Lotto Triathlon Energy Mrągowo - debiut 1/8
: pn sie 30, 2021 11:13 pm
Zachęcony przez @kajet napiszę kilka słów o debiutanckim starcie na dystansie 1/8 IM w Mrągowie
Stres niesamowity, nawet na 2 dni przed przyjazdem
Zawody w niedzielę a ja już w piątek po południu zrobiłem rekonesans... W sobotę odbiór pakietu startowego i... ogromna spina co zrobić z rowerem... Czy wstawić do strefy zmian dzień przed (z zapowiadanymi deszczami w nocy, czy zawieźć go w niedzielę rano...)
Koniec końców zawiozłem go w sobotę po południu i... zabrałem z powrotem po to by w niedzielę zawieźć go z samego rana <uwierzcie, 15 minut stałem i rozmyślałem co zrobić>
Spanie z soboty na niedzielę...krótkie i nerwowe
No i nadeszła niedziela - dzień próby
Z samego rana dowózka roweru i rzeczy do strefy zmian (i takie sprawdzenie 20x czy wszystko jest) i kilkukrotne przejście od wyjścia z wody przez strefę zmian i wizualizacja co, gdzie i w jakiej kolejności zakładać...
Potem powrót do domu, szybkie śniadanie i z żoną i psem pojechaliśmy na mrągowskie molo <cierpliwość żony i wsparcie nieocenione>
Byliśmy na około 1,5h wcześniej, aby zobaczyć start na 1/4 i na spokojnie przygotować się do godz. 11:30 i godziny próby
Kolejna, szybka przechadzka po strefie zmian i... idziemy na plaże aby posiedzieć i popatrzeć na start 1/4 i wtedy... sraczka okrutna: start z wody, trzeba dopłynąć do boi startowych - jak to ogarnąć, jak to zrobić...
No nic, parę kroków z psem, chwila rozmowy z żoną i nagle mamy 11:00 i 30 minut do startu Wspólne zakładanie pianki (dzięki Dare2Tri) i idziemy na rozpływanie
Ogólnie polecam przetestować wcześniej pływanie w piance (ze względu na pracę i warunki pogodowe tegow cześniej nie zrobiłem - rookie mistake) ale na rozpływaniu, kiedy ta pianka mnie fantastycznie unosiła na wodzie, wiedziałem, że dam radę to przepłynąć (pływania bałem się najbardziej).
Od momentu wejścia do wody i dopłynięcia do startu, w sumie to nie słyszałem nic co działo się obok - skupienie na tym, żeby się utrzymać na wodzie, gdzieś z boku, nie spalić się i nagle... sygnał do startu i poszli...
Stres i obawa czy dam radę spowodowała, że zacząlem bardzo wolno, potem chciałem przyspieszyć i natrafiałem na nogi, ręce i innych zawodników (nie spodziewałem się, że to tak wygląda)... Parę razy łyknąłem wodę i w głowie było - tylko dopłynąć...i żabka, żeby było bezpiecznie... Dopiero w połowie pływania rozluźniło się i mogłem zacząć płynąć swoje (nawet wyprzedziłem parę osób)
Wychodząc z wody, mój błędnik oszalał i cały etap do strefy zmian, przeszedłem - serce biło niesamowicie, nogi z waty i brak oddechu
T1 tragedia - pianka nie chciała zejść, nogi mokre, buty, kask, rower, okulary... wolno było
Rower to w sumie fajna sprawa, ale zaraz za Mrągowem zaczęło padać i warunki średnie przez większość trasy rowerowej (ale wszyscy mieli takie same).
No, ale kilka moich spostrzeżeń:
- gravel jest spoko, ale tutaj niekoniecznie
- ćwicz podjazdy (bo to mnie dojechało)
- niby rower wydaje się najłatwiejszy, ale trzeba trenować i nie ma, że boli...
Zeszło długo, ale po dojechaniu do T2 całkiem sprawnie mi poszło - rower na stojak, kask z głowy, numer startowy <cyk>, słuchawki i idziemy biegać.
Jedyny zgrzyt to rower obok mnie powieszony odwrotnie niż powinien i przez to nie mogłem swojego odwiesić odpowiednio szybko - sędzia na to nie zwrócił uwagi - musiałem przesuwać te rowery, żeby swój odwiesić... nie wiem czy to miało znaczenie czy nie, w każdym razie słabo...
Bieganie (jak dla mnie baaaardzo fajne) - tempo szybsze niż na codzień, malownicza trasa i ogólnie miałem sporo siły (mimo, że tętno 190 nawet pokazywał zegarek).
Finish i meta rewelacja, wbiegając nie myślałem w ogóle o zmęczeniu, fajna atmosfera, piątki zbijane, foto, medal na szyi iii bieg przez molo do najbliższych (super, jak Cię dopingują na każdej strefie zmian i po trasie biegowej).
