Seidorf Mountain Triathlon 55 (500-52-5)
: ndz sie 29, 2021 7:13 am
Pierwsza tego typu impreza dla mnie, w tym roku jeszcze 2 podobne plus Radków ale to tylko 1/8.
W Karpaczu jestem od kilku dni, zdążyłem zauważyć że poruszać się można albo w górę albo w dół, płaski teren to rarytas.
Zawody z niezbyt dużą ilością zawodników. Odprawę techniczną zaliczyłem dzień przed zawodami. Obawy to nie pomylić trasy rowerowej no i zjazdy. Wyszło ok.
Strefy zmian rozdzielone w T1 dajemy worek z rzeczami do T2 oraz rzeczy po pływaniu wrzucamy do innego worka i odbieramy go na mecie.
Śniadanie solidne, nogi czułem dosyć lekkie rano. Ustawka z @lola przy mecie/T2 i wspólny wyjazd na pływanie i T1. Czułem się głodny, Łukasz poratował połową bułki, dzięki!
Rozpływanie i zdziwienie woda nie była zimna, może moje odczucie błędne bo byłem w piance. Dystans 500m, Łukaszowi złapało więcej. Boje niebieskie , słabo widoczne. Niektórzy nie opływali bojek. 10:38 i 30 z wody na 59.
Zdziwienie bo zegarek nie był w stanie zapisu aktywności. Załączam od nowa i wrzucam jeszcze kurs rowerowy. Zawiesił się.
W strefie robię życiówkę 4:13 , tutaj raczej powinno wyjść 2-3 min. Założyłem czapkę, kurtkę, buff, rękawiczki (@robertino !), Skarpetki. Buty szosowe, bez wskakiwania na rower. Od maty do asfaltu po dywanie w błocie.
Rower zacząłem spokojnie, najpierw trochę płaskiego. Już przegoniłem parę osób, pierwsze hopki również dla mnie. Nie szarpałem , raczej starałem się max 260 W w górki. Mnie przegoniło dwóch zawodników. Zjazdy proste z kilkoma wyjątkami. Nieznajomość ich na moją niekorzyść. Zapodałem conti GP 5000, zmiana z ultrasport zdecydowanie na plus. Nie miałem momentu zagięcia, zawsze przy wypłaszczeniach dokręcałem z blaciku. Scenariusz znajomy z kilkoma zawodnikami. Ja ich pod górkę oni mnie na zjeździe, 2 osoby tak mnie łykały , trzecia w końcówce - najtrudniejszy podjazd przy Przesiece. Odwrócił się jak jeszcze był 100m przede mną to mu pomachałem że już się zbliżam! Łyknąłem go, ale on mnie na zjezdzie. Poprzednich dwóch już tam zostawiłem na dobre z tyłu.
Poszły 4 żele, dwa blisko siebie na Przesiece bo potem był w sumie tylko zjazd. 1100-1200ml Izo.
Rower i podjazdy petarda! Kończę z 2:02:12, czas zawiera dobieg z rowerem i jestem 17. 52km 1155m
Czy ubieranie miało sens? Nie wiem, nie zmarzłem, nie było mi za ciepło. Plus pogoda mogła być dokuczliwa. Rower na sucho z deszczem.
T2 lepiej ale też można by to lepiej zrobić. Ten 3 z roweru wyleciał szybciej ode mnie.
Bieg zaczynamy 1,2-1,5km podbiegu. Sukcesywnie od 4:30-6:00 chyba trzymałem. Wypłaszczenie czuć w nogach momentalnie więc wrzucam kolejny bieg. Początek po asfalcie. Wbiegamy do lasu i trochę płasko ale zaczynamy zbiegać. Leśna ścieżka, trochę błota trochę kamieni, trochę więcej kamieni. Cisnę w dół . Niemal od samego początku biegu wrażenie że ktoś za mną biegnie, ale nie odwróciłem się ani razu. Wybiegam na asfalt. Głównie w dół. Widzę wspomnianego zawodnika któremu machałem, zaczął znów się odwracać a ja znów go doganiam (finalnie pobiegł 2 min wolniej, ale w strefach mnie pokonał). Już nie macham bo rączki same machają. W nogach zaczynają wzywać o pomoc czwórki. Nie pękły, rywala nie dogoniłem, brakło 10s. Czas 20:01 mi zegarek zliczył 4,5km i kończę 17. Mogę się pochwalić 5. czasem biegu.
Na mecie napój w kieliszku, nie wiem co bo nie piłem, medal posiłek, ognisko.
Błędy popełnione, wyciągam wnioski i będzie lepiej.
Super sprawa wgranie tracka trasy. Prowadził mnie świetnie plus oznaczenia. Fakt, że przejechałem zjazd z pętli ale udało się jakoś wymanewrować.
Fotki dorzucę. Dzięki @lola za spotkanie zawody i pomoc, gratulacje!
