GIT Żyrardów 16.05.2021 (1/4 IM)

Pochwal się, jak Ci poszło!
Awatar użytkownika
kajet
Posty: 1180
Rejestracja: wt lis 05, 2019 2:15 pm

śr maja 19, 2021 11:45 am

Garmin Iron Triathlon Żyrardów 2021, 1/4 IM

W maju nie powinienem ścigać się na olimpijkach i ćwiartkach (w ogóle jak to brzmi - "ścigać się"; na zdjęciach z zawodów wyglądam tak, jakbym śmieci wynosił, ino bez śmieci, a nie się ścigał). Umieram na biegu, a czasem już na rowerze. Nogi na wiosnę mam z betonu już po godzinie zawodów. Jestem istotą jesienną. Rozkręcam się całe lato, dopiero w sierpniu starty przestają być ciągiem rozczarowań.

Ale że na błędach się zbytnio nie uczę, to w Żyrardowie zapisałem się na ćwiartkę, zamiast na 1/8. Że to więcej triathlonu niż 1/8, że przez kilkanaście tygodni przygotowywałem się do połówki - więc po pierwsze wytrzymam te 2,5 godziny, a po drugie na 1/8 przydałaby się odrobina szybkości i jakieś VO2max itp., a tego nie ma. W obawie przed dystansem 113 km zrobiłem z siebie diesla i teraz mam za swoje :)

Otwieram swój arkusz w Excelu, w którym zapisałem spodziewane moce, tempa, czasy w scenariuszu "plan optimum" i w scenariuszu "plan minimum". Z planami treningowymi Mikaela Erikssona, którymi się zachwycam w dzienniku treningowym, wiązałem duże nadzieje, mimo że nie byłem "wyostrzony" na 1/4 IM - żadnych jazd w tempie olimpijki nie odbyłem, biegi progowe niby były, ale ostatni ponad miesiąc temu; na basenie też w okolicy progu pływałem ostatnio może na jednym treningu. Zakładki - pod "połówkę" i dawno. Plan minimum zakładał otarcie się o 2:25 ze Strykowa, czyli nadmiernie ostrożny nie był. Plan optymalny zakładał czas 2:20, czyli już w ogóle nie był ostrożny. Jeszcze z ciekawości policzyłem sobie "plan max", czyli co by było możliwe, gdybym miał totalny dzień konia i zniszczył system, ale nie powiem, jaki był, żebyście się za głośno nie śmiali, gdy czytacie to w pracy.

Przyjechałem do Żyrardowa z kolegą z klubu i miałem klubowe towarzystwo, do którego należał także @Kosa i kilka innych osób, ale i tak od rana byłem strasznie zestresowany. Nikt nie miał wódki, szczególnie zimnej, a im więcej się naoglądałem rozgrzewających się przez 1/8 i startujących ludzi, tym bardziej człowiek pierwotny we mnie chciał stamtąd wiać. Śmiałem się z tego, ale cóż. Nawet położyłem się w pewnym momencie na trawie i słuchałem Stabat Mater Rossiniego - i jak to w takich momentach bywa, telefon pokazał stan naładowania baterii 35%, a było przed dziesiątą, więc Rossini musiał umilknąć...

Organizacyjnie - jak zwykle Labosport nie zawiódł. Zawody bez zbędnego zadęcia, trasa dobrze zabezpieczona, wszystko terminowo i jeszcze można się było do woli rozgrzewać w wodzie. Przyczepić się można do jakości asfaltu na niektórych odcinkach. Ostrzegali przed tym na odprawie. Nie ostrzegli przed niewidocznym zagłębieniem, które wyrzuciło Olę "Tri w kolorze blond" Krawczyk z lemondki i w rezultacie na asfalt (złamany obojczyk). Po tym wypadku org szybko zwęził trasę pachołkami w miejscu zagłębienia, tak żeby wszyscy je omijali. Jeśli coś bym jeszcze zarzucił Labosportowi, to bardzo małą liczbę sędziów na trasie - pilnowana była tylko czołówka, nie brakowało peletonów czy ludzi bezczelnie jadących na kole, nawet na kole u kobiet (ogarnij się Bartku Zdanowski, wstydu nie masz).

