wt cze 15, 2021 6:25 pm
Jak Chris Horner wygrywał Vueltę 2013 w wieku 42lat, nikt nie mówił, że jest kryzys kolarstwa. Pamiętam tylko szacunek fanów kolarstwa dla jego osiągnięcia.
AT artykuł i komentarze przeczytałem - smutna zółć, refleksją nie powinny być wyniki, a niewystarczająca popularyzacja triatlonu.
Szkolenie młodzieży można zauważyć, ale poddanie ocenie jest trudne - zakładając, że 5% osiągnie jakiś sukces na arenie międzynarodowej, byłby to świetny wynik.
Syn, lat 18, niby trenuje triathlon. Niby bo jest niezrzeszony. Pływa z pływakami, rower w klubie kolarskim, w obu przypadkach w grupie Masters , bieg jedynie z rówieśnikami z LA. Do klubu nie chce iść. Ma swój plan na trening, pewnie w tym roku uda się urwać godzinę na sprincie. Jest baza, ale też i komfort, że trenuje w dogodniejszym dla siebie czasie. Logistycznie w klubie to wcale nie jest takie oczywiste, a kadra to najwyżej konsultacje. I do tego nie ma parcia na wynik, podstawą jest uniknięcie przeciążenia organizmu dla zachowania ciągłości treningowej. Za rok kończy liceum i stanie przed dylematem. Rozumie, że pewnie tylko jest 250 jest PRO, a dla skromnego stypendium nie warto trenować +25 godzin tygodniowo. Pozostaje więc pasja, chyba, że pasja z wynikami.
W ubiegłą niedzielę słuchałem radia tokfm, audycja „Seksizm na boisku w Kraśniku. Przegoniono piłkarki, by nie niszczyły murawy... mężczyznom”. Temat główny to skrajna beznadzieja, ale prowadząca również trafnie zauważyła, że partnerki piłkarzy są bardziej rozpoznawalne niż zawodowe piłkarki, może poza wyjątkiem US. A w Polsce zwyczajnie brakuje sukcesu do polaryzacji futbolu kobiecego, czy triathlonu, tak jak sukces Małysza, który pociągnął skoki.
Trochę jest w tym również problem medialny. Triathlon się kiepsko sprzedaje, jest sportem niszowym, transmisje na kanałach youtube, niż w mainstream. Paradoksem okazał się Covid, z zawodami indoor na zwifcie. Ale nie ukrywajmy, to jest dla top-topów.