"1/4" Enea Bydgoszcz Triathlon 10.07.2021

Pochwal się, jak Ci poszło!
Kosa
Posty: 380
Rejestracja: pt lis 08, 2019 8:39 am

wt lip 13, 2021 7:44 pm

Czas na relację z głównego startu pierwszej połowy tego sezonu, czyli Enea Bydgoszcz Triathlon, na dystansie "1/4" IronMan. W cudzysłowie, bo rower na tej "ćwiartce" miał 39 km, a za to bieganie 11 km z wąsem. Nie wiem czemu tak jest, ale wszyscy są tego świadomi i jakoś nie przeszkadza to organizatorom w ściągnięciu ponad 4 tysięcy osób na dwudniową, a tak naprawdę trzydniową licząc wstawianie rowerów w piątek, największą imprezę triathlonową w kraju.

Do Bydzi przyjechaliśmy w piątek wieczorem, nie było już czasu na wstawianie rowerów i odbieranie pakietu. Całe szczęście że udało się znaleźć miejsce na zostawienie samochodu i jakąś otwartą restaurację, dzięki czemu uniknęliśmy jedzenia suchych bułek z Żabki. Nocleg zaklepałem w hotelu Campanile, znośnym chociaż bez szału. Najważniejsze, że w zasięgu spaceru do biura zawodów i strefy zmian.

Rano w sobotę, po śniadaniu, wziąłem startowe klamoty, rower i poszliśmy z kolega Tomkiem z Triclubu na start. Odnaleźć się w lokalizacji zawodów nie było łatwo, bo to jest faktycznie duża impreza, strefa zmian jest w środku hali wystawienniczej Łuczniczka, a biuro, depozyt, wydawanie pakietów, expo itd. są rozrzucone w różnych miejscach wewnątrz i naokoło hali. Za pierwszym podejściem można się pogubić.
Szczęśliwie po chwili udało się wszystko jakoś ogarnąć, pakiet odebrać (kubek i koszulka techniczna, spoko), rower wstawić, bidon napełnić, buty zaczepić na gumki itd., zrobić grupową fotkę, znaleźć żonę, która też się pogubiła i można było iść na start.

Pływanie
Pływacki etap dość nietypowy, bo w rzece Brdzie. Brda ma bardzo czystą jak na polskie warunki wodę, więc wszystko widać, ma również mnóstwo wodorostów na dnie i zauważalny nurt. W takich warunkach jeszcze nie pływałem.
Startowałem w pierwszej z trzech fal na "1/4", tej niby najszybszej. Ustawiliśmy się z kolegą Pawłem w miarę z przodu stawki, żeby uniknąć tłoku na wąskiej trasie i czekaliśmy na swoją kolej, bo był rolling start. Paweł sprzedał mi jeszcze po drodze pro tip, mianowicie taki, żeby po starcie nie płynąć wprost na pierwszą boję, która była przy przeciwległym brzegu, tylko nieco na lewo od niej, tak żeby zniwelować wpływ prądu. Faktycznie miało to sens, bo ludzie których obserwowaliśmy z brzegu chyba tego nie zrobili, skutkiem czego zamiast płynąć prosto na boję płynęli mega szerokim łukiem w prawo i tracili cenne sekundy. W końcu przyszła nasza kolej, dałem susa do wody (w Bydgoszczy startuje się ze skoku z pomostu) i ruszyłem do przodu. Nie wiem czemu wbiłem sobie do głowy, że pierwszą połowę dystansu trzeba zasuwać mocno, bo jest pod prąd. Skutek tego był taki, że wyprułem się porządnie i gdzieś koło bojki nawrotowej poczułem, że mnie zatyka i trzeba odpuścić, bo się spalę już na początku wyścigu. W ogóle płynęło mi się dość ciężko a do tego cały czas mi się odbijało, co na pływaniu jest szczególnie upierdliwe. Na szczęście druga część dystansu była z prądem i można było płynąć nawet dokładanką, a woda sama niosła. Wykorzystałem to żeby trochę odpocząć, ze dwa razy podwiozłem się w czyichś nogach i (w końcu!) po 16 minutach z kawałkiem wyczłapałem na brzeg. Życiówki na pływaniu więc nie zrobiłem, ale tragicznie też nie poszło.
Dobieg do strefy zmian dość długi z urozmaiceniem w postaci konieczności zdjęcia pianki już przed wejściem do hali i wsadzenia jej do foliowego worka. Na szczęście pomagali w tym liczni wolontariusze. Udało się bez kłopotów znaleźć rower, wrzucić kask na łeb i dzida na następny etap.

