Zamykam tydzień kolejnymi zawodami. Nieco okres docelowych startów znów daje znać o sobie- nieco masa up. Pewnie znów nie dopilnowałem kalorii. Aktywności skromnie więc przejdę od razu do zawodów.
Znów dystans olimpijski, bez draftingu- Kraśnik- MP strażaków PSP. Korzystając z formy postanowiłem się tam wybrać. Inaczej zapewne bym spasował. Na zawody dostałem furę i paliwo z pracy- tak z Waszych pieniędzy. Pogoda przyjemna, ciepło, nieco jednak wiało. Dzień przed ustawka ze znajomymi i nowymi znajomymi. Rano jakoś nie czułem atmosfery zawodów i rywalizacji- może z racji świadomości, że w wodzie będzie łomot. Nawet nietypowo bo tak średnio obczaiłem strefę zmian podczas wprowadzania roweru oraz nie zwróciłem uwagi gdzie umiejscowiony jest rower jeżeli chodzi o wyjścia ze stref. Dopiero jak wyszedłem ze strefy sobie o tym przypomniałem.
Pływanie. 3-4 szereg skrajnie z prawej, korzystnie bym ocenił. Dystans z wyjściem z wody i obiegnięciem samochodu. Oczywiście pożarniczego (ale lekkiego operacyjnego nie takiego typowego "do pożaru). Trochę oberwałem, Czas do maty 30:02 więc samo pływanie poniżej 30min, po cichu nieco liczyłem, że się uda <29min, ale i tak jak na mnie ok. 67/113. Rytm zegarek wskazał 31 ruchów.
T1 w 1:42. Źle nie było, ale byli szybsi. Tutaj dopiero jakby coś w głowie się przestawiło- TERAZ N*********M. Nieco z pianką się uszarpałem. Wejście na rower sprawnie.
Rower- 4x10km, 3 nawrotki (minus dwie bo start i belka) i dwa zakręty 90 stopni. Te elementy techniczne słabo, więc mocno po stratach by rozpędzić. Nogę fajnie czułem, znów w głowie "kadencja", mielić i mielić. Nikt nie wyprzedził, nikt nie zdublował, ale było blisko. 1:02:35 (14) 224NP, 217W, 97rpm. 38,3-38,5km/h
T2 58s. Mam jakiś problem po zeskoku. Buty tak dziwnie się przekręcają słychać jakby koło swobodnie się nie kręciło. Muszę trzymać tak rower by tylne koło było w górze. Czas tak jak T1, źle nie było ale można było szybciej. Buty sprawnie, czapeczka, pasek w dłoń i ruszam na bieg. Nastawienie "DALEJ N*********M I NIC MNIE NIE ZATRZYMA.
Bieg na agrafkach po około 1,25km trasa wbrew pozorom urozmaicona. Woda na trasie była, podawana w butelkach, zakręconych. zabierana za każdym razem czyli x8. Łyczek i sporo na siebie. Wyhaczony kolega ze straży więc gonię, ale miałem świadomość, że jest jedną pętlę do przodu. Tutaj również nikt nie wyprzedził (jedynie sztafeta). W głowie też masa myśli i biegnę konsekwentnie przed siebie. Pobiegłem minutę szybciej niż kolega więc udało się odrobić fajny dystans. Ostatnia pętla, zajączek uciekł, ale szybko namierzyłem kolejne cele
Finalnie 38:35 co dało 8 czas zawodów. Szybciej nie dałbym rady, tempo 3:51/km, finisz pod 3:17 nogi już odcinało. Motywacja tutaj mocna, głowa w tym roku się nie poddaje na razie. Średnie tempa jak widać poniżej w linku mieszane bardzo. Na zbiegach starałem się wyciągać mocniej nogi, coraz gorzej to wychodziło, pod górkę krótszy krok, mocniej ręce i konsekwentnie. Łyda już zaczęła sztywnieć, plecy też, ale już niedaleko
19 miejsce, pierwsza strona PDF na olimpijce tego jeszcze nie grali
fakt nie było jakoś dużo uczestników, 11 AG i 8 PSP. Jak widać konkurencja u kolegów po fachu spora i mocna. Na liście było 44, ale wiem, że parę osób nie startowało.
https://connect.garmin.com/modern/activity/9354900100
Generalnie zadowolony, czas nieco potrenować bo człowiek aż się nudzi na tygodniu
kolejny przystanek to Kalisz i 1/8.