Wysłane z mojego moto g(9) power przy użyciu Tapatalka
W Karpaczu jestem od kilku dni, zdążyłem zauważyć że poruszać się można albo w górę albo w dół, płaski teren to rarytas.
Zawody z niezbyt dużą ilością zawodników. Odprawę techniczną zaliczyłem dzień przed zawodami. Obawy to nie pomylić trasy rowerowej no i zjazdy. Wyszło ok.
Strefy zmian rozdzielone w T1 dajemy worek z rzeczami do T2 oraz rzeczy po pływaniu wrzucamy do innego worka i odbieramy go na mecie.
Śniadanie solidne, nogi czułem dosyć lekkie rano. Ustawka z @lola przy mecie/T2 i wspólny wyjazd na pływanie i T1. Czułem się głodny, Łukasz poratował połową bułki, dzięki!
Rozpływanie i zdziwienie woda nie była zimna, może moje odczucie błędne bo byłem w piance. Dystans 500m, Łukaszowi złapało więcej. Boje niebieskie , słabo widoczne. Niektórzy nie opływali bojek. 10:38 i 30 z wody na 59.
Zdziwienie bo zegarek nie był w stanie zapisu aktywności. Załączam od nowa i wrzucam jeszcze kurs rowerowy. Zawiesił się.
W strefie robię życiówkę 4:13 , tutaj raczej powinno wyjść 2-3 min. Założyłem czapkę, kurtkę, buff, rękawiczki (@robertino !), Skarpetki. Buty szosowe, bez wskakiwania na rower. Od maty do asfaltu po dywanie w błocie.
Rower zacząłem spokojnie, najpierw trochę płaskiego. Już przegoniłem parę osób, pierwsze hopki również dla mnie. Nie szarpałem , raczej starałem się max 260 W w górki. Mnie przegoniło dwóch zawodników. Zjazdy proste z kilkoma wyjątkami. Nieznajomość ich na moją niekorzyść. Zapodałem conti GP 5000, zmiana z ultrasport zdecydowanie na plus. Nie miałem momentu zagięcia, zawsze przy wypłaszczeniach dokręcałem z blaciku. Scenariusz znajomy z kilkoma zawodnikami. Ja ich pod górkę oni mnie na zjeździe, 2 osoby tak mnie łykały , trzecia w końcówce - najtrudniejszy podjazd przy Przesiece. Odwrócił się jak jeszcze był 100m przede mną to mu pomachałem że już się zbliżam! Łyknąłem go, ale on mnie na zjezdzie. Poprzednich dwóch już tam zostawiłem na dobre z tyłu.
Poszły 4 żele, dwa blisko siebie na Przesiece bo potem był w sumie tylko zjazd. 1100-1200ml Izo.
Rower i podjazdy petarda! Kończę z 2:02:12, czas zawiera dobieg z rowerem i jestem 17. 52km 1155m
Czy ubieranie miało sens? Nie wiem, nie zmarzłem, nie było mi za ciepło. Plus pogoda mogła być dokuczliwa. Rower na sucho z deszczem.
T2 lepiej ale też można by to lepiej zrobić. Ten 3 z roweru wyleciał szybciej ode mnie.
Bieg zaczynamy 1,2-1,5km podbiegu. Sukcesywnie od 4:30-6:00 chyba trzymałem. Wypłaszczenie czuć w nogach momentalnie więc wrzucam kolejny bieg. Początek po asfalcie. Wbiegamy do lasu i trochę płasko ale zaczynamy zbiegać. Leśna ścieżka, trochę błota trochę kamieni, trochę więcej kamieni. Cisnę w dół . Niemal od samego początku biegu wrażenie że ktoś za mną biegnie, ale nie odwróciłem się ani razu. Wybiegam na asfalt. Głównie w dół. Widzę wspomnianego zawodnika któremu machałem, zaczął znów się odwracać a ja znów go doganiam (finalnie pobiegł 2 min wolniej, ale w strefach mnie pokonał). Już nie macham bo rączki same machają. W nogach zaczynają wzywać o pomoc czwórki. Nie pękły, rywala nie dogoniłem, brakło 10s. Czas 20:01 mi zegarek zliczył 4,5km i kończę 17. Mogę się pochwalić 5. czasem biegu.
Na mecie napój w kieliszku, nie wiem co bo nie piłem, medal posiłek, ognisko.
Błędy popełnione, wyciągam wnioski i będzie lepiej.
Super sprawa wgranie tracka trasy. Prowadził mnie świetnie plus oznaczenia. Fakt, że przejechałem zjazd z pętli ale udało się jakoś wymanewrować.
Fotki dorzucę. Dzięki @lola za spotkanie zawody i pomoc, gratulacje!
Wysłane z mojego moto g(9) power przy użyciu Tapatalka