Pływanie. Czas 18:58, w piance (najszybsze na ćwiartce wcześniej: 19:30 w majtkach neoprenowych, Kórnik), miejsce 155/279 (56. centyl). Plan minimum 20:00, plan optimum 19:00.
Ustawiłem się za bardzo z tyłu (pierwszy błąd) i prawie przez cały dystans nie udawało mi się płynąć w nogach. Szkoda, byłaby szansa urwać trochę sekund. Ale bardzo uważałem, żeby się nie wypruć, mając w pamięci Kórnik i zgon na rowerze po zbyt mocnym pływaniu (i nie tylko z tego powodu, ale także). Pilnowałem, żeby nie łapać zbyt dużych oddechów (łykanie powietrza i nadęty bebech), żeby posuwać się kurde posuwiście i stylowo, z przyzwoitą kadencją, no z boku musiało to wyglądać przekomicznie, ale fakty są faktami: pływając w kwietniu i maju dosyć mało, zrobiłem niezły jak na mnie wynik.

Woda trochę chłodnawa, ale (wbrew obawom spanikowanych trajlonistów) zupełnie znośna, czepek neoprenowy został w plecaku.

Rower. Czas 1:13:08, miejsce 68/276 (25. centyl). NP 247 w, tętno 155, średnia prędkość 36,9 km/h. Do tej pory mój najlepszy rower na ćwiartce/olimpijce to była NP 246 w Strykowie we wrześniu 2019 r. (37,1 km/h), w Żyrardowie chciałem pojechać co najmniej 250 w, ale tak naprawdę 264 w i z tych 264 w miało wyjść 38,5 km/h. Nie doceniłem jednak specyfiki trasy, z ciągłymi zwolnieniami i przyspieszeniami, no i fragmentami nierównego asfaltu (na pierwszym z nich straciłem bidon; równy "pasek", którym wg słów organizatora miało się jechać po prawej stronie, miał może 5 cm szerokości). I trudno szybko pojechać, i nie da się za bardzo równo-mocno cisnąć. Niezrażony próbowałem pedałować 260-290 watów, tak aby w ostatecznym rozrachunku wyjść na przynajmniej 250 w średniej. Nie udało się, też przez kolejny błąd, czyli zbytnią ostrożność w deptaniu pedałów. Nie dowierzałem, że po tylu mocnych depnięciach na rowerze nie będę miał na biegu betonu w nogach. Pamiętałem Olsztyn 2020 i parę innych startów... Zwykle zwiastunem betonu na biegu było to, że pod koniec roweru zapiek w udach czułem nawet przy lekkim pedałowaniu. Tutaj zapieku nie było, tętno pozostawało niskie (w Strykowie 164), trzeba było jednak nie być cipą i zaryzykować.
Wciąż - jak na taką trasę, prędkość wyszła jednak zacna i w sumie - gdy uwzględnić trasę, jest to mój najszybszy i najmocniejszy rower na dystansie 40-45 km. A mamy dopiero maj. Na swoje usprawiedliwienie dodam też, że przez jakieś 10 km tasowałem się z jednym czy drugim gościem w odległości 10-15 m, jednym słowem udawałem kompetentnego taktycznie zawodnika. Do Alistaira trochę mi jednak brakuje.

Ok. 10 km przed T2 zaczęło kropić, a 5 km przed T2 - solidnie lać. To pozwoliło mi wyprzedzić kolejnych kilka wystraszonych osób. Po utracie bidonu (z którego zdążyłem pociągnąć jedną dawkę musu owocowego - równowartość żelu) jadłem batony dobra kaloria, które wziąłem ze sobą w liczbie dwóch jako żywieniowy plan B. W T2 wciągnąłem pozostawioną tam na wszelki wypadek tubkę owocową "deser jakiśtam" z Żabki. Wypiłem ok. 0,7 l wody z bidonu na kierownicy.

