Re: FireTriFighter
: ndz sie 28, 2022 3:56 pm
Tydzień zamknięty, potrenowane oraz zakończone zawodami w Kaliszu na 1/8.
Całość 6h 27min wraz z zawodami.
3x popływane w tym zawody, niecałe 1h 10min. I basenik i OW.
Rowerka x4 i 3h 38min
Pobiegane zasadniczo x3 ale doszło krótkie rozbieganie po zawodach więc łącznie x4 i 1h 37min i 22,25km
Małe problemy jakie zaistniały z łydkami- prawdopodobnie dwa starty tydzień po tygodniu na 10km to nie jest dobry sposób na utrzymanie zdrowia u mnie. Zaryzykowałem dwie olimpijki- na przyszłość już wiem, żeby tak nie robić.
Calisia Triathlon - 1/8.
Do Kalisza nie mam jakoś daleko- 2h jazdy. Jednak mimo to zdecydowałem się na nocleg, harmonogram skutecznie mnie do tego zachęcił. Dzięki temu coś zobaczyłem miasto, przez które zawsze tylko przejeżdżałem. W pokoju dosyć duszno, ciepławo. No ciężko się spało, sporo przebudzeń w nocy i nad ranem, obok lokal gastronomiczny, w obiekcie nieco głośniejszych osób. Ale chyba i tak lepiej tak niż pobudka wcześniej i szybsza jazda rano.
Rozgrzewka na lądzie oraz nieco w wodzie- nie taka jaką bym sobie życzył bo wcześniej już start 1/4. Widok zawodników z 1/4 którzy nie mogą pokonać nurtu sprawia, że taktyka na wodę będzię wyglądała następująco. Z prądem kadencja mniejsza, dłuższe pociągnięcia, dłuższe wyleżenie. Pod prąd walczymy. Z nurtem bez problemów o otoczenie niemal. Pod prąd dostałem solidne sierpowe, trafiłem w kleszcze i dwóch zawodników okładało mnie z dwóch stron. Oczywiście na rezultat pływania mocno by to nie wpłynęło. Straciłem nieco przy wyjściu bo tutaj znów za blisko byłem innego zawodnika, który postanowił do wyjścia dobić żabką i nieco musiałem nadrobić. Organizator poinformował, że stan wody jest podniesiony i nurt jest silniejszy. Płyniemy zarówno z prądem jak i pod prąd. Mamy rolling start. Skok do wody na nogi. Niemal na kogoś wskoczyłem i obawa, że ktoś na mnie wskoczy. Jakość wody porażka, temperatura ok, pianki dozwolone. Zmierzony czas jest pływaniem+T1. 14:06 było 41. czasem.
Dobieg żywo ale nie na maksa, wyrównać oddech, kuwety małe więc wyciągnąłem buty i pasek, włożyłem piankę (obowiązkowo!) włożyłem buty i pasek, okulary i kask na głowę (zapięcie magnetyczne sprawdziło się ok) i jazda. Wejście na rower sprawnie, jadę i gonię bo wiem, że czas lichy.
To kolejne zawody, gdzie miałem podejście bardzo luźne, dopiero na rower zaczynam czuć, że pocisnę i włącza się chęć większej rywalizacji.
Rower nie za płaski, nie za mocno z górkami. Nastawienie na wyższą kadencję i ściganie. Z ludźmi fajnie luźno. Wyprzedzony zostałem przy wejściu na rower, potem już tylko lewa strona Kilka zakrętów mogłem zrobić lepiej, ale dojechałem bezpiecznie Niestety raz się zdarzył chochlik i bym zaliczył glebę, uff wyprowadziłem bolid. Średnia 36,8 na tej trasie - wstydu raczej nie ma, max 53km/h dało się szybciej tutaj z vmax, moc taka sobie 216W i 229NP , 97 rpm. Tutaj znó poczułem, że zawisnąłem w stawce, powyprzedzałem pływaków na moim poziomie i nieco lepszych ale czołówka jest za daleko. No trudno, jest nad czym pracować. Złapane 36:17 co było 15-16 czasem bo jeden forumowicz miał ten sam czas. Szczerze to dociskałem dobrze, niestety znów coś spadałem z siodełka- niepotrzebne straty.
