Baster Trilogy 1/8 IM (Murowaniec)

Pochwal się, jak Ci poszło!
Awatar użytkownika
FireTriFighter
Posty: 1169
Rejestracja: sob lut 22, 2020 2:16 pm

sob cze 19, 2021 6:27 pm

I po zawodach, sprint w miarę blisko domu zachęcił mnie do spróbowania swoich sił przed właściwą kampanią wrześniową.

Będzie trochę czytania, nawet pewnie za dużo biorąc pod uwagę, że to tylko sprint. Dzięki, jeżeli ktoś wytrwa do końca.

Na początku dziękuję za wsparcie w postach, dodało mi otuchy bo jak wyczuł Maciej z NT, "Ty chyba jesteś trochę zesrany przed zawodami". Fakt, nie wiedziałem czego się spodziewać, czy jakiś chaos mnie nie połknie. Od tygodnia zawody cały czas chodziły mi po głowie, pomimo, że w pracy na ten tydzień pracowałem za dwóch. Przy pakowaniu jakoś dziwnie szybko mi poszło, ale przypomniałem sobie, że zazwyczaj śmigałem gdzieś mając w planach nocleg albo nawet dwa. Jednak w dzień zawodów byłem bardzo spokojny. Pomimo, że miałem ani daleko ani blisko, trzeba było wstać wcześniej. Nie wiem czy mała adaptacja z tym wstawaniem coś pomogła czy tylko mnie zmęczyła bardziej. W nocy się parę razy obudziłem, za ciepło mam w sypialni. Dzień wcześniej jeszcze byłem nieco na imprezce z pracy, tym razem grzecznie i bez dopingu. Rano wstając pomimo spokoju, czułem, że nóżki jakieś ciężkie. Szybkie ogarnięcie i nieco później niż planowałem wyjazd. Natomiast pora sprzyjała szybszemu dojazdowi i na miejscu byłem prawie 2h przed startem. Do rzeczy.

Zawody małe, klimatyczne, raczej większość miejscowych- Kalisz, Sieradz. Ludzików niedużo ,62 (nieco nie przyjechało). Pakiet sprawnie, bez okazania licencji. W pakiecie batoniki, wizytówki, informator na temat Kalisza. Oraz oczywiście numery na rower i kask. Nie doszukałem się trzeciej nalepki, czyli drugiej na kask. Nie przejąłem się tym w ogóle. W strefie zmian obiektywnie nie mogę napisać czy było za ciasno, akurat trafiłem skrajne miejsce stojaka a zawodnika obok mnie nie było. Miałem więc luzik z rowerkiem. Przy stanowisku pudełko na rzeczy. Wpiąłem moje luksusowe S-Worksy, dałem gumki, ładnie poukładałem sobie rzeczy na stanowisku, szybka symulacja. Pomyślałem " będzie dobrze Mateusz".

Zawody bez elektronicznego pomiaru czasu. Kapnąłem się o tym podczas biegu i jeszcze się zastanawiałem czy przypadkiem nie zapomniałem
o czipie :shock:

Aura pogodowa pode mnie. Ciepło wręcz upalnie, lampa świeci bez litości. To lubię. Oni padną ja pocisnę.

Pianki dozwolone, nieobowiązkowe. Zdecydowałem się na start w piance, widziałem, że ktoś miał same spodenki neoprenowe, być może warte uwagi przy tego typu zawodach.

Jak to zawsze bywa, muszę mieć przypały. na przypał numer jeden nieco musiałem zaczekać, żeby skojarzyć, że go popełniłem. Drugi przypał popełniłem i poczułem go od razu. Sprawdzenie było tylko formalnością. Przypał poza kategorią zaliczyłem podczas pomocy jednemu Panu (który był 3 OPEN, 2 w M). Pan złamał uchwyt pompki podczas pompowania dysku. Użyczyłem i spróbowałem przytrzymać na zaworze by się napompowało. Akurat nie zabrałem fajki bo sam nie miałem dysku. Cyk, zawór się uksył...Było mi przykro, ale Pan przy pomocy organizatora temat naprawił...także było ciekawie :roll:

Krótka rozgrzewka 8:40 odprawa, parę zdań organizatora i można wejść do wody. Wejście wybetonowane, niektórzy zapewne wiedzą co to oznacza. Już przed dozwolonym wejściem spostrzegłem, że w wodzie będzie ślisko.

