Jedziemy dalej z planem, kolejny mikrocykl czas zacząć. Obciążenia i intensywność rosną, zaczyna robić się ciekawie.
W tym tygodniu wszedł 1 całkiem lekki bieg rege, 2 rozbiegania ogólne, 2 jakościowe biegi z intensywnymi elementami i nowość - jeden bieg długi a przy tym jakościowy.
O tym biegu trochę więcej - w planie było 3*3 km na tempie półmaratonu, z przerwą 100 metrów marszu. Nie miałem pojęcia jak to pobiec, więc odkopałem moją życiówkę z połówki z 2017 r. (1.37'xx'') i stwierdziłem że pobiegnę na takie tempo, tj. ok. 4'37'' na km.
O dziwo (?) nawet się udało, tzn. pierwszy odcinek pobiegłem równo zgodnie z założeniem, drugi na 4'34'' a trzeci i ostatni przycisnąłem i zamknąłem ze średnią 4'30''. Pod koniec już trochę czułem wysiłek, ale nogi się kręciły. Natomiast ostatnie 3,5 km schłodzeniowego truchtu do domu ledwo doczłapałem, a w chacie byłem nieprzytomny

W sumie niecałe 7 godzin weszło, znowu nic nie popływałem. Kilometraż biegowy 63,74 km.