Ach, dziękuję Ci kolego szanowny. Faktycznie wskoczyłem na pudlo w M40. Coraz ciężej jest, bo kategoria szeroka (M40-49), a ja do najmłodszych nie należę już
Pływanie jak zawsze git - niespełna 30min i czwarty czas zawodów. Chociaż muszę Wam się przyznać, że pierwszy raz miałem na zawodach zadyszkę. Chyba z 700m mi zajęło, żeby uspokoić oddech, no kuźwa jakiś "panic mode". Płytki oddech, itp. Nigdy tak nie miałem. Ale dałem sobie 2 razy z plaskacza w ryj i dalej wio

jeszcze jakiś niedoedukowany ratownik mi kazał boję kierunkową (pośrednią) omijać drugą ręką jakby to miało jakieś znaczenie. Pewnoe z 15sec na tym straciłem
Rower - wg moich założeń, miało być 220W, było 218, bo ostatnie 10km lekko odpuściłem - czwórki zaczęły się buntować. Prędkość taka sobie, garmin pokazał 36km/h. Przez 2,5h praktycznie jazda solo. Przez chwilę się zmiksowaliśmy z 1/8. Paru gości, jak zwykle mnie wyprzedziło. No rower nie jest moją najmocniejszą stroną.
Bieg - pierwsze 5km w zakładanym tempie 4:15min/km. No a potem się zaczęły skurcze. Oddechowo i krążeniowo mogłem cisnąć, ale nogi nie pozwalały. Znam już dziś chyba każdy mięsień kończyny dolnej :::)))) tam gdzie mógł mnie skurcz złapać, to mnie łapał. Musiałem zwolnić, bo jakby mocniej chwycił, to miałbym po zawodach zupełnie. Przy zakładanym na dziś tempie, czas całkowity byłby ca. 3,5-4min lepszy.
Jak na pierwszy start sezonu, z treningu, z zawodami docelowymi na koniec lipca start zaliczam do udanych. To jeszcze nie ten etap przygotowań, żebym latał w takich tempach. Moje najdłuższe wybiegania do tej pory to 1h20min w tlenie. Zakładek jak do tej pory okrągłem "zero".
Mam apetyt na więcej w tym roku, przede mną jeszcze Skierniewice, Bydgoszcz, Rawa Mazowiecka - wszędzie 1/2
Wysłane z mojego SM-A525F przy użyciu Tapatalka