Bieg. Czas 46:25, miejsce 95/274 (35. centyl). Tempo 4:22/km. Tętno 161. Plan minimum 4:30/km, plan optimum 4:20/km
Niby miało się udać coś pobiec, ale nie wierzyłem. Zadowoliłbym się powtórką ze Strykowa (4:30/km). Zacząłem mocno, było w dół, niech się dzieje, co chce. Niebo już pogodne, ja też. Na 3. kilometrze chwyciła mnie kolka, która zaczęła się rozszerzać, 4. kilometr - miałem wielką ochotę już przestać, ale wtedy zacząłem powtarzać sobie mantrę, zaczerpniętą od indyjskiego myśliciela z VIII w.: "nie kurwa, nie mażesz się, tylko jedziesz". No i to, plus rozciągnięcie przepony (nie pamiętam, od kogo mam ten patent - trzeba chwycić się za fałd skóry tuż pod żebrami i z całej siły ciągnąć w górę) spowodowało, że kryzys minął. Na 6. kilometrze już frunąłem, to znaczy w rzeczywistości toczyłem się jak słoń, ale i tempo wróciło poniżej 4:20, i przede wszystkim poprawiło mi się samopoczucie. Bieganie bez kolki to coś fantastycznego, gdy kilka minut wcześniej miałeś kolkę. Ostatnie kilometry trudne, bo nogi zaczęły przypominać, że pracowały, lało jak z cebra i buty chlupotały, no ale przynajmniej nie miałem specjalnej potrzeby korzystania z bufetów (i faktycznie nie skorzystałem - po co kusić los).

Podsumowując bieg: nie spięło mi bebecha, nie zabetonowało nóg. Nie robiłem w ogóle zakładek w tempie olimpijki, 4:20 byłoby szczytem marzeń, 4:22 to tempo lepiej niż dobre. Tak przynajmniej ja uważam, bo wg tabeli wyników ten bieg ledwo się zmieścił w pierwszej setce i w jego trakcie spadłem w klasyfikacji o 5 miejsc :lol: :lol: :lol:

T1+T2: szkoda gadać, szczególnie T1 żenujące - ktoś zrzucił mi kask z kierownicy, szybka odpadała itp. W T2 lepiej, ale szukałem swoich rzeczy w koszyku :) niećwiczenie zmian to kolejny błąd, aczkolwiek wiedziałem, że tak się to może skończyć. Wejście i zejście z roweru, choć statyczne, było bezproblemowe. Nie szukałem też roweru w strefie zmian, zawsze plus po takiej przerwie w startach.

Całość: 2:22:42 (Stryków: 2:25:21), miejsce 82/274 (30. centyl).

Co teraz? Chyba sprint w Serocku. Zobaczymy, jak sobie poradzę, gdy trzeba się już bardzo spieszyć.

Ludzie, były zawody! triathlonowe! ale jazda!!!
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
Awatar użytkownika
endi8888
Posty: 536
Rejestracja: wt lis 05, 2019 9:13 pm

śr maja 19, 2021 12:34 pm

Serce rośnie czytając relacje z Zawodów! Jeszcze raz gratsy za taki wynik "z marszu".
U mnie plan Mikaela leży na półce ale zaczynam coraz bardziej myśleć czy by go nie pocisnąć trochę jednak...
Awatar użytkownika
kajet
Posty: 1180
Rejestracja: wt lis 05, 2019 2:15 pm

śr maja 19, 2021 12:54 pm

endi8888 pisze:
śr maja 19, 2021 12:34 pm
U mnie plan Mikaela leży na półce ale zaczynam coraz bardziej myśleć czy by go nie pocisnąć trochę jednak...
Zdecydowałem się na niego, bo uznałem, że gorzej na zawodach nie będzie (niż w 2020 roku), a w planie tym jest mniej ciężkich treningów niż w Trainerroad i od razu człowiekowi się bardziej chce trenować. W pamięci miałem to, co pisał kiedyś @Kik_81 o swoich lepszych wynikach kosztem mniejszego wysiłku.

