Ostatni start to River Triathlon Konin.
Plywanie - z pradem, nie trzeba bylo ruszac rekami, dla mnie bomba

5:40 bodajze poplynalem
Rower - wystartowalem w polowie stawki (rolling) i to byl blad. Trasa rowerowa bardzo waska, przez co nie moglem dlugo wyprzedzac i czulem, ze marnuje potencjal

ostatecznie srednia 37/h. Rower blisko 25km na 1/8, chyba co by nie bylo zbyt szybko.
Bieg - duzo nawrotow, troche podbiegow, ogolnie fajna trasa. 4:04/km mi wyszlo.
Finalnie skonczylem na 17 miejscu open. Fajne zawody, dobra organizacja jak na ich druga impreze, ale trasa rowerowa niedopuszczalna. Na petle 12km puscili 400 osob w jednym momencie. To koniecznie do zmiany.
W tzw miedzy czasie zrobilem tez test FTP 20min na zwift w gornym chwycie. Wyszlo mi 323w, wiec FTP na poziomie 307 watow. Zadowlony jestem, zblizam sie do 4w/kg.
W ten weekend startuje w Sycowie, tradycyjnie na 1/8. Podjalem decyzje co do przyszlego sezonu - 24.10 polmaraton Walencja, w grudniu chcialbym pobiec maraton (widzialem, ze jest cos na Cyprze), no i chcialbym wystartowac na polowce w Dubaju. Nie zamierzam miec znow przerwy od wrzesnia do maja, bo zle to na mnie dziala.
Co do trenowania bez trenera i planu. Poki co trening na samopoczucie swietnie mi sie sprawdza. Duzy progres w stosunku do poczatku sezonu. Ochota i podejscie do treningow takze inne. Wywalilem wszystkie pomiary tetna, sztywne rozpiski, madre ksiazki i po prostu slucham organizmu. Dzis np czulem, ze jestem w stanie potrenowac mocno, wiec zrobilem 5x400 3:00/km na biezni. Jak czuje, ze mialem w dany dzien za duzo obowiazkow i jedyne co moge to wyjsc na truchtanie w tlenie to tak tez robie lub tez po prostu odpuszczam trening i ide spac, by nastepnego dnia zrobic mocniejszy.