Rower
Rower był ciekawy. Z jednej strony trasa bardzo prosta, dwa razy tą samą drogą w te i wewte, tylko dwie nawrotki na każdej pętli i bardzo dobry asfalt (jechaliśmy cały czas głównymi drogami, a większość trasy lewym pasem trójpasowej ekspresówki). Z drugiej strony sporo podjazdów, w tym jeden taki "na zrzucenie z blatu" a do tego "w tamtą stronę" dość mocno wiało w twarz a momentami też zacięło deszczem. Tradycyjnie patrzyłem tylko na moc, z takim planem, żeby jechać nieco słabiej niż na krótszych startach, na pierwszej pętli zachowawczo a potem zobaczymy. Na początku kilka razy nadziałem się na dosyć zwarte grupki, rozciągnięte na kilkanaście metrów, które ciężko było wyprzedzić i trzeba było "odpadać" żeby nie wpaść w drafting i czekać na sprzyjający moment na wbicie się po lewej i wyprzedzenie. Za to na powrocie do miasta była kombinacja delikatnego zjazdu z wiatrem w plecy i można była naprawdę frunąć. Na końcu pierwszej pętli zrobiłem taktyczny błąd, bo nie wiem czemu wydało mi się, że nawrotka jest już zaraz, więc odpowiednio zwolniłem i wstałem z lemondki, a okazało się że było jeszcze do niej z kilkaset metrów, na których sporo straciłem. Za to na pętli drugiej udało i się złapać z kilkoma zawodnikami jadącymi podobną prędkością i sformować pociąg (oczywiście z zachowaniem legalnego dystansu), z tasowaniem się na pozycji lidera. Jakoś przed miastem pociąg się rozpadł, bo część osób odpadła, a ja z jednym kolegą (trochę mnie odsadził) zjechaliśmy już sami do T2.
Samo T2 bez historii, poza tym że zapomniałem złapać lapa od razu po zejściu z roweru. No cóż.

Bieg
Czyli konkurencja, której tradycyjnie najbardziej się obawiałem i nie wiedziałem, czego się po niej spodziewać. Z T2 wystrzeliłem jak zwykle o wiele za szybko, po kilkuset metrach, widząc 4'10'' na zegarku przeraziłem się, że zaraz mnie postawi i zmusiłem się żeby zwolnić. Potem było już trzymanie w miarę stałego tempa między 4'30'' a 4'40''. Bieg rozgrywał się na dwóch pętlach wzdłuż brzegu Brdy, z przebiegnięciem dwa razy przez most. Na mosty trzeba było podbiec, co dawało jakieś urozmaicenie. Pierwsze kilka km biegło mi się źle i ciężko, a do tego walczyłem z kolką. Na szczęście gdzieś około połowy udało się kolkę rozbiegać i rozmasować i zaczął działać wciągnięty na początku biegu żel. To wszystko razem sprawiło, że na drugiej połowie biegu samopoczucie i się poprawiło i nawet byłem w stanie momentami przyspieszyć (!). Co i raz się oglądałem, czekając kiedy dogonią mnie wspomniany już Paweł no i pan admin @Kajet, którzy po rowerze byli za mną, a biegają obaj lepiej. Obawy spełniły się w połowie. Na ostatnim kilometrze dogonił mnie Paweł, natomiast Kajeta zobaczyłem dopiero na mecie. Chwilę późnej na ostatnich nogach sam wpadłem na metę, kończąc zawody.

Dłuższą chwilę spędziłem w strefie finiszera, która (wyjątkowo na obecne standardy) była na wypasie - jedzenie, picie, baseny z wodą no i najważniejsze - masaż. Pan masażysta poznęcał się nad moimi nogami konkretnie, ale wrażenie było super i od razu się lepiej chodziło.

