Jak napisałem tak zrobiłem, 15.08. to start w Uniejowie na 1/8. Tydzień powoli się kończy. Zasadniczo bez treningowej historii.
19.07. Zaliczenie na 1500m na basenie z kursu ratownika wodnego. Złapany czas 30:50. Plus ćwiczenia i inne zaliczenia.
20.07. Zaliczenie na 400m na basenie, złapany czas 7:14 po skoku, gdzie spadły mi okularki. Plus ćwiczenia.
21.07. Bieganie 9,79km 50:40, kilka rytmów po 100m
22.07. Luźna przejażdżka na szosie, wjazd na pobliską Górę Kamieńską x1. 2h, 55km.
23.07. Pływanie na basenie, 2050 w tym 2x5x50m start w 1min. Te zadania mi nie wychodzą, skupiłem się by mocno napierać więc czasy liche. Później zrobiłem 4x100 start w 2:30 i tempo bardzo podobne a odczucie wysiłku zupełnie inne. Zabawne jest to pływanie.
24.07. Basen, pływanie. 1750m, 4x100 z rurą, następnie mała piramidka 50m, 100m, 150m, 200m. Tempa jak na mnie fajne. Lekcje dały efekt, mały progres w tym roku wykonany.
Bieg 5km po 5:24. Z nogą ok, widzę, że muszę solidnie rozciągać łydki i jakoś to gra.
25.07. Wypad w góry. Objechałem trasę zawodów na Kocierzy. Jednak pojechałem najpierw w drugą stronę i następnie zgodnie z tym co czeka na zawodach (110km, 1500-1600m up). Sprawdziłem opcję kursów w garminie 935. Działa to ekstra. Wklepałem kurs z gpx na connecta. Zmodyfikowałem go po swojemu i odpaliłem. Fakt, że chyba jest trochę spóźniony co do odległości ważniejszych zakrętów, ale bardzo na plus.
Miało być bez napinki, rozpoznanie terenu, jakieś foteczki, kawusia, obiadek. Cóż, ledwo co zjechałem z miejsca gdzie będzie T2, czyli przy Kocierz Hotel&Spa a tu zaczyna lać. Oj jak dobrze, że zabrałem kurtkę, ale szkoda że tylko wiatrówkę. Deszcz towarzyszył mi przez kolejne 80km
nie było żadnego pokazu siły, bo jej nie ma. To nie lata 2017-2019, gdzie walczyłem z Kwiatkowskim i Majką na wyścigach
zupełnie inne odczucia jazdy pod górę bez takich treningów. W październiku będzie gorzej powtarzałem w głowie i kręciłem dalej. W końcu przestało padać, góra i spodenki z przodu szybko wyschły. W butach niestety woda mocno odczuwalna. Słońce wyszło na chwilę przed ostatnim- najdłuższym podjazdem do T2.
Trasa nie jest trudna moim zdaniem. Jest parę podjazdów (chyba 4) gdzie trzeba się nieco napracować, zjazdy nietrudne chociaż z racji deszczu, no i ruchu trzeba było robić spokojniej. Jednak dużo hopek idzie przekręcić dzięki zjazdowi przed dokręceniu korbą. Oczywiście ostatni podjazd to już fajna góreczka, 7km łącznie, ale ostatnie 3-4km już korby odpuścić nie można.
Jestem szczęśliwy, że szlifa nie zaliczyłem na mokrych zjazdach. Było blisko na jednym z wiaduktów. Wpadłem w łączenie konstrukcji. Tylne koło mocno odbiło, wpadłem w poślizg, ale wyszedłem cało.
Rower do mycia kompletnego. Ja również cały upaprany.
Według Stravy 116.47km, 4:48:08, 1,929m.
Plus informacja. Zdecydowałem się na wsparcie trenerskie jednego z forumowiczów. Noga w Bełchatowie wytrzymała, fizjo mówi masz biegać. Trener dostał zadanie trudne bo mamy lipiec. "Główne" starty przede mną, zawsze się tutaj gubiłem. Swój wpływ na formę w lipcu i później ma alergia, która zazwyczaj mocno uprzykrzała życie.