Ogólnie czasowo:
pływanie: 12'57
rower: 54'38
bieg: 30'22
Jak na wagę 103 kg i debiut nie było tragedii, ale w kolejnym starcie (bo nie ma mowy, lecimy z tym dalej ) wszystko do poprawy, w tym poprawa wagi
I tak wyglądał start na 1/8 IM w Mrągowie na Lotto Triathlon Energy Event polecam i coś czuję, że za rok znowu wybiorę się do Mrągowa
Stres niesamowity, nawet na 2 dni przed przyjazdem
Zawody w niedzielę a ja już w piątek po południu zrobiłem rekonesans... W sobotę odbiór pakietu startowego i... ogromna spina co zrobić z rowerem... Czy wstawić do strefy zmian dzień przed (z zapowiadanymi deszczami w nocy, czy zawieźć go w niedzielę rano...)
Koniec końców zawiozłem go w sobotę po południu i... zabrałem z powrotem po to by w niedzielę zawieźć go z samego rana <uwierzcie, 15 minut stałem i rozmyślałem co zrobić>
Spanie z soboty na niedzielę...krótkie i nerwowe
No i nadeszła niedziela - dzień próby
Z samego rana dowózka roweru i rzeczy do strefy zmian (i takie sprawdzenie 20x czy wszystko jest) i kilkukrotne przejście od wyjścia z wody przez strefę zmian i wizualizacja co, gdzie i w jakiej kolejności zakładać...
Potem powrót do domu, szybkie śniadanie i z żoną i psem pojechaliśmy na mrągowskie molo <cierpliwość żony i wsparcie nieocenione>
Byliśmy na około 1,5h wcześniej, aby zobaczyć start na 1/4 i na spokojnie przygotować się do godz. 11:30 i godziny próby
Kolejna, szybka przechadzka po strefie zmian i... idziemy na plaże aby posiedzieć i popatrzeć na start 1/4 i wtedy... sraczka okrutna: start z wody, trzeba dopłynąć do boi startowych - jak to ogarnąć, jak to zrobić...
No nic, parę kroków z psem, chwila rozmowy z żoną i nagle mamy 11:00 i 30 minut do startu Wspólne zakładanie pianki (dzięki Dare2Tri) i idziemy na rozpływanie
Ogólnie polecam przetestować wcześniej pływanie w piance (ze względu na pracę i warunki pogodowe tegow cześniej nie zrobiłem - rookie mistake) ale na rozpływaniu, kiedy ta pianka mnie fantastycznie unosiła na wodzie, wiedziałem, że dam radę to przepłynąć (pływania bałem się najbardziej).
Od momentu wejścia do wody i dopłynięcia do startu, w sumie to nie słyszałem nic co działo się obok - skupienie na tym, żeby się utrzymać na wodzie, gdzieś z boku, nie spalić się i nagle... sygnał do startu i poszli...
Stres i obawa czy dam radę spowodowała, że zacząlem bardzo wolno, potem chciałem przyspieszyć i natrafiałem na nogi, ręce i innych zawodników (nie spodziewałem się, że to tak wygląda)... Parę razy łyknąłem wodę i w głowie było - tylko dopłynąć...i żabka, żeby było bezpiecznie... Dopiero w połowie pływania rozluźniło się i mogłem zacząć płynąć swoje (nawet wyprzedziłem parę osób)
Wychodząc z wody, mój błędnik oszalał i cały etap do strefy zmian, przeszedłem - serce biło niesamowicie, nogi z waty i brak oddechu
T1 tragedia - pianka nie chciała zejść, nogi mokre, buty, kask, rower, okulary... wolno było
Rower to w sumie fajna sprawa, ale zaraz za Mrągowem zaczęło padać i warunki średnie przez większość trasy rowerowej (ale wszyscy mieli takie same).
No, ale kilka moich spostrzeżeń:
- gravel jest spoko, ale tutaj niekoniecznie
- ćwicz podjazdy (bo to mnie dojechało)
- niby rower wydaje się najłatwiejszy, ale trzeba trenować i nie ma, że boli...
Zeszło długo, ale po dojechaniu do T2 całkiem sprawnie mi poszło - rower na stojak, kask z głowy, numer startowy <cyk>, słuchawki i idziemy biegać.
Jedyny zgrzyt to rower obok mnie powieszony odwrotnie niż powinien i przez to nie mogłem swojego odwiesić odpowiednio szybko - sędzia na to nie zwrócił uwagi - musiałem przesuwać te rowery, żeby swój odwiesić... nie wiem czy to miało znaczenie czy nie, w każdym razie słabo...
Bieganie (jak dla mnie baaaardzo fajne) - tempo szybsze niż na codzień, malownicza trasa i ogólnie miałem sporo siły (mimo, że tętno 190 nawet pokazywał zegarek).
Finish i meta rewelacja, wbiegając nie myślałem w ogóle o zmęczeniu, fajna atmosfera, piątki zbijane, foto, medal na szyi iii bieg przez molo do najbliższych (super, jak Cię dopingują na każdej strefie zmian i po trasie biegowej).
Ogólnie czasowo:
pływanie: 12'57
rower: 54'38
bieg: 30'22
Jak na wagę 103 kg i debiut nie było tragedii, ale w kolejnym starcie (bo nie ma mowy, lecimy z tym dalej ) wszystko do poprawy, w tym poprawa wagi
I tak wyglądał start na 1/8 IM w Mrągowie na Lotto Triathlon Energy Event polecam i coś czuję, że za rok znowu wybiorę się do Mrągowa