Kupiłem przez olx'a zegarek Garmin 620.
Długo biłem się z myślami . Jestem zdania, że jakikolwiek gadżet ani za mnie nie pobiegnie ani tym bardziej nie pojedzie. Koniec końców kupiłem sobie używanego Garmina 620 Jestem bardzo zadowolony najważniejsze dwie opcje to Virtual Partner już nie tylko widzę plecy fizyczne ale także widzę informację na zegarku dodatkowo dźwięk, który przypomina mi o tym że biegnę za wolno na końcu możliwość sprawdzenia tętna poprzez pasek HRM. O tym, że w końcu mogę biegać bez telefonu to już nawet nie wspomnę.
Dałem dwie stówy. Jest super.
co zrobiłeś dziś lub wczoraj ;)
- FireTriFighter
- Posty: 1169
- Rejestracja: sob lut 22, 2020 2:16 pm
Brawo
Wczoraj wpadła chyba najmocniejsza jednostka treningowa VO2max.
2x(4x3min na 120% na przerwie 3 min) przerwa 5 min. Co prawda targetu na przerwach nie ukręcałem. Na pewno mała ilość godzin treningowych pozwoliła to ukręcić. Wcześniej na 4 powtórzeniu bywały problemy. Być może target zadań już za niski.
Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka
Wczoraj wpadła chyba najmocniejsza jednostka treningowa VO2max.
2x(4x3min na 120% na przerwie 3 min) przerwa 5 min. Co prawda targetu na przerwach nie ukręcałem. Na pewno mała ilość godzin treningowych pozwoliła to ukręcić. Wcześniej na 4 powtórzeniu bywały problemy. Być może target zadań już za niski.
Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka
Wczoraj wjechałem na górkę z której bałem się zjechać
Prawdę mówiąc, wjechałem na nią tylko dlatego że bałem się zatrzymać w połowie
Stary chłop a taki strachliwy
Prawdę mówiąc, wjechałem na nią tylko dlatego że bałem się zatrzymać w połowie
Stary chłop a taki strachliwy
I zjechałeś? Ja omijam piekna górkę „pod domem”bo się boje ze się zabije i nie zjadę i wylecę z zakrętu w kosmos. Mogę wjeżdżać. Ale na gorze niech mnie ktoś odbierze autem i zabierze rower. Raz byłam. Zjezdzajac predkosci koło 70km/h no nie umiem hamować, jak mnie to wnerwia
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Mam tak samo Nie umiem zjeżdżać na pełnym gazie, boję się no . Wolę wjazdy, zdecydowanie.
Zdrowe podejście
Jazda z górki niewiele wnosi w triathlonowy trening kolarski
Najgorsze jest to, że avg.Power na takich zjazdach leci na łeb na szyję i potem trzeba nadrabiać
Jazda z górki niewiele wnosi w triathlonowy trening kolarski
Najgorsze jest to, że avg.Power na takich zjazdach leci na łeb na szyję i potem trzeba nadrabiać
Ale numer odwaliłem żonie w czwartek. A w zasadzie odwalił mój gremlin. Jest w nim wspaniała funkcja wykrywania wypadków (crash detection). Licznik, po skomunikowaniu z telefonem i aplikacją Garmina, wysyła automatyczny SMS na podany numer telefonu, w razie wykrycia zdarzenia - wypadku krótko mówiąc. Jest tam krótkie info na temat "crash detection" wraz z linkiem lokalizacyjnym
Ustawiłem tę funkcję już dawno, coś tam żonie wspomniałem, ale bez szczegółów, bo sam w sumie nie do końca wiedziałem jak to działa. Na stronach Garmina też niewiele jest napisane w jaki sposób licznik wykrywa zdarzenie. Domyślam się, że jest to kombinacja śladu GPS (zjechanie z drogi, gwałtowne zatrzymanie) + np. brak sygnału mocy (wypięcie z pedałów w razie szlifu) + jakiś żyroskop, który stwierdza, że licznik zmienił orientację
Wybrałem się w czwartek na rower i w drodze powrotnej zachciało mi się siku. Zatrzymałem się więc w szczerym polu, oparłem rower o drzewo i poszedłem załatwić potrzebę. W tym czasie licznik postanowił, że miałem dzwon i że wyśle wiadomość do kontaktów zdefiniowanych jako emergency. ALE!! nie wysłał od razu. Jak podszedłem do roweru (licznik mocno popiskiwał, że był crash) to widniała tam informacja, że wiadomość nie została wysłana i żebym skontaktował się osobiście. W związku z tym skoro i tak już sikałem, to olałem temat, wsiadłem i pojechałem dalej. W tym czasie (chyba) podłączył się do telefonu i SMS został wysłany. Ale ja nie otrzymałem już powiadomienia, że poszło....Wyobrażacie sobie co ta moja biedna ukochana przeżyła w związku taką wiadomością...
