Sprint Serock 30.05.2021
: pt cze 04, 2021 9:37 pm
Krótka relacja bo nie bardzo jest o czym pisać, chyba żeby się żalić jak mi źle poszło.
Drugi start w Serocku w ciągu roku, bo zaliczyłem tam też olimpijkę we wrześniu 2020 (relacja), z której byłem bardzo zadowolony.
Tym razem też zapisałem się na dystans olimpijski, ale po Żyrardowie przeniosłem pakiet na sprint, bo uznałem, że 1500 m w wodzie, z rowerem i bieganiem w perspektywie, to chwilowo nie dla mnie.
Sama impreza bardzo w porządku, blisko Warszawy, organizacyjnie bez zarzutu, od tego roku pod skrzydłami Labosportu, jako "impreza partnerska" cyklu GIT.
Przy okazji zrobił się największy start Triclubowy sezonu, bo oprócz mnie i @Kajeta pojawiło się chyba z 10 osób z klubu.
Na pływaniu ustawiłem się asekuracyjnie za połową stawki i płynąłem z założeniem "byle się nie zmęczyć" (a zmęczyłem się i tak). Warunki w wodzie nie pomagały, w tamtą stronę płynęło się pod fale, a z powrotem pod prąd, przez który trochę zygzakowałem. Do tego dołożyła się tańcząca boja nawrotowa, która prawie wskoczyła mi na głowę i wepchnęła pod wodę.
W sumie wyszedłem z wody ze słabym (jak na mnie) czasem 14,5 minuty.
T1 udało się ogarnąć w miarę sprawnie, a przy okazji stwierdzić, że rower @Kajeta wciąż jest.
Na rowerze od początku było średnio. Nie mogłem się wkręcić na waty, nogi piekły znacznie bardziej niż powinny, treść żołądka podjeżdżała mi do gardła i ogólnie nie żarło. W rezultacie zjechałem do T2 po prawie 34 minutach, dużo wolniej niż zakładałem. Na nawrotce stwierdziłem, że kolega admin jest znacznie bliżej za mną, niż bym chciał. :-p
T2 przeszło bez historii. Tym razem udało mi się nie pomylić kierunku wyjścia na bieg.
Sam bieg słabo, pierwszy km jeszcze jakieś tempo trzymałem, potem siły mnie opuściły i dalej już się turlałem zawrotnym tempem ~4'40''/km. @Kajet łyknął mnie pod koniec pierwszej pętli (czy na początku drugiej) i tyle go widziałem.
W rezultacie na mecie znalazłem się po 1.15'40'' od startu. Taki czas dał mi 20 miejsce na 117 zawodników, czyli 17% stawki.
Całe zawody w cyferkach wyszły tak:
Jak widać po pływaniu byłem "dalej" niż moje ostateczne miejsce w stawce, na rowerze nadgoniłem a potem znowu spadałem.
Ogólnie śmieszna sprawa, bo patrząc na tempa poszczególnych odcinków, to popłynąłem i pobiegłem wolniej niż na tej samej trasie we wrześniu na olimpijce, a pojechałem praktycznie dokładnie tak samo.
No cóż, czasami bywa i tak. Zakładam, że to był po prostu jednorazowy słabszy dzień a teraz będzie już tylko lepiej.
Drugi start w Serocku w ciągu roku, bo zaliczyłem tam też olimpijkę we wrześniu 2020 (relacja), z której byłem bardzo zadowolony.
Tym razem też zapisałem się na dystans olimpijski, ale po Żyrardowie przeniosłem pakiet na sprint, bo uznałem, że 1500 m w wodzie, z rowerem i bieganiem w perspektywie, to chwilowo nie dla mnie.
Sama impreza bardzo w porządku, blisko Warszawy, organizacyjnie bez zarzutu, od tego roku pod skrzydłami Labosportu, jako "impreza partnerska" cyklu GIT.
Przy okazji zrobił się największy start Triclubowy sezonu, bo oprócz mnie i @Kajeta pojawiło się chyba z 10 osób z klubu.
Na pływaniu ustawiłem się asekuracyjnie za połową stawki i płynąłem z założeniem "byle się nie zmęczyć" (a zmęczyłem się i tak). Warunki w wodzie nie pomagały, w tamtą stronę płynęło się pod fale, a z powrotem pod prąd, przez który trochę zygzakowałem. Do tego dołożyła się tańcząca boja nawrotowa, która prawie wskoczyła mi na głowę i wepchnęła pod wodę.
W sumie wyszedłem z wody ze słabym (jak na mnie) czasem 14,5 minuty.
T1 udało się ogarnąć w miarę sprawnie, a przy okazji stwierdzić, że rower @Kajeta wciąż jest.
Na rowerze od początku było średnio. Nie mogłem się wkręcić na waty, nogi piekły znacznie bardziej niż powinny, treść żołądka podjeżdżała mi do gardła i ogólnie nie żarło. W rezultacie zjechałem do T2 po prawie 34 minutach, dużo wolniej niż zakładałem. Na nawrotce stwierdziłem, że kolega admin jest znacznie bliżej za mną, niż bym chciał. :-p
T2 przeszło bez historii. Tym razem udało mi się nie pomylić kierunku wyjścia na bieg.
Sam bieg słabo, pierwszy km jeszcze jakieś tempo trzymałem, potem siły mnie opuściły i dalej już się turlałem zawrotnym tempem ~4'40''/km. @Kajet łyknął mnie pod koniec pierwszej pętli (czy na początku drugiej) i tyle go widziałem.
W rezultacie na mecie znalazłem się po 1.15'40'' od startu. Taki czas dał mi 20 miejsce na 117 zawodników, czyli 17% stawki.
Całe zawody w cyferkach wyszły tak:
Jak widać po pływaniu byłem "dalej" niż moje ostateczne miejsce w stawce, na rowerze nadgoniłem a potem znowu spadałem.
Ogólnie śmieszna sprawa, bo patrząc na tempa poszczególnych odcinków, to popłynąłem i pobiegłem wolniej niż na tej samej trasie we wrześniu na olimpijce, a pojechałem praktycznie dokładnie tak samo.
No cóż, czasami bywa i tak. Zakładam, że to był po prostu jednorazowy słabszy dzień a teraz będzie już tylko lepiej.