Przypał numer 2 start! Podczas wejścia do wody na rozpływanie, ciach! Ból w stopie. No bankowo musiałem rozciąć stopę. Pytanie gdzie. Spojrzałem na szybko wynurzając stopę. Jucha niewidoczna, może się pomyliłem. Jak bardzo chciałem się pomylić, że sam siebie oszukuję...Coś tam popływałem, spróbowałem ze dwa razy dopłynąć do wyjścia z wody, by sprawdzić czy będzie trudno się wygramolić z wody. Było ok dla mnie. Idąc brzegiem do miejsca startu jucha kapie. Niedobrze...przecież pobrudzę sobie swoje luksusowe S-Worksy! Odliczanie i poszli.

Dystans raczej w miarę domierzony. O dziwo płynęło mi się całkiem przyjemnie. Powtarzałem sobie kilka zwrotów dla podtrzymania techniki. Zdecydowałem się oddychać na 2, być może błąd. Jakieś tam nogi złapałem, w co za bardzo nie mogłem uwierzyć. Pływanie po trójkącie. Po pierwszej bojce, patrzę, eno jest elegancko. Jednak potem pewna grupka już mnie odstawiła. Druga bojka i do brzegu. Małe zawody, więc mało ludzików więc mało ludzików mnie wyprzedziło. Martwy z wody nie wyszedłem. Popatrzyłem na czas, pokazało 10min coś, czyli jak na mnie przyzwoicie. Raz czy dwa nawigacja trochę zaszwankowała, ale szybko reagowałem. Z wody jestem w miarę zadowolony. Jucha się sączy...

T1 poszło w opinii rodzicielki, którą zabrałem sprawnie, na tle innych zebrałem się szybciutko. Przy dobiegu do stanowiska miałem mały problem rozpiąć piankę, ale dobiegłem z pianką na pasie więc błędu nie było. Pianki mogłem pozbyć się szybciej, ale na szczęście tym razem nie miało to znaczenia. Na rowerze nie kojarzyłem, czy wrzuciłem ją do koszyka. Wyszło, że nieświadomie to zrobiłem, plus dla mnie. Pianka, okulary w koszyk. okulary, kask i jazda. Pasek z numerem nieobowiązkowy. Rower zabrałem pod ramię. Dobiegłem do belki. Pierwsza próba wejścia zakończona fiaskiem. Akurat chyba dogoniłem chmarę ludzików i miejsca było mało. Gumki się nie zerwały, szczęście! Podejście drugie udane i jedziemy.

Rower zawierał dojazd do pętli, pętla wykonywana x2. Na dojeździe do pętli jedno miejsce z solidnymi dziurskami, ale dobrze je obejrzałem więc spokojnie wyjechałem. Trasa niemal płaska jak stół, trochę powiewało co widać na lapach, brakło około 2km do 22,5km. Poza tym dwa zakręty, że przy słabej technice musiałem wyjść z oreo. Stopę czuję, czyli i dobrze i źle. Aj moje luksusowe S-Worksy, bankowo się pobrudzą krwią!!!. Na dojeździe chmarę zostawiłem z tyłu, spokojnie wziąłem zakręt na pętlę, szybkie włozenie stóp, zapięcie i dzida! Ktoś z tyłu mnie wyprzedził...oj nieładnie. :twisted: Chwilę cisnąłem za Panem zachowując legalny draft. Połknąłem parę osób i przyszedł czas zostawić Pana za sobą. Ładnie się składał na rowerze, ale jednak został. Wyprzedziłem jeszcze 2-3 osoby, potem mnie wyprzedziły 2. Nastepnie jednego z tych Panów wyprzedziłem, ale do strefy wjechałem za nim. Nawrotka numer jeden na spokojnie, pętla autobusowa więc stresu niepotrzebnego nie było, ale wiem, że tam straciłem. Nawrotka numer 2 beczka, wyszło ok, ale mogło wyjść lepiej. Czas na przypał numer 1 który wpadł mi do głowy. Nie wykonałem kalibracji miernika! Kapnąłem się o tym, jak stwierdziłem, że moc zupełnie mi się nie zgadza, prędkość była zupełnie nieadekwatna do mocy. Na tętno nie patrzyłem. Być może też błąd, obniżyłem jakiś czas temu jeszcze kokpit. Trochę na siodełku tańcowałem. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że trzeba się trzymać minimum 220W bo wyżej kręci się strasznie trudno, a na kasecie byłem dosyć nisko. Dojazd do strefy, szybkie wyciągnięcie stóp i hop zeskok. Czułem, że rower nie poszedł tak jak bym chciał, trudno, T2 i łogiń. 34:11 przy pomiarze dokładającym czasu bo kliknięcie lapa nie było dla mnie szczególnie ważne i nie pamiętam kiedy kliknąłem.
Prędkość licha, z mocą wydaje mi się, że 20W miernik oszukiwał, kręciłem wolno korbą, za wolno dla mnie. To była pierwsza jazda z di2 na czasówce. Robi robotę tyle napiszę, błyskawiczna zmiana biegu. Szkoda , że i tak poszło licho.