W T2 51s, najszybszy chyba 45s- źle nie było. Z drugiej strony chyba kolega ustawił swój rower zabierając mi miejsce. Buty sprawnie dosyć- tutaj zdecydowałem się na Najacze- budowa buta nieco utrudnia sprawne założenie, ale poszło ok.
Na biegu poczułem, że noga podaje. Początek wiedziałem, że muszę opanować i nie dać się ponieść fantazji, będzie dobrze. Poza dobiegiem do mety całość po asfalcie z nawrotką, ale dosyć płasko więc szybko. Buty sprawdziły się więc niemal celująco bo ten finisz niestety beznadziejny jak dla mnie.
W pewnym monecie zaczęło mnie nieco stawiać więc delikatnie pochyliłem się do przodu i napierałem dalej, bez odpuszczania, konsekwentnie do końca, szybciej się nie dało! Zbliżam się do nawrotki więc z drugiej strony już zawodnicy wracają, liczę który jestem, uwzględniam, że jest rolling start więc wcale przewagi nie robią na mnie wrażenie- z tego oraz wielu innych powodów- mental w tym roku mam doskonały Ostatni km mam jeszcze kogoś przed sobą więc dodatkowa motywacja była i goniłem do końca, nie dałem co prawda rady, ale wiedziałem, że i tak będę przed Nim. Złapane 19:55, z ręki 19:53 ( 5,46km) co okazało się być 1. czasem zawodów tempo pod 3:38-3:39/km. W karbonach leciało się bardzo dobrze, odbicie fajne, ale trzeba się w nich trochę ociekać tak mi się wydaje.
Finalnie na mecie 14 OPEN i 6 w kategorii wiekowej. Generalnie mniej więcej tak z miejscem cyrklowałem, jednak liczyłem, że chłopaki w M30-39 zrobią to lepiej i jednak w kategorii pudełko fartem będzie. No cóż w dzisiejszych czasach no już niemal na nikogo nie można liczyć miejsce 13 przegrywam o 0,3s
Przegrałem pływaniem.
Całość 6h 27min wraz z zawodami.
3x popływane w tym zawody, niecałe 1h 10min. I basenik i OW.
Rowerka x4 i 3h 38min
Pobiegane zasadniczo x3 ale doszło krótkie rozbieganie po zawodach więc łącznie x4 i 1h 37min i 22,25km
Małe problemy jakie zaistniały z łydkami- prawdopodobnie dwa starty tydzień po tygodniu na 10km to nie jest dobry sposób na utrzymanie zdrowia u mnie. Zaryzykowałem dwie olimpijki- na przyszłość już wiem, żeby tak nie robić.
Calisia Triathlon - 1/8.
Do Kalisza nie mam jakoś daleko- 2h jazdy. Jednak mimo to zdecydowałem się na nocleg, harmonogram skutecznie mnie do tego zachęcił. Dzięki temu coś zobaczyłem miasto, przez które zawsze tylko przejeżdżałem. W pokoju dosyć duszno, ciepławo. No ciężko się spało, sporo przebudzeń w nocy i nad ranem, obok lokal gastronomiczny, w obiekcie nieco głośniejszych osób. Ale chyba i tak lepiej tak niż pobudka wcześniej i szybsza jazda rano.
Rozgrzewka na lądzie oraz nieco w wodzie- nie taka jaką bym sobie życzył bo wcześniej już start 1/4. Widok zawodników z 1/4 którzy nie mogą pokonać nurtu sprawia, że taktyka na wodę będzię wyglądała następująco. Z prądem kadencja mniejsza, dłuższe pociągnięcia, dłuższe wyleżenie. Pod prąd walczymy. Z nurtem bez problemów o otoczenie niemal. Pod prąd dostałem solidne sierpowe, trafiłem w kleszcze i dwóch zawodników okładało mnie z dwóch stron. Oczywiście na rezultat pływania mocno by to nie wpłynęło. Straciłem nieco przy wyjściu bo tutaj znów za blisko byłem innego zawodnika, który postanowił do wyjścia dobić żabką i nieco musiałem nadrobić. Organizator poinformował, że stan wody jest podniesiony i nurt jest silniejszy. Płyniemy zarówno z prądem jak i pod prąd. Mamy rolling start. Skok do wody na nogi. Niemal na kogoś wskoczyłem i obawa, że ktoś na mnie wskoczy. Jakość wody porażka, temperatura ok, pianki dozwolone. Zmierzony czas jest pływaniem+T1. 14:06 było 41. czasem.
