Po tygodniu od startu wreszcie znalazłem chwilę, aby coś napisać .
Triathlon Soplicowo 1/8IM - ten start miał wszystko, aby się nie wydarzyc:
1) żona 5 dni po terminie porodu
2) żona ma w ten weekend studia i muszę ogarnąć dzieciaki
3) jak ostatnimi czasy w niedzielę - robię transmisje z mszy na 2.5h przed godziną startu
4) no i to pływanie, do którego mogłem wrócić dopiero 2 tygodnie wcześniej.
A jednak pykło . Żona nie urodziła do tego czasu, pojechała ze mną studia ogarniajac na Teamsie w telefonie, niezawodne babcie zaopiekowały się dzieciakami, transmisje zrobił najstarszy syn, a pływanie... no cóż.
W swoim dzienniczku treningowym na Stravie napisalem: "Najtrudniejsze ukończone pływanie. Wiatr i fale, których tak nie lubię. 2, a może nawet i 3 kryzysy, przy których gdybym się poddał, to pewnie nie miałbym do siebie pretensji. Do tego uciekająca 2. bojka i ponad 150m więcej niż trzeba. Ale się nie dałem i nawet nie byłem ostatni . Z wody wyszedłem przedostatni, ale wyprzedziłem kolejną osobę na dobiegu do pomiaru czasu.". Już kiedyś pisałem, że obecność żony na zawodach triathlonowych jest jakby gwarancją ich ukończenia (a pływania w szczegolnosci). Tutaj sprawdziło się to po raz kolejny .
Po takim pływaniu, po którym nie było szans na życiówke nie było sensu się zaginąć na realizację planu precyzyjnie nakreślonego przez trenera. Pozostało cieszyć się tym gdzie jestem i tym co robię. Szczególnie niezwykle urokliwa trasa biegowa sprzyjała takiemu podejściu. Nawet nie znalazłem w sobie serca, aby pościgać się na finiszu z dopiero co dogonionym zawodnikiem. Medal na mecie ucieszył mnie jak mało który - naprawdę musiałem ze sobą powalczyć w wodzie, aby na tę metę dotrzeć. Czas naprawdę nie miał znaczenia.
Sama impreza niezwykle pozytywnie. A bigos na mecie chyba najlepszy jaki jadłem .
Po wyjściu z wody krzyknąłem do żony, że nigdy więcej. Z perspektywy mety sam nie wiem, czy tę deklarację traktować poważnie .
Wysłane z mojego SM-A725F przy użyciu Tapatalka
Triathlon Soplicowo 1/8IM 13.06.2021
"Po wyjściu z wody krzyknąłem do żony, że nigdy więcej. Z perspektywy mety sam nie wiem, czy tę deklarację traktować poważnie ."
Ja tak mam zawsze po przekroczeniu linii mety
A wracając już rozważam, gdzie kolejne zawody
Kurcze, ale szacun, 5 dni po terminie i jeszcze na zawody jedziecie.
Ja tak mam zawsze po przekroczeniu linii mety
A wracając już rozważam, gdzie kolejne zawody
Kurcze, ale szacun, 5 dni po terminie i jeszcze na zawody jedziecie.
- FireTriFighter
- Posty: 1169
- Rejestracja: sob lut 22, 2020 2:16 pm
Graty za start. Najważniejsze to chłodna głowa
Wysłane z mojego moto g(9) power przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego moto g(9) power przy użyciu Tapatalka
Gratulacje startu i przełamania się na pływaniu!
ja tam zawsze na mecie mówię sobie, że nigdy więcej
ja tam zawsze na mecie mówię sobie, że nigdy więcej