T2 niestety nieco skopałem. Pasek z numer coś się zawinął i zamiast go zabrać i zapiąć w biegu to parę sekund straciłem zanim na to wpadłem.

Bieg dookoła zbiornika, mało cienia, nawierzchnia nieutwardzona, poza około 400-600m finisz do mety. Co miało znaczenie, poniżej wyjaśniam
Na biegu czułem, że będzie loteria. Założenie poniżej 4:00/km. Pierwszy km 3:58 nogi mnie niosą... i już coś smyrnęło lewą łydkę...zwolniłem - 4:15. Patrzę na but, już solidnie ufajdany krwią. W tym czasie wyprzedziłem dwóch ludzików, którzy mnie połknęli na rowerze. Czekałem na widok kolejnych rywali do połknięcia. I bum. Łydka znów się obraziła :oops:
Co tu zrobić, bliżej do "mety" jak się wrócę. Zatrzymałem się, spróbowałem rozciągnąć, zobaczyłem płot wiec ponowiłem próbę przy płocie. Wyprzedziło mnie 3 rywali (dwóch których wyprzedziłem jakiś czas temu, jeden jeszcze z roweru) No dobra to będą długie 3km. Zacząłem od marszu, pomyślałem spróbuję trucht. Jakoś idzie. No to spróbuję mocniej rękoma i jakoś na jednej nodze niemal. Eno zegarek po chwili pokazał 4.:XX z przodu. No dobra, nikt nie mnie wyprzedza...po chwili widzę tę trójkę. Odległość się nie zmienia, no dobra spróbuję przyspieszyć, a co jeżeli są z M30, albo ktoś za mną jest M30?! :lol: Tak powolutku, sukcesywnie zbliżam się do tej trójki. Patrzę, już na horyzoncie odcinek utwardzony. No mam ich na widelcu. To cisnę. Mijam jednego "dobry finisz" słyszę, mijam drugiego też coś tam sypnął. Tempo nieadekwatne do tego co opisałem, noga napitala, jucha kapie a ja cisnę po 3:50 i potem po 3:20. Został 3, ten który na rowerze mnie wyprzedził dwukrotnie...Co tu zrobić, jak z nim wygrać. Opcje były dwie, wybrałem źle. Zrównałem się z nim i próbowałem go urwać. Błąd. Nie dałem rady a wiedziałem, że nie mogę pozwolić sobie na krótki dynamiczny finisz więc w sumie wyboru nie miałem, tylko się łudziłem, ale cieszę się, że podjąłem próbę. Bieg niemal perfekcyjnie wyznaczony. Po wynikach widzę, że z Panami z którymi kończyłem była już mała przepaść.

Podsumowując zgodnie z zegarkiem:
Pływanie złapane 10:24
T1 1:43 (kliknięte na rowerze)
Rower 20,59km - 34:12, kliknięte w strefie po odstawieniu roweru (210W, 220NP, 87 rpm czyli za nisko i to czułem. Pewnie niepotrzebnie pomieszałem z kokpitem
T2 33s ale oszukane
Bieg 5,43km 23:56 (4:24)
1:10:49

Link do aktyności
https://connect.garmin.com/modern/activity/6984787970

1:10 nie zostało złamane, plus rower krótszy. Z wody miarę zadowolony. Na rowerze nie mogłem się wkręcić na swoje W, kadencja też taka nijaka jak na mnie więc mizernie, być może kalibracja namieszała z W. Bieg no cóż, szału nie było. Finalnie OPEN 12, M 11, (bo była jedna Pani Robocop, która byłą 2 OPEN), M30 6. Nawet gdyby udało się pobiec zgodnie z planem to podium poza zasięgiem. Być może niepotrzebny trening biegowy w tym tygodniu wykonałem, poczułem się zbyt pewnie i bach, a wujek @kajet ostrzegał.