Jaka z tego nauka?
- niestety nie wpadłem na pomysł, żeby do niej zadzwonić, gdy wyświetliła się informacja że wykrył dzwon - żeby się nie martwiła
- niestety ona nie wpadła na pomysł, żeby zanim uruchomi policję, pogotowie, straż pożarną i jeszcze Bóg wie co, zadzwonić do mnie i sprawdzić czy jeszcze daję radę
- mogłem to przetestować, albo więcej poczytać i jej przekazać czego może się spodziewać
- najgorsza była niestety reakcja służb. I to jest bardzo smutne i jak dla mnie niewytłumaczalne.
Po pierwsze oni nie mają podstawowego przeszkolenia jak pomagać ludziom w sytuacji kryzysowej. Zamiast uspokajać, to eskalują stres. Kiedy żona zadzwoniła na 112 to spokojnie powiedziała, że dostała taki automatyczny SMS z lokalizacją, że nie wie w sumie co robić i czy dobrze robi dzwoniąc. Pani na początku była, spokojna, przyjęła zgłoszenie, po czym przełączyła na kogoś innego - chyba dyspozytora pogotowia. Tam historia do opowiedzenia od nowa Następnie dyspozytor przełączył do ratownika medycznego i historia po raz trzeci
W ogóle sobie nie przekazują informacji. Ratownik się pyta co się mężowi stało, a żona, że nie ma pojęcia bo jej tam nie ma. Stres rośnie, wkurw rośnie. Wszystkim trzem przedyktowała współrzędne lokalizacji, nie mogli znaleźć miejsca na mapie. Masakra. Nie ma numeru pod który możnaby przesłać taki otrzymany SMS - od ręki mieliby lokalizację. Po dokładnie 14 minutach rozmów, ratowniczka/dyspozytorka wpadła na pomysł, żeby może do mnie zadzwonić. Jak się okazało, że jednak nic mi nie jest (odebrałem telefon), to na do widzenia uslyszeliśmy komentarz "No GRATULUJĘ proszę Pani..." ...ręce opadają.
- ostatni wniosek: włączyłem LiveTracking ze Stravy i jak w niedzielę pojechałem na dłuższą jazdę, to żona dostała SMS z linkiem z możliwością śledzenia gdzie jadę i czy w ogóle się przemieszczam - na wypadek głupich zachować Garmina i wysyłania fałszywych alertów
Taka to była czwartkowa lekcja o gadżetach, nowych technologiach i dyspozytorach nr 112
Niestety wygląda na to, że nie ma dobrej metody na zawołanie pomocy w takiej sytuacji (poza spakowaniem się do auta i pojechaniem w miejsce wysłanej lokalizacji).
Ustawiłem tę funkcję już dawno, coś tam żonie wspomniałem, ale bez szczegółów, bo sam w sumie nie do końca wiedziałem jak to działa. Na stronach Garmina też niewiele jest napisane w jaki sposób licznik wykrywa zdarzenie. Domyślam się, że jest to kombinacja śladu GPS (zjechanie z drogi, gwałtowne zatrzymanie) + np. brak sygnału mocy (wypięcie z pedałów w razie szlifu) + jakiś żyroskop, który stwierdza, że licznik zmienił orientację
Wybrałem się w czwartek na rower i w drodze powrotnej zachciało mi się siku. Zatrzymałem się więc w szczerym polu, oparłem rower o drzewo i poszedłem załatwić potrzebę. W tym czasie licznik postanowił, że miałem dzwon i że wyśle wiadomość do kontaktów zdefiniowanych jako emergency. ALE!! nie wysłał od razu. Jak podszedłem do roweru (licznik mocno popiskiwał, że był crash) to widniała tam informacja, że wiadomość nie została wysłana i żebym skontaktował się osobiście. W związku z tym skoro i tak już sikałem, to olałem temat, wsiadłem i pojechałem dalej. W tym czasie (chyba) podłączył się do telefonu i SMS został wysłany. Ale ja nie otrzymałem już powiadomienia, że poszło....Wyobrażacie sobie co ta moja biedna ukochana przeżyła w związku taką wiadomością...
