River Triathlon Uniejów 1/8
: ndz sie 15, 2021 10:37 pm
Pierwsze dla mnie i ostatnie z cyklu.
Startowałem znów na 1/8. Znów ani blisko ani daleko, o 5 trzeba było wstać by na miejscu było na spokojnie. Dojazd rano sprawnie, niedziela więc ruch znikomy. Pogoda podobnie jak w Bełchatowie, prognozy dają sygnał, że będzie cieplutko a w rzeczywistości nieco chmur. W momencie jak lampka na niebie wyszła było wiadomo, znów będą ciepłe zawody. Miało chyba mocniej wiać, na rowerze było to czuć, że coś tam wieje, ale nie na tyle by rzucało rowerem.
Pakiet szybko i sprawnie.
Pływanie
Znów w gaciach neoprenowych. Rozgrzewka w wodzie i ustawienie na rolling start. Zostałem gdzieś z tyłu mocno więc wyszedłem na bok i stanąłem bliżej początku . Raz, że w wodzie lepiej to potem na rowerze będzie luźniej. Małe zamieszanie bo jedna Pani nie chciała ze mną startować w dwójce i ostatecznie ktoś wbił się z prawej a za Panią stanął ktoś z tyłu. Do wody wydaje mi się, że ruszyłem sprawnie, Zgodnie z poradami szybko kierowałem się w stronę osi rzeki. Sięgałem daleko i głęboko, raczej dłuższe wyleżenie. Nieco za szybko przy wyjściu zdecydowałem się zbliżyć do brzegu i zrobiło się płytko. Robiłem nieco delfinków a potem marszobieg z delikatnymi skokami. No nie było to szybkie i pewnie sił zabrało więcej. Czas 5:24 był 42 na 223 osoby. Nie było źle ale dobrze wcale.
T1 to długi dobieg ze schodami po kostce, po dywanie, pod górkę. Nie na maxa bieg bo mogło to się zemścić, mam tutaj na myśli również łydkę. Przy rowerze całkiem sprawnie gacie w dół i chwyciłem kask wychodząc nogami ze spodenek. Czas 2:39. na tle pierwszej 19. (bo 20. czasu nie złapało) w drugiej 10. gdzie 2 osoby miały ten sam czas.
Wejście na rower jak radzi @robertino wyszło ok, wskoczyłem wcześniej jak zazwyczaj nieco zaryzykowałem bo poleciałem delikatnie do lewej. Jedna Pani była tym faktem oburzona bo niby jej przeszkodziłem. Uciszyła się sama jak wskakując na rower o mało się nie przewróciła. Mi poszło ok, rower trochę mi się zachwiał ale obyło się bez przypału Szybciej i sprawniej mogłem włożyć stopy w buty, albo nieco później łapiąc lepszą prędkość. Tym razem pomiar skalibrowałem. Niestety trasa u mnie wywołała małą blokadę. Nie ryzykowałem w miejscach, gdzie nie czułem się pewny, szczególnie na zakrętach gdzie nie widać dalszej drogi mając w głowie, że ktoś może jechać z drugiej strony. Niestety pociągi były, było wąsko i czasem i ja musiałem czekać by kogoś wyprzedzić, chociaż za często, bo jednak wolałem poczekać i dojechać niż czekać na karetkę. Jednego pociągu który cały czas był przy mnie, na dłuższy prostych ich pykałem, po moich błędach oni mnie, nawet sędzia na motorze nie dał rady rozpędzić. Na trasie byłą jedna nawrotka, dla mnie za wąska, trzeba było się wypiąć i się wspomóc nogą.
Moc NP to 225 a średnia to 214W dało , raczej domierzone. No w tym roku to nie idzie. Niektórzy na 1/4 śmigali szybciej ode mnie ten z NT mnie pocisnął.
36:17 dało 31 czas.
T2 sprawnie, zejście przewidziałem wcześniej więc nie było nerwów. Do stojaka trafiłem sprawnie, było mało rowerów, ale to rolling start przecież. Odstawiłem rower, założyłem buty, zdjąłem kask, chwytając czapkę i numer startowy ruszyłem na bieg. 40s w T2 było całkiem dobrym rezultatem patrząc na całość.
