
Plan nawet zakładał, że objadę jeszcze trasę rowerową i wejdę do wody, ale powoli, nie wszystko naraz.. Mieliśmy jechać w nocy z czw/pt, ale zanim się spakowaliśmy (po zawodach 2tyg. nad morzem) nadeszło piątkowe południe


Pogodę zapowiadali deszczową, ale "sprinterzy" mieli szczęście - w sobotę nie padało i nie wiało (na 1/2 i całym dzień później odwołali pływanie).
Pierwsze wrażenie po wejściu do strefy zmian - jejku, sami prosi - piękne bolidy, raz na czas jakaś zwykła szoska. Zwykle startuje na zawodach, gdzie proporcje są odwrotne. Ale myślę sobie, sam też dysponuję czasówką z dyskiem więc nie jestem pokrzywdzony

Nastawiałem się na dobre pływanie (jak na mnie dużo treningów w basenie zrobiłem), średni rower i średnie bieganie.
PŁYWANIE
Zacząłem bardzo spokojnie, ustawiłem się z lewej strony, bo zwykle skręcam na prawo. Jak płynąłem w stronę morza wszystko było ok, za wiele nie musiałem nawigować, bo ktoś tam płynął z mojej prawej. Po minięciu bojki wyrzuciło mnie na prawą stronę i pomimo starań popłynąłem w złym kierunku

Trochę nadłożyłem, garmin pokazał 814m i czas 14:56, co dało średnią 1:50. Nie, żeby jakiś szał, ale not bad.
Pewnie niemiarodajne, tętno 114.
msc 182/480.
T1
Musiałem usiąść na chwilę, bo jak się schylałem to ziemia ustawiała się pod dziwnym kątem.. Pamiętałem, w której alejce mam rower, ale tak byłem zakręcony, że go nie zauważyłem. Przebiegłem do alejki obok i jak można się domyślać tam też go nie było.. Wróciłem do "mojej" alejki i o dziwo bajk wrócił!
Na rower wychodzę 176. Czyli musieli być też bardziej "pijani" ode mnie

ROWER
Na początek wkurzający bruk, potem przyjemna miejska trasa, trochę zakrętów, 2 przejazdy przez tory, 2 dłuższe proste, jedno zwężenie i jazda obok barierek (sic). Trochę ludzi wyprzedzam, z kilkoma się tasuje. Bardzo fajna jazda, może jedną osobę widziałem jadącą chamsko na kole. Pierwsze kółko zrobione z zapasem, na jednej prostej miałem wrażenie, że nawet wiatr sprzyjał, drugie trochę podkręciłem, bo czułem duży zapas.
Średnia 38km/h bardzo mnie zadowoliła, średnie tętno 150 wskazało, że trochę się obijałem.. Niepotrzebnie patrzyłem na licznik, bo jak było powyżej 40, to przestawałem dociskać. Po rowerze 105/480.
T2
Bez historii. Nie za szybko, ale bez tragedii. Pomagają zaciski zamiast sznurówek.
BIEG
Nie wiedziałem, czego się spodziewać, bo treningi biegowe fajnie wchodziły, ale nie było wiadomo ile wytrzyma kolano.
Zacząłem spokojnie, w okolicach 4:20. Po jakimś czasie złapałem fajny rytm i widzę 3:40. Przeraziłem się więc zwalniam do 3:50. Już zaczynam liczyć, jaki to świetny wynik zrobię, a tu nagle "wielki" podbieg! Garmin pokazuje 14m na 500m więc może nie tragicznie, ale żeby myśleć dobiegnięciu do mety, musiałem mocno zwolnić. Potem znowu szybciej. 5. kilometr po 3:46, a ostatnie 160m gdyńskiego sprintu sprintem po 3:07

Cały bieg po 3:55, co jest moim najszybszym biegiem w tri

Tętno 159 wiec pewnie dało sie szybciej
Całość 1:14:41
msc 71/480 w M40 - 15.
Bardzo przyjemne zawody, organizacja całkiem dobra. Największy minus - w wynikach nie ma czasów (i miejsc na tle stawki) poszczególnych dyscyplin tylko, które miejsce zajmowałeś po kolejnym etapie. A to przecież banalna rzecz do zrobienia. Zawsze to człowiek mógłby się trochę dowartościować i pospekulować