Jaka z tego nauka?
- niestety nie wpadłem na pomysł, żeby do niej zadzwonić, gdy wyświetliła się informacja że wykrył dzwon - żeby się nie martwiła
- niestety ona nie wpadła na pomysł, żeby zanim uruchomi policję, pogotowie, straż pożarną i jeszcze Bóg wie co, zadzwonić do mnie i sprawdzić czy jeszcze daję radę
- mogłem to przetestować, albo więcej poczytać i jej przekazać czego może się spodziewać
- najgorsza była niestety reakcja służb. I to jest bardzo smutne i jak dla mnie niewytłumaczalne.
Po pierwsze oni nie mają podstawowego przeszkolenia jak pomagać ludziom w sytuacji kryzysowej. Zamiast uspokajać, to eskalują stres. Kiedy żona zadzwoniła na 112 to spokojnie powiedziała, że dostała taki automatyczny SMS z lokalizacją, że nie wie w sumie co robić i czy dobrze robi dzwoniąc. Pani na początku była, spokojna, przyjęła zgłoszenie, po czym przełączyła na kogoś innego - chyba dyspozytora pogotowia. Tam historia do opowiedzenia od nowa Następnie dyspozytor przełączył do ratownika medycznego i historia po raz trzeci
W ogóle sobie nie przekazują informacji. Ratownik się pyta co się mężowi stało, a żona, że nie ma pojęcia bo jej tam nie ma. Stres rośnie, wkurw rośnie. Wszystkim trzem przedyktowała współrzędne lokalizacji, nie mogli znaleźć miejsca na mapie. Masakra. Nie ma numeru pod który możnaby przesłać taki otrzymany SMS - od ręki mieliby lokalizację. Po dokładnie 14 minutach rozmów, ratowniczka/dyspozytorka wpadła na pomysł, żeby może do mnie zadzwonić. Jak się okazało, że jednak nic mi nie jest (odebrałem telefon), to na do widzenia uslyszeliśmy komentarz "No GRATULUJĘ proszę Pani..." ...ręce opadają.
- ostatni wniosek: włączyłem LiveTracking ze Stravy i jak w niedzielę pojechałem na dłuższą jazdę, to żona dostała SMS z linkiem z możliwością śledzenia gdzie jadę i czy w ogóle się przemieszczam - na wypadek głupich zachować Garmina i wysyłania fałszywych alertów
Taka to była czwartkowa lekcja o gadżetach, nowych technologiach i dyspozytorach nr 112
Niestety wygląda na to, że nie ma dobrej metody na zawołanie pomocy w takiej sytuacji (poza spakowaniem się do auta i pojechaniem w miejsce wysłanej lokalizacji).
Niezła akcja!
Teraz za karę treningi tylko w garażu będą...
A poważnie mówiąc to dobrze że fałszywy alarm. Ostatnio jakaś czarna seria na szosie. 2 moich znajomych w ostaniach dniach miało dzwona. Obaj w sumie nie ze swojej winy tak więc wzmożona czujność na drodze i uważajcie na siebie!
Teraz za karę treningi tylko w garażu będą...
A poważnie mówiąc to dobrze że fałszywy alarm. Ostatnio jakaś czarna seria na szosie. 2 moich znajomych w ostaniach dniach miało dzwona. Obaj w sumie nie ze swojej winy tak więc wzmożona czujność na drodze i uważajcie na siebie!
Straszna historia, współczuję żonie. Jak to wszystko zniosła? Co jakby faktycznie coś było i zanim podyktujesz 3 razy każdej słuzbie to może być za późno.
Ja już widzę mojego męża w akcji - pojechałby na miejsce z samochodu dzwoniąc do służb No i bana na rower miałabym w 100%.
Ja już widzę mojego męża w akcji - pojechałby na miejsce z samochodu dzwoniąc do służb No i bana na rower miałabym w 100%.