Na biegu lampka już solidnie grzała. Ustawiłem mój suport w miarę logistycznym miejscu w celu podania butelki z zimną wodą. Oj pomogło. Trasa pozwalała by powtórzyć manewr więc dostałem bidon. O ile bidon miał większą pojemność to jednak z butleką idzie lepiej. Buty pochlapane więc nieprzyjemnie się tak drepcze. Mapka była poglądowa na stronce. Bieg od strefy raczej w dół, schody, gdzie nogi sunęły ostro, kładka i znów schody jak w przy T1. Nieco m i cień bo wbiegamy do przestrzeni leśnej. Jednak mimo cienia nie było chłodno. Bez podpalania się robiłem swoje, sukcesywnie krok za krokiem. Wkładki dają radę, noga daje radę więc bez wymówek robię swoje.
1km 3:53 było w dół no i początek
2km 4:02
3km 3:57
4km 3:56
5km 3:55
550m 3:51
Gdzieś tam patrzyłem na rywali, szczególnie na ludziki z pewnego klubu, gdzie na pierwszych zawodach w tym roku mnie zlali. Najszybszy z nich był za mną, wiedziałem, że startował później w rolling i była niepewność, która mnie nieco podkręcała. Widziałem, że biega nieźle. Noga wytrzymała, coś tam potem trochę czułem, ale to nie to samo co wcześniej. A rywale pękli w upale zapewne.
Czas biegu 21:40 co było 14 czasem tego dnia.
Czas na mecie 1:06:42. Dało to 15 OPEN (14 OPEN M, 7 w M30) Pływanie oczywiście niemiarodajne bo w rzece. Rower w dużej mierze na własne życzenie wolniejszy chociaż o ile noga się rozkręciła to nadal te kilka lat do tyłu było niebo a ziemia. Na biegu noga wytrzymała więc zrobiłem swoje. Pierwszy raz na rolling start.
Strefa finiszera na wypasie, pizza, piwo zero, pepsi, owoce. Kawa i pewnie coś tam jeszcze już płatne ale na miejscu. Widziałem też że piłki rozdawali. Gdyby nie ryzykowna, moim zdaniem trasa rowerowa, to zawody na 6 bo tutaj niewątpliwie nagrody podbijają ocenę. Dwóch kolegów zgarnęło AGD. Pakiet startowy też całkiem ok.
Napotkanym znajomkom gratuluję, miło było się spotkać i pogadać!
Startowałem znów na 1/8. Znów ani blisko ani daleko, o 5 trzeba było wstać by na miejscu było na spokojnie. Dojazd rano sprawnie, niedziela więc ruch znikomy. Pogoda podobnie jak w Bełchatowie, prognozy dają sygnał, że będzie cieplutko a w rzeczywistości nieco chmur. W momencie jak lampka na niebie wyszła było wiadomo, znów będą ciepłe zawody. Miało chyba mocniej wiać, na rowerze było to czuć, że coś tam wieje, ale nie na tyle by rzucało rowerem.
Pakiet szybko i sprawnie.
Pływanie
Znów w gaciach neoprenowych. Rozgrzewka w wodzie i ustawienie na rolling start. Zostałem gdzieś z tyłu mocno więc wyszedłem na bok i stanąłem bliżej początku . Raz, że w wodzie lepiej to potem na rowerze będzie luźniej. Małe zamieszanie bo jedna Pani nie chciała ze mną startować w dwójce i ostatecznie ktoś wbił się z prawej a za Panią stanął ktoś z tyłu. Do wody wydaje mi się, że ruszyłem sprawnie, Zgodnie z poradami szybko kierowałem się w stronę osi rzeki. Sięgałem daleko i głęboko, raczej dłuższe wyleżenie. Nieco za szybko przy wyjściu zdecydowałem się zbliżyć do brzegu i zrobiło się płytko. Robiłem nieco delfinków a potem marszobieg z delikatnymi skokami. No nie było to szybkie i pewnie sił zabrało więcej. Czas 5:24 był 42 na 223 osoby. Nie było źle ale dobrze wcale.
T1 to długi dobieg ze schodami po kostce, po dywanie, pod górkę. Nie na maxa bieg bo mogło to się zemścić, mam tutaj na myśli również łydkę. Przy rowerze całkiem sprawnie gacie w dół i chwyciłem kask wychodząc nogami ze spodenek. Czas 2:39. na tle pierwszej 19. (bo 20. czasu nie złapało) w drugiej 10. gdzie 2 osoby miały ten sam czas.
