Strona 1 z 2

Wataha 1/4 Polańczyk

: sob wrz 18, 2021 4:50 pm
autor: FireTriFighter
Na gorąco relacja z Polańczyka. Mój dystans oraz w sumie 1/2 to takie tło głównego wydarzenia czyli dystansu pełnego. Jednak i tak jest tu spoko!

Aspekt przeziębienia chyba przełamałem na tyle ile się dało plus psychologicznie sobie powtarzałem, że chory to byłem wczoraj a dziś są zawody.

Pakiet odebrany dzień przed, odprawa techniczna zaliczona. Pakiet całkiem ok, nietypowa sytuacja bo znów koszulka. Chyba powoli orgowie od tego odchodzą.

Mój start o 10. Rower bez spiny , poukładałem sobie swoją stertę rzeczy.

Pływania wyszło o około 300m a słuchy poszły że i z 500, chociaż po czasie to drugie niemożliwe, więcej od planowanego. Ile się dało ciachalem w jednych nóżkach. Czasowo się nie pochwalę, brak pomiaru czasu. Z zegarka coś 26:15. Nie jest źle. Ratownicy nie zdążyli zbliżyć bojki. Trudno mi to wszystko jedno.

Do strefy sporo schodów. Zacząłem się ubierać. Trwało to i trwało. Elementy które w Karkonoszach wypadły blado tutaj poprawiłem, ale zdecydowałem się na bluzę termo. No jak pięknie się ją zakładało na mokre ciało! Również nogawki wpadły, tutaj też błąd bo licho je założyłem i mi spadały...

Ok rower. Zaraz po wyjeździe podjazd. Więc już pościg rozpoczęty. Na odprawie była mowa o paru niespodziankach. Typu mijanki ze światłami czy możliwy brud na jezdni po zjeździe przy rzeczce czy rozkopane rondo i konieczność jazdy po chodniku. Była możliwość objazdu mijanki ale przecież musi być przypał i już nieco trasę pomyliłem . Nie ja jedyny. Dalej typowo, w górkę i dół, płasko. Miałem licznik Edga ale chyba bateria już do wymiany bo nie wytrzymała całego przejazdu. A tak miałem moc itd na liczniku wraz kursem a na zegarku kurs z ekranem trasy. Tutaj nadrobiłem ile się dało. Raz przydriftowałem to już bardziej uważałem. Chyba pomyślę o szosie na tarczach. 67 km w około 2:36. Ktoś tam za mną pupę wiózł i to sporo, trudno. O ile na początku wyprzedzałem to od pewnego momentu brak ludzików. Myślę znów zawisnąłem w takim martwym punkcie. Niemal cały rower w deszczu...pić się więc za bardzo nie chciało. Został mi niemal cały bidon. Żele i galaretki zabrałem. Do torby wrzuciłem ile się dało plus na gumkach zapodalem do kiery. Przed T2 mijanką, pojechałem znów objazdem (przez posesję z domkami...) I o ile przed tym elementem zostawiłem Pana z tyłu bo był podjazd to oczywiście znów go miałem przed sobą. Ale chociaż bezpiecznie przejechałem.

W T2 sprawnie. Nogawki zdjąłem, buty crossowe zaryzykowałem. Naramiennik z wodą 2x250ml i galaretkami na plecy.

Po T2 znów ten podjazd, teraz w wykonaniu biegowym. Widziałem że dwójka ludzików idzie. Zaryzykowałem podbiec by ich dogonić. Kawałek za szczytem dogoniłem. Później już pod górki podejścia, zbiegi odważnie, po płaskim jakiś bieg. Oczywiście znów pomyliłem trasę, jakaś lampa stała i nie powiedziała że inni pobiegli gdzie indziej. Na podejściach aplikowałem wodę. Buty crossowe spełniły swoją rolę. Trochę łydka zaczęła sztywnieć, ale cóż. Nikogo nie wyprzedzam, robię swoje i czekam aż minę się z czołówką. Biegnie jeden, biegnie drugi. Dobiegam do nawrotki więc sytuacja robi się ciekawa...
Biegnę z powrotem. Z lasu wychodzi grupka ludzików. Oj są blisko, ale przecież ja już pędzę w dół a oni jeszcze w górę no i muszą dotrzeć do nawrotki. Jest więc dystans. Wcześniej na zbiegach mnie nie pyknęli Panowie z początku to teraz pewnie też nie, ale jest też Pan z roweru i jeden młodziutki chłopak. No nic teraz głównie w dół, ale kilka podejść jest. Nie odwracam się. W lesie to i tak bym nie dojrzał nikogo a tylko bym się mógł wywalić. Ostatnie mocne podejście. Nikogo nie słyszę. Ostatnie łyki wody,zaraz będzie niemal tylko w dół. Na spokojnie, w dół czuję że paluchy cierpią, po asfalcie jest twardo. Dobiegam do ostatniego zbiegu wiem że z tyłu jest prosta więc się odwracam czy ktoś jest. Nima. Ludzi na chodnikach grzecznie informuję że biegnę i nie zamierzam się zatrzymać. Znów się wzruszyłem. Nie dało się podarować sobie lekkiego finiszu bo było z górki. Dopiero przed samą metą.
Meta, Półrola 3.

Fajnie że rower można było zabrać od razu.

Bieg nieco poniżej 1:08 bo wyłączyłem na leżaczku. Dystans też większy od sugerowanego.



Wysłane z mojego moto g(9) power przy użyciu Tapatalka


Re: Wataha 1/4 Polańczyk

: sob wrz 18, 2021 5:56 pm
autor: scott_mtb
Kolejne podium open - wyrasta nam gwiazdeczka górskich TRI gratulacje koniu

Wysłane z mojego NOTE 20 PRO przy użyciu Tapatalka


Re: Wataha 1/4 Polańczyk

: sob wrz 18, 2021 6:00 pm
autor: endi8888
BRAWO🏆
Tak jak pisze scott_mtb chyba Znalazłeś swoją specjalizację.

Re: Wataha 1/4 Polańczyk

: sob wrz 18, 2021 10:47 pm
autor: lola
Gratulacje :).
Jakby co, mogę Ci bidony na Seidorfie czy innym Triminatorze podawać ;)

Wysłane z mojego SM-A725F przy użyciu Tapatalka


Re: Wataha 1/4 Polańczyk

: sob wrz 18, 2021 11:07 pm
autor: robertino
No pięknie! Kolejne podium Open

Re: Wataha 1/4 Polańczyk

: sob wrz 18, 2021 11:20 pm
autor: olesia
Gratulacje. Super poradziłeś sobie z trudna trasa.

Re: Wataha 1/4 Polańczyk

: ndz wrz 19, 2021 7:50 am
autor: FireTriFighter
Podziękował, należy pamiętać, że wystartowało tylko 20 osób.

Termin, lokalizacja i pewnie charakter robią swoje.

Oficjalnie 4:18:08.

Wysłane z mojego moto g(9) power przy użyciu Tapatalka


Re: Wataha 1/4 Polańczyk

: ndz wrz 19, 2021 8:36 am
autor: kajet
Nie ma miękkiej gry!!!

20 NIEPRZYPADKOWYCH osób Półrolo!

Re: Wataha 1/4 Polańczyk

: ndz wrz 19, 2021 8:44 am
autor: olesia
Były facetki?

Re: Wataha 1/4 Polańczyk

: ndz wrz 19, 2021 9:01 am
autor: FireTriFighter
@olesia tak, na "1/4" trzy facetki, na 1/2 też i na całym chyba też.

Wysłane z mojego moto g(9) power przy użyciu Tapatalka