Podusmowanie

W cyferkach wyszło to tak:
wyniki.jpg
wyniki.jpg (27.16 KiB) Przejrzano 1735 razy
Miejsce open miałem 86, co na 887 osób które ukończyły daje mi 9,96% stawki. Chyba moja druga najlepsza lokata ever. :-D

Jeżeli chodzi o poszczególne etapy to:
- z pływania jestem średnio zadowolony. Na tej trasie wszyscy podobno poprawiają życiówki o pół minuty albo lepiej, a ja do swojej się nie zbliżyłem. Widać nie ma jeszcze formy, albo przepałowałem pierwszą połowę dystansu.
- rower wreszcie wyszedł jak trzeba :) Na NP 310 W pojechałem ze średnią prędkością 38,8 kph, zamknąłem dystans poniżej godziny. Udało się poprawnie wsiąść i zsiąść, prawie cały czas trzymać pozycję, regularnie pić z bidonu izo i żele.
- bieg w sumie OK. Wycisnąłem średnią 4'40'' na km, więc w porównaniu do 1/8 i sprintów zwolniłem tylko o kilka sekund na kilometrze. Jest nad czym pracować, ale nie było źle.

No i najważniejsze - przegoniłem @Kajeta odgrywając się za Serock, a więc mamy 1:1 w tym sezonie. ;)
Ostatnio zmieniony wt lip 13, 2021 10:04 pm przez Kosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
kajet
Posty: 1180
Rejestracja: wt lis 05, 2019 2:15 pm

wt lip 13, 2021 9:54 pm

Jest mi ogromnie przykro, że ze mną wygrałeś i gratuluję.

Możliwe, że ostatecznie szalę przeważyło znalezienie przez Ciebie legalnego draftu na drugiej pętli. Z tego powodu tak bardzo bym się na Twoim miejscu nie cieszył z relacji watów do prędkości (chyba że to Ty cały czas ciągnąłeś ten pociąg, ale chyba jesteś mądrzejszy ;) )

Tak czy owak zacny wynik milordzie, a z tak małej objętości treningu to już w ogóle rewelacja - jeszcze raz gratki.
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
Kosa
Posty: 380
Rejestracja: pt lis 08, 2019 8:39 am

wt lip 13, 2021 10:11 pm

kajet pisze:
wt lip 13, 2021 9:54 pm
Możliwe, że ostatecznie szalę przeważyło znalezienie przez Ciebie legalnego draftu na drugiej pętli. Z tego powodu tak bardzo bym się na Twoim miejscu nie cieszył z relacji watów do prędkości (chyba że to Ty cały czas ciągnąłeś ten pociąg, ale chyba jesteś mądrzejszy ;) )
Jest to możliwe, chociaż raczej bym upatrywał przyczyny w małej liczbie nawrotek i zakrętów. Treningowo jak jeżdżę proste odcinki na dobrym asfalcie to mi podobnie wychodzi.
Awatar użytkownika
olesia
Mistrzyni Stoneman Triathlon Władysławowo
Posty: 808
Rejestracja: śr lis 06, 2019 10:44 am

śr lip 14, 2021 7:45 am

Super opowieść i fajny wynik.
Spslismy w tym samy hotelu, zapewne gdzieś mijaliśmy się :D Sporo zawodników tam mieszkało.
Awatar użytkownika
endi8888
Posty: 536
Rejestracja: wt lis 05, 2019 9:13 pm

śr lip 14, 2021 10:09 am

@Kosa - brawo.
Szczególnie gratuluję roweru bo czas mega.

Pal licho życiówki! - ważne, że Kajeta wyprzedziłeś:)
Awatar użytkownika
robertino
Posty: 910
Rejestracja: wt lis 05, 2019 3:46 pm

śr lip 14, 2021 12:34 pm

fajna relacja :) faktycznie pływanie w Brdzie poprawia wyniki. Choć 2 lata temu akurat 1/2 była całkowicie z prądem, więc było mega szybko. Gratulacje startu i wyników.
ODPOWIEDZ