Marginal gejns po krakosku:
pomyślałem o wszystkim - poziom potasu i sodu - dzień wcześniej zjadłem 2 solone pomidory, zero skurczów!
Odkleiłem resztki starych naklejek z kasku - aero is everything
Przyjechałem pół godziny przed czasem, a nie jak zwykle na ostatnią chwilę
Bidon napełniłem tylko w 3/4 żeby zejść z wagi (tak naprawdę akurat nie miałem więcej wody kokosowej, której używam)
No dobra, bardziej serio:
PŁYWANIE
Ustawiłem się w pierwszej linii z lewej strony (zawsze znosi mnie na prawo). Dzięki temu udało sie złapać jakieś nogi, które nie były bardzo szybkie, ale pozwalały płynąć w komforcie. Niestety po minięciu pierwszej bojki i zostaniu siarczyście skopanym, zgubiłem "moje" nogi i wypadłem na prawą stronę ławicy. Już po chwili prawie zgubiłem trasę; nie miałem punktu odniesienia w postaci innych pływaków więc bardzo skręciłem w prawo. Trzeba było na chwilę przejść do żabki, żeby porozglądać się po jeziorze i zlokalizować kolejną bojkę. Trochę wkurzony, do tego mało zmęczony włączyłem wyższy bieg i całkiem szybko (jak na mnie) pocisnąłem do bramy.
Zegarek stwierdził 921m w 17:06 co dało 1:51/100m
34msc/119
T1 - jeszcze starczyło sił na szybki dobieg, kilka osób wyprzedziłem. Potem krótkie szarpanie się z pianką i wolne wpięcie w pedały.
ROWER
Nie czułem mocy, ale chyba trudno się dziwić, jak nie za bardzo trenowałem. Próbowałem się przełamywać i trochę za mocno pocisnąłem. Z jedną osobą ciągnąłem grupę, inni na sępa; nie dawali zmian. Po jakimś czasie dojechał mocny (jak się później okazało) zawodnik. Jechał grzecznie za
mną albo jednak niegrzecznie, bo bez zmian. Pod wiatr trochę za mocno pociągnąłem i "nowy" zaatakował. Doskoczył do niego ten pierwszy, ja straciłem trochę odległości. Dużo sił kosztowało mnie, żeby ich dospawać, po jakimś czasie i tak mi odjechali.. Dziwne uczucie
Jak już złapałem oddech złapałem trochę lepszy rytm, ale nie miałem już z kim jechać, przez większość reszty trasy sam ciągnąłem grupę.
avg 36,8km/h
26msc/119
T2 - nie za szybko, chwila odpoczynku przy wiązaniu butów
BIEG
Tylko przez chwilę szuter, prawie cały czas trasa po piachu! Jeden króciutki, ale sztywny podbieg. Sporo osób wyprzedzałem, jednemu ja się dałem. ostanie półtora kilometra trudno było się zmusić do wysiłku, bo nikogo przed sobą nie miałem w zasięgu wzroku, za mną daleko. Ale ile dałem rady, tyle się zmuszałem.
Finalnie tempo 4:12, co przy tej piaszczystej trasie uznaję za sukces.
17msc/119
Czas 1:14:12
Łącznie 27msc/119
10 w kategorii.
Przyjemne zawody, pogoda w sam raz, trochę znajomych spotkałem; pewnie wrócę za rok
Triathlon Radłów 2022 - sprint z draftem
Gratki. Podziwiam tych, co we wrześniu startują .
Ładnie!
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet
- FireTriFighter
- Posty: 1174
- Rejestracja: sob lut 22, 2020 2:16 pm
Wysłane z mojego moto g(9) power przy użyciu Tapatalka
Profeska zdjęcie!
Gratulacje startu.
Gratulacje startu.