[Dziennik treningowy] Przełamać rutynę

Tutaj prowadzimy swoje treningowe blogi. Triathlon, duathlon, kolarstwo - co kto lubi!
Awatar