Czuję się zwalidowany.
I utwierdza to moją decyzję, żeby nie wracać do grupowych treningów w Triclubie.
[2022] Kajet: tytuł wymyśli się później
Zakończyłem Dzień 1 roztrenowania.
Zaplanowałem je na tydzień-dwa. Już widzę, że trudno będzie wytrzymać 3 dni.
Zaplanowałem je na tydzień-dwa. Już widzę, że trudno będzie wytrzymać 3 dni.
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet
Ja tam po IM ,,leżę " już 8 dzień i nic totalnie nie robiłem - wszystko teraz na czucie - bez zmuszania itp...ale powoli już mnie nosikajet pisze:Zakończyłem Dzień 1 roztrenowania.
Zaplanowałem je na tydzień-dwa. Już widzę, że trudno będzie wytrzymać 3 dni.
Wysłane z mojego SM-G781B przy użyciu Tapatalka
Dwa tygodnie nic nie robić to większe wyzwanie niż 2.15' na ćwiartce! :-p
No ja dostałam po łbie za aktywność na roztrenowaniu i dostałam taki plan, że chyba synowi dam Garmina, żeby tak powoli biegał
od Brodnicy zrobiłem 2 rowery, jeden dzisiaj i jeden tydzień temu, było ok
Triathlete - A person who doesn't understand that one sport is hard enough!
Ale Ty @KamilN zdaje się regularnie ćwiczyłeś nietrenowanie już wcześniej w tym roku my to świeżaki
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet
Roztrenowanie (rozumiane jako nierobienie niczego) zaplanowałem na tydzień z ewentualnym wydłużeniem do 10 dni, no w skrajnym wypadku do 2 tygodni. Zanim podjąłem taką decyzję, przesłuchałem ponownie podcast That Triathlon Show z jesieni 2019 r., w którym trenerzy zgadzają się, że tydzień przerwy zrobić trzeba bezwzględnie, a do tego dwóch z trzech uważa, że absolutnym minimum są 2 tygodnie.
Nienawidzę taperingów, roztrenowań itp. Ostatnio takowe zrobiłem chyba 3 lata temu. Teraz byłem przekonany, że jeśli wytrzymam tydzień, to będzie super. Nastawiłem się na to, że prędkości spadną z powodu tego tygodnia oraz z powodu tego, że powrót do treningów będzie stopniowy i na zasadzie pływania/jeżdżenia/biegania "kiedy chcę, jak chcę".
Kończy się właśnie 11. dzień. Trudne były tylko pierwsze 2-3 dni. Potem nietrenowanie przestało mi przeszkadzać. Potem zaczęło mi się podobać. Życie bez treningów istnieje! I nawet nie czuję się jakoś masakrycznie gruby i powolny i zdyszany. Ba, waga pokazała dziś rano 85,5 kg, co oznacza tyle, że od zakończenia sezonu w Strykowie mogłem zyskać najwyżej 0,5 kg. Prędkości, jakie rozwinę jesienią, mam gdzieś. Nie będę walczył o życiówkę na 10 km.
Nie wiem, nie wiem, Mikael Eriksson mówi, żeby wracać wtedy, gdy już chodzisz po ścianach i naprawdę dałbyś wszystko za to, żeby zrobić jakiś trening. Mnie ochota jakby wracała, ale jakoś bardzo powoli...
Zupełnie nie wiem też, co zrobić z przyszłym sezonem. Zwykle sezon "z połówkami" robiłem na zmianę z sezonem "krótkodystansowym". Ostatni sezon był krótkodystansowy, ale powiem szczerze, że to ganianie na krótkich tak mi odpowiada, że jeśli zrobię jakąś połówkę, to chyba tylko "turystycznie". Z drugiej strony fajnie byłoby zakręcić się około 4:50 na płaskiej domierzonej trasie, z czym nie powinienem mieć problemów. Na razie mam w portfolio 4:59 z Malborka (domierzona) i 4:56 z Samorin (nie do końca domierzona, ale z 8-minutowymi łącznie zmianami). Z trzeciej strony jeśli wezmę się za kręcenie wokół "4:50 bez problemu", to zaraz okaże się, że napinam się na 4:45 i robię 4-godzinne treningi, których nie lubię, i ogólnie się zamulam. Eh...
Nienawidzę taperingów, roztrenowań itp. Ostatnio takowe zrobiłem chyba 3 lata temu. Teraz byłem przekonany, że jeśli wytrzymam tydzień, to będzie super. Nastawiłem się na to, że prędkości spadną z powodu tego tygodnia oraz z powodu tego, że powrót do treningów będzie stopniowy i na zasadzie pływania/jeżdżenia/biegania "kiedy chcę, jak chcę".
Kończy się właśnie 11. dzień. Trudne były tylko pierwsze 2-3 dni. Potem nietrenowanie przestało mi przeszkadzać. Potem zaczęło mi się podobać. Życie bez treningów istnieje! I nawet nie czuję się jakoś masakrycznie gruby i powolny i zdyszany. Ba, waga pokazała dziś rano 85,5 kg, co oznacza tyle, że od zakończenia sezonu w Strykowie mogłem zyskać najwyżej 0,5 kg. Prędkości, jakie rozwinę jesienią, mam gdzieś. Nie będę walczył o życiówkę na 10 km.
Nie wiem, nie wiem, Mikael Eriksson mówi, żeby wracać wtedy, gdy już chodzisz po ścianach i naprawdę dałbyś wszystko za to, żeby zrobić jakiś trening. Mnie ochota jakby wracała, ale jakoś bardzo powoli...
Zupełnie nie wiem też, co zrobić z przyszłym sezonem. Zwykle sezon "z połówkami" robiłem na zmianę z sezonem "krótkodystansowym". Ostatni sezon był krótkodystansowy, ale powiem szczerze, że to ganianie na krótkich tak mi odpowiada, że jeśli zrobię jakąś połówkę, to chyba tylko "turystycznie". Z drugiej strony fajnie byłoby zakręcić się około 4:50 na płaskiej domierzonej trasie, z czym nie powinienem mieć problemów. Na razie mam w portfolio 4:59 z Malborka (domierzona) i 4:56 z Samorin (nie do końca domierzona, ale z 8-minutowymi łącznie zmianami). Z trzeciej strony jeśli wezmę się za kręcenie wokół "4:50 bez problemu", to zaraz okaże się, że napinam się na 4:45 i robię 4-godzinne treningi, których nie lubię, i ogólnie się zamulam. Eh...
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet
Aha, jedna rzecz mnie na pewno zachęci do powrotu:
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet