30.08.2020
książkowy przykład: jak zepsuć zawody na własne życzenie.
jako, że mieszkam 200km od Kalisza - wstać musiałem 4:30, zasadniczo byłem spakowany: kawa (BPC - a jakże ) do termosa, WC i wylot.
6:45 byłem w Kaliszu, natomiast kolega z którym byłem umówiony miał prawie godzinę poślizgu (też nie ze swojej winy...)
w efekcie pakiet miałem w ręku o 8:35, start zawodów o 9:00.
okleiłem, wstawiłem sprzęt do strefy, niestety byłem bez pianki, czepka, i okularów do pływania bo zostały w samochodzie - godzina 8:45.
samochód na parkingu jakieś 1,5km od strefy - rozgrzewka biegowa siłą rzeczy.
Na start zdążyłem na styk, niestety przez obostrzenia COVID-19 już nie było szans dopchać się do sensownego miejsca na start do wody.
Pływanie:
Był rolling-start.
Pływakiem nie jestem, ale plany były na poniżej 20 minut w wodzie.
Startowałem gdzieś z końcówką, obowiązkowo dostałem parę strzałów z pięty w twarz, potem odruchowo zaczałęm płynąć bokami, robiąc zakola.
Wyszło i tak nieźle 19:50 w wodzie.
T1: 2:50 - tragedia.
Nie zdążyłem oliwką posmarować nóg przed założeniem pianki - schodziła jakbym miał papier ścierny zamiast skóry.
Numer startowy zapinałem 3 razy, bo źle miałem ułożony w pudle.
Kasku nie było czasu ułożyć odpowiednio przed - cała szyba w wodzie.
Rower:
Cały w deszczu. Asfalt dobrej jakości. Większość trasy bardzo szeroka.
Pierwsze 12,5km - pod górę i pod wiatr. Średnia ~30km/h przy 240W.
Drugie 12,5km odebrałem z nawiązką.
Tętno na zjazdach uspokiłem poniżej 160, więc mogłem przycisnąć na pedały.
Po 25km średnia 34km/h - moc średnia 247W.
Analogicznie druga pętla.
Rower 1:13:50 Średnia 35,7km/h 258W.
T2: skurcz mięśni brzucha - musiałem usiąść.
1:40, bez szału.
Bieg:
przestało padać.
Pierwsze 200m - tempo 4:43 - szaleństwo. O dziwo przy tętnie 160
Zacząłem bardzo powoli się uspokajać.
Zszedłem do tempa 4:55. Tętno dalej spokojnie.
Po 3km nie wiedzieć po co wcisnąłem jeden żel.
Nie poczułem różnicy.
Nie czułem też osłabienia.
Po 5km miałem tempo 4:57 po spowolnieniu na bufecie.
Na 6km nie wiedzieć po co wcisnąłem drugi żel.
Dalej nie czułem osłabienia.
Przycisnąłem na ostatnich 2km tętno do 170 i finalnie wyszło z biegu 4:55.
Moja pierwsza w życiu dyszka poniżej 50 minut.
Finalnie czas całych zawodów 2:29:36
81 miejsce open
24 miejsce w M40
Generalnie zawody nieźle zorganizowane.
Całkiem rozsądnie cenowo.
Pakiet startowy na bogato.
Jak dla mnie było za tłoczno na rowerze.
Puścili o 9:00 250 osób na 1/4 , 15 minut później 250 osób na 1/8, zaraz potem sztafeta 1/4. To spowodowało, że na drugiej pętli rowera było nie tylko tłoczno na zakrętach czy nawrotach ale na węższych odcinkach dróg było ciasno przy wyprzedzaniu.
Inna sprawa, że parę osób zapomniało o deszczu i trochę skóry zostawili na kaliskich asfaltach...
Calisia Triathlon 1/4 IM - Kalisz
Gratulacje, ładnie pojechane i pobiegnięte.
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
www.enduhub.com/kajet