W najgorszym razie osiągnę podobne wyniki mniejszym kosztem. Pierwszy, od razu lepszy, wynik to taki mały bonusik ;)
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
Awatar użytkownika
robertino
Posty: 910
Rejestracja: wt lis 05, 2019 3:46 pm

śr maja 19, 2021 1:34 pm

fajna relacja jak zwykle :)
faktycznie asfalt miejscami pozostawiał wiele do życzenia. Pomimo utrzymanej mocy widziałem, że "nie jedzie". I wiem już skąd wypadek na trasie :cry: Jak dojechałem do tego miejsca, to już była zwężona, karetka stała na boku. Zastanawiałem się dlaczego na takim odcinku zwęzili drogę do połowy...już wiem :/ Ewidentny błąd organizatora, nie zauważyli pewnie tego. Bo generalnie trasa bardzo dobrze była oznaczona: strzałki narysowane na jezdni około 100-150m przed ciasnymi zakrętami, pomimo tego, że nie przejechałem jej wcześniej, to nie miałem problemów z nawigacją. Kilka ciasnych 90 stopniowych zakrętów było i 2 nawrotki na jednej 22,5km pętli.
Ale faktycznie ekstra, że zawody się odbyły i mogliśmy się trochę pościgać. Gratki za wyniki!
Awatar użytkownika
kajet
Posty: 1180
Rejestracja: wt lis 05, 2019 2:15 pm

śr maja 19, 2021 1:40 pm

robertino pisze:
śr maja 19, 2021 1:34 pm
Ale faktycznie ekstra, że zawody się odbyły i mogliśmy się trochę pościgać. Gratki za wyniki!
czekam na relację...
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
Awatar użytkownika
olesia
Mistrzyni Stoneman Triathlon Władysławowo
Posty: 808
Rejestracja: śr lis 06, 2019 10:44 am

śr maja 19, 2021 3:01 pm

Super opis, czy to Twój życiowy rekord na 1/4 (umyślnie nie piszę życiówka bo nie lubię tego słowa :) ).
Biedna dziewczyna, ta z wypadku, na początku sezonu się załatwiła.
Nie pisze nikt jak temp wody? Da się pływać? Ten Żyrardów to chyba małe jeziorko?
Ja pływałam na razie 2 x na zawodach pod koniec maja i tragicznie to wspominam.
Awatar użytkownika
robertino
Posty: 910
Rejestracja: wt lis 05, 2019 3:46 pm

śr maja 19, 2021 4:41 pm

kajet pisze:
robertino pisze:
śr maja 19, 2021 1:34 pm
Ale faktycznie ekstra, że zawody się odbyły i mogliśmy się trochę pościgać. Gratki za wyniki!
czekam na relację...
Zbieram się, ale w robocie meksyk i nie mam kiedy usiąść


Sent from my iPhone using Tapatalk Pro
Awatar użytkownika
robertino
Posty: 910
Rejestracja: wt lis 05, 2019 3:46 pm

śr maja 19, 2021 4:43 pm

olesia pisze:Super opis, czy to Twój życiowy rekord na 1/4 (umyślnie nie piszę życiówka bo nie lubię tego słowa :) ).
Biedna dziewczyna, ta z wypadku, na początku sezonu się załatwiła.
Nie pisze nikt jak temp wody? Da się pływać? Ten Żyrardów to chyba małe jeziorko?
Ja pływałam na razie 2 x na zawodach pod koniec maja i tragicznie to wspominam.
Woda super. Nie wiem ile miała stopni, ale ani dłonie, ani stopy, ani twarz nie marzły. Wystąpiłem tylko w czepku od orga i w głowę było też ciepło


Sent from my iPhone using Tapatalk Pro
Kosa
Posty: 380
Rejestracja: pt lis 08, 2019 8:39 am

śr maja 19, 2021 8:24 pm

Gratulacje!
Faktycznie plany chyba działają, rower i bieg petarda.
kajet pisze:
śr maja 19, 2021 11:45 am

Otwieram swój arkusz w Excelu, w którym zapisałem spodziewane moce, tempa, czasy w scenariuszu "plan optimum" i w scenariuszu "plan minimum".
Tak z ciekawości - skąd tego excela wziąłeś, tzn. na jakiej podstawie szacujesz moce i tempa?
Kosa
Posty: 380
Rejestracja: pt lis 08, 2019 8:39 am

śr maja 19, 2021 8:25 pm

kajet pisze:
śr maja 19, 2021 11:45 am

Co teraz? Chyba sprint w Serocku. Zobaczymy, jak sobie poradzę, gdy trzeba się już bardzo spieszyć.
No to się pościgamy, bo właśnie przepisałem się z olimpijki na sprint. 8-)
ODPOWIEDZ