
Po wejściu na rozgrzewkę poczułem się jak na OW w marcu tego roku.
Mój start opiszę dwoma zdaniami.
1. Dałem z siebie wszystko w tym dniu.
2. Nie dałem z siebie wszystkiego w ostatnich 4-5 tygodniach przed startem.
Ad.1
NIgdy jeszcze nie byłem tak zmaskarowany na mecie.
Po przebiegnięciu mety prawie zwymiotowałem, nie byłem w stanie dojść 1km do auta, a do jako takiej użyteczności doszedłem dopiero po godzinie - kiedy zaczął działać Ibuprofen.
Pływanie:
najlepsze jak do tej pory na 1/2 - 37min 22 sek.
T1+T2
łącznie 4 minuty - co jest też moim rekordem.
Wreszcie przełmałem się żeby buty ubierać na rowerze! To zadziałało.
Skorzystałem z worków - tu też wydaje mi się, że było szybciej niż z kuwetami.
Rower
2:29h
Średnia 36,2kmph
NP 250W
Bieg
1:49h
Pierwszy raz w butach startowych.
Ad.2
Pluję sobie w brodę, że się nie upilnowałem w ostatnich tygodniach i przytyłem ze 3-4kg i zamiast 86 targałem 90kg.
Zabrakło 73 sekund do złamania magicznych 5:00h, ale bardzo nad tym nie ubolewam, bo będę miał do czego dążyć w przyszłym sezonie = taka okrągła liczba zawsze jakoś motywuje lepiej