Ten organizator robi jeszcze 1/4 oraz olimpijkę. Ja raczej się nie wybiorę, ale polecam jeżeli ktoś ma dojazd w miarę.
Awatar użytkownika
kajet
Posty: 1182
Rejestracja: wt lis 05, 2019 2:15 pm

sob cze 19, 2021 9:00 pm

Dzięki za relację i gratuluję udanego powrotu do tri. Upuszczanie krwi, jak widać, nie pomogło pobiec na miarę możliwości. Ale 4:24 to i tak na tle tak zwanej stawki krajowych zabaw triathlonowych żaden powód do wstydu, szczególnie w upale :) (możesz sobie wmawiać, że Cię nie spowalnia - mnie tego nie wmówisz :twisted: )
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
Awatar użytkownika
endi8888
Posty: 537
Rejestracja: wt lis 05, 2019 9:13 pm

ndz cze 20, 2021 10:40 am

Gratuluję Startu i pokonania przeciwności losu. Wstydu nie ma😉 a z kolejnym startem będzie tylko lepiej.

Bieganie z rozciętą stopą nic przyjemnego - kiedyś przerabiałem w Nieporęcie...
A co do różnych przypałów w tri: jak wiadomo ja też często coś odwalam więc moja rada: chyba trzeba albo więcej startować albo poćwiczyć te strefy zmian.

No i fajna relacja😀
Awatar użytkownika
olesia
Mistrzyni Stoneman Triathlon Władysławowo
Posty: 810
Rejestracja: śr lis 06, 2019 10:44 am

ndz cze 20, 2021 8:24 pm

Brawo! gratuluję!
Awatar użytkownika
robertino
Posty: 913
Rejestracja: wt lis 05, 2019 3:46 pm

pn cze 21, 2021 3:37 pm

relacja ogarnięta na celujący ;)
co do samego startu...wiesz jak jest, co mogło pójść lepiej, nad czym trzeba popracować.
Super, że udało Ci się wrócić do startów. Oby dalej było z górki. Trzymam kciuki
Kosa
Posty: 380
Rejestracja: pt lis 08, 2019 8:39 am

pn cze 21, 2021 11:42 pm

Co za twardziel :o ja z taka krwawiącą nogą nie wiem, czy bym kontynuował zawody.
Szkoda biegania, bo na początku tempo było petarda.
Tak czy inaczej gratulacje!
Awatar użytkownika
FireTriFighter
Posty: 1169
Rejestracja: sob lut 22, 2020 2:16 pm

wt cze 22, 2021 7:20 am

Nie twierdzę, że upał na mnie ma zerowy wpływ bo musi mieć, jednak mnie spowalnia w mniejszym stopniu niż innych.

Pech nie pech, skaleczenie jest na tej samej nodze co mam problem z łydką. Szkoda, mogłem bardziej uważać, aczkolwiek bardzo powoli schodziłem do wody.

W Bełchatowie kolejna próba na 1/8.

Dzięki za przeczytanie relacji i gratulacje.

Wysłane z mojego moto g(9) power przy użyciu Tapatalka

scott_mtb
Posty: 435
Rejestracja: śr lis 06, 2019 11:27 am

wt cze 22, 2021 9:55 pm

Starty wszystko weryfikują i bardzo często tempa ,które spokojnie utrzymujemy na treningach nagle po pływaniu znacznie odbiegają od zakładanych/porządanych tak czy siak zabawa jest wtedy kiedy robi się ciężko a mimo wszystko idziemy do przodu

Wysłane z mojego NOTE 20 PRO przy użyciu Tapatalka

Awatar użytkownika
FireTriFighter
Posty: 1169
Rejestracja: sob lut 22, 2020 2:16 pm

czw cze 24, 2021 2:46 pm

Z perspektywy czasu będę dobrze wspominał trudności jakie napotkałem. Trochę szkoda, że z bieganiem nadal stoję w miejscu. Pływanie ucieszyło, rower ciężko ocenić moc bo jednak kalibracja mogła coś tam namieszać. W Bełchatowie będzie szansa poprawić!
Foteczki, jucha z palucha przy wyjściu z wody już widoczna, przy wyjściu z T1 już wyraźniej.
Załączniki
FB_IMG_1624529822606.jpg
FB_IMG_1624529822606.jpg (44.56 KiB) Przejrzano 2022 razy
FB_IMG_1624529737051.jpg
FB_IMG_1624529737051.jpg (91.23 KiB) Przejrzano 2022 razy
FB_IMG_1624529668848.jpg
FB_IMG_1624529668848.jpg (81.59 KiB) Przejrzano 2022 razy
scott_mtb
Posty: 435
Rejestracja: śr lis 06, 2019 11:27 am

pt cze 25, 2021 8:55 pm

Chudy ,ale byk

Wysłane z mojego NOTE 20 PRO przy użyciu Tapatalka

ODPOWIEDZ