Dobieg żywo ale nie na maksa, wyrównać oddech, kuwety małe więc wyciągnąłem buty i pasek, włożyłem piankę (obowiązkowo!) włożyłem buty i pasek, okulary i kask na głowę (zapięcie magnetyczne sprawdziło się ok) i jazda. Wejście na rower sprawnie, jadę i gonię bo wiem, że czas lichy.
To kolejne zawody, gdzie miałem podejście bardzo luźne, dopiero na rower zaczynam czuć, że pocisnę i włącza się chęć większej rywalizacji.
Rower nie za płaski, nie za mocno z górkami. Nastawienie na wyższą kadencję i ściganie. Z ludźmi fajnie luźno. Wyprzedzony zostałem przy wejściu na rower, potem już tylko lewa strona Kilka zakrętów mogłem zrobić lepiej, ale dojechałem bezpiecznie Niestety raz się zdarzył chochlik i bym zaliczył glebę, uff wyprowadziłem bolid. Średnia 36,8 na tej trasie - wstydu raczej nie ma, max 53km/h dało się szybciej tutaj z vmax, moc taka sobie 216W i 229NP , 97 rpm. Tutaj znó poczułem, że zawisnąłem w stawce, powyprzedzałem pływaków na moim poziomie i nieco lepszych ale czołówka jest za daleko. No trudno, jest nad czym pracować. Złapane 36:17 co było 15-16 czasem bo jeden forumowicz miał ten sam czas. Szczerze to dociskałem dobrze, niestety znów coś spadałem z siodełka- niepotrzebne straty.
W T2 51s, najszybszy chyba 45s- źle nie było. Z drugiej strony chyba kolega ustawił swój rower zabierając mi miejsce. Buty sprawnie dosyć- tutaj zdecydowałem się na Najacze- budowa buta nieco utrudnia sprawne założenie, ale poszło ok.
Na biegu poczułem, że noga podaje. Początek wiedziałem, że muszę opanować i nie dać się ponieść fantazji, będzie dobrze. Poza dobiegiem do mety całość po asfalcie z nawrotką, ale dosyć płasko więc szybko. Buty sprawdziły się więc niemal celująco bo ten finisz niestety beznadziejny jak dla mnie.
W pewnym monecie zaczęło mnie nieco stawiać więc delikatnie pochyliłem się do przodu i napierałem dalej, bez odpuszczania, konsekwentnie do końca, szybciej się nie dało! Zbliżam się do nawrotki więc z drugiej strony już zawodnicy wracają, liczę który jestem, uwzględniam, że jest rolling start więc wcale przewagi nie robią na mnie wrażenie- z tego oraz wielu innych powodów- mental w tym roku mam doskonały Ostatni km mam jeszcze kogoś przed sobą więc dodatkowa motywacja była i goniłem do końca, nie dałem co prawda rady, ale wiedziałem, że i tak będę przed Nim. Złapane 19:55, z ręki 19:53 ( 5,46km) co okazało się być 1. czasem zawodów tempo pod 3:38-3:39/km. W karbonach leciało się bardzo dobrze, odbicie fajne, ale trzeba się w nich trochę ociekać tak mi się wydaje.
Finalnie na mecie 14 OPEN i 6 w kategorii wiekowej. Generalnie mniej więcej tak z miejscem cyrklowałem, jednak liczyłem, że chłopaki w M30-39 zrobią to lepiej i jednak w kategorii pudełko fartem będzie. No cóż w dzisiejszych czasach no już niemal na nikogo nie można liczyć miejsce 13 przegrywam o 0,3s
Przegrałem pływaniem.