Wejście na rower jak radzi @robertino wyszło ok, wskoczyłem wcześniej jak zazwyczaj nieco zaryzykowałem bo poleciałem delikatnie do lewej. Jedna Pani była tym faktem oburzona bo niby jej przeszkodziłem. Uciszyła się sama jak wskakując na rower o mało się nie przewróciła. Mi poszło ok, rower trochę mi się zachwiał ale obyło się bez przypału Szybciej i sprawniej mogłem włożyć stopy w buty, albo nieco później łapiąc lepszą prędkość. Tym razem pomiar skalibrowałem. Niestety trasa u mnie wywołała małą blokadę. Nie ryzykowałem w miejscach, gdzie nie czułem się pewny, szczególnie na zakrętach gdzie nie widać dalszej drogi mając w głowie, że ktoś może jechać z drugiej strony. Niestety pociągi były, było wąsko i czasem i ja musiałem czekać by kogoś wyprzedzić, chociaż za często, bo jednak wolałem poczekać i dojechać niż czekać na karetkę. Jednego pociągu który cały czas był przy mnie, na dłuższy prostych ich pykałem, po moich błędach oni mnie, nawet sędzia na motorze nie dał rady rozpędzić. Na trasie byłą jedna nawrotka, dla mnie za wąska, trzeba było się wypiąć i się wspomóc nogą.
Moc NP to 225 a średnia to 214W dało , raczej domierzone. No w tym roku to nie idzie. Niektórzy na 1/4 śmigali szybciej ode mnie ten z NT mnie pocisnął.
36:17 dało 31 czas.
T2 sprawnie, zejście przewidziałem wcześniej więc nie było nerwów. Do stojaka trafiłem sprawnie, było mało rowerów, ale to rolling start przecież. Odstawiłem rower, założyłem buty, zdjąłem kask, chwytając czapkę i numer startowy ruszyłem na bieg. 40s w T2 było całkiem dobrym rezultatem patrząc na całość.
Na biegu lampka już solidnie grzała. Ustawiłem mój suport w miarę logistycznym miejscu w celu podania butelki z zimną wodą. Oj pomogło. Trasa pozwalała by powtórzyć manewr więc dostałem bidon. O ile bidon miał większą pojemność to jednak z butleką idzie lepiej. Buty pochlapane więc nieprzyjemnie się tak drepcze. Mapka była poglądowa na stronce. Bieg od strefy raczej w dół, schody, gdzie nogi sunęły ostro, kładka i znów schody jak w przy T1. Nieco m i cień bo wbiegamy do przestrzeni leśnej. Jednak mimo cienia nie było chłodno. Bez podpalania się robiłem swoje, sukcesywnie krok za krokiem. Wkładki dają radę, noga daje radę więc bez wymówek robię swoje.
1km 3:53 było w dół no i początek
2km 4:02
3km 3:57
4km 3:56
5km 3:55
550m 3:51
Gdzieś tam patrzyłem na rywali, szczególnie na ludziki z pewnego klubu, gdzie na pierwszych zawodach w tym roku mnie zlali. Najszybszy z nich był za mną, wiedziałem, że startował później w rolling i była niepewność, która mnie nieco podkręcała. Widziałem, że biega nieźle. Noga wytrzymała, coś tam potem trochę czułem, ale to nie to samo co wcześniej. A rywale pękli w upale zapewne.
Czas biegu 21:40 co było 14 czasem tego dnia.
Czas na mecie 1:06:42. Dało to 15 OPEN (14 OPEN M, 7 w M30) Pływanie oczywiście niemiarodajne bo w rzece. Rower w dużej mierze na własne życzenie wolniejszy chociaż o ile noga się rozkręciła to nadal te kilka lat do tyłu było niebo a ziemia. Na biegu noga wytrzymała więc zrobiłem swoje. Pierwszy raz na rolling start.
Strefa finiszera na wypasie, pizza, piwo zero, pepsi, owoce. Kawa i pewnie coś tam jeszcze już płatne ale na miejscu. Widziałem też że piłki rozdawali. Gdyby nie ryzykowna, moim zdaniem trasa rowerowa, to zawody na 6 bo tutaj niewątpliwie nagrody podbijają ocenę. Dwóch kolegów zgarnęło AGD. Pakiet startowy też całkiem ok.
Napotkanym znajomkom gratuluję, miło było się spotkać i pogadać!