robertino - mój pierwszy...tygodnik
Fajnie to wygląda, będę śledził postępy - jak zda egzamin to w przyszłym roku skopiuję;)
powiem tak: regeneracji jest na tyle, ze udaje mi się to ujechać dnia następnego. Nawet jak jednego dnia jadę wieczorem, a następnego z rana (najczęściej z czwartku na piątek). "Etapy" na poziomie SweetSpot (te ostatnie) wchodzą ze średnim HR 150bpm, dla tych trochę trudniejszych (bliżej FTP) 160bpm. Do max'a jeszcze trochę zostało - na rowerze chyba miałem max 187
Ostatnio zmieniony czw lis 28, 2019 11:54 am przez robertino, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozwoliłem sobie przejrzeć twój wynik z Poznania. Dołożyłeś + 1km/h na rowerze i 6s./km na biegu planując przyszłoroczny start. Wydaje mi się, że przy takim palnie pod rower możesz śmiało spróbować zrobić 2:15 i walczyć o 4:15 a to powinno dać Ci medal na MP.
RafałM pisze:Pozwoliłem sobie przejrzeć twój wynik z Poznania. Dołożyłeś + 1km/h na rowerze i 6s./km na biegu planując przyszłoroczny start. Wydaje mi się, że przy takim palnie pod rower możesz śmiało spróbować zrobić 2:15 i walczyć o 4:15 a to powinno dać Ci medal na MP.
Mam nadzieje że plan zadziała i będzie medal.
A skoro to plan na medal to ja go w przyszłym roku zrealizuje i tez odbiorę medal
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
@RafałM życzyłbym sobie tego bardzo i po cichu mi się marzy 4:15, ale to plan "maksimum" Musiałbym pojechać 39km/h i pobiec po 4:00/km. Jest to do zrobienia, ale dużo zależy od tego jak mi się sezon treningowy uda zrealizować. Póki co idzie świetnie. Kilka opuszczonych jednostek, ale generalnie zgodnie z planem. No i jaka będzie pogoda na starcie - jestem raczej zimnolubny.
@120 bierz, chętnie się podium podzielę
@120 bierz, chętnie się podium podzielę
nadrabiam zaległości. Tydzień poprzedni jak na obrazku poniżej:
Niedziela bez aktywności, cały dzień w samolocie i pociągu, wieczorem tylko kolacja służbowa - wjechało sporo kalorii początek przeziębienia, taki tam mały glut pod nosem.
Obecny tydzień w połowie na straty.
W poniedziałek zaliczyłem super jazdę z kumplem z pracy na MTB - wziął mnie w góry nieopodal Malagi. Miód!!! zaliczyliśmy 1000m przewyższenia, całość 35km jazdy. Miejscami nachylenie po 20%, potem zjazd. Dawno się tak nie bawiłem na rowerze. Koszt to niestety pogorszenie samopoczucia, kaszel i glut do pięt. Wtorek i środa przespane. Dziś trochę lepiej się czuję. Ale opiszę wszystko w poniedziałek wraz ze zrzutem ze Stravy.
poniedziałek wolne, potem dobrze żarło, aż do soboty. Wsiadłem rano na rower, ale była masakra, nie dojechałem nawet do godziny. Niemoc przepotworna, odpuściłem. Po południu zrobiłem za to bieganie. Alllleee było super. Wszystko weszło w tlenie. Pierwsze 13km po 4:31/km, ostatnie 2,5 po 5min/km. Tętno średnie 149bmp. Czułem się świetnie. Następnego dnia nogi trochę dostały mięśniowo, ale generalnie jak na niebieganie od początku września rewelacja. Niedziela bez aktywności, cały dzień w samolocie i pociągu, wieczorem tylko kolacja służbowa - wjechało sporo kalorii początek przeziębienia, taki tam mały glut pod nosem.
Obecny tydzień w połowie na straty.
W poniedziałek zaliczyłem super jazdę z kumplem z pracy na MTB - wziął mnie w góry nieopodal Malagi. Miód!!! zaliczyliśmy 1000m przewyższenia, całość 35km jazdy. Miejscami nachylenie po 20%, potem zjazd. Dawno się tak nie bawiłem na rowerze. Koszt to niestety pogorszenie samopoczucia, kaszel i glut do pięt. Wtorek i środa przespane. Dziś trochę lepiej się czuję. Ale opiszę wszystko w poniedziałek wraz ze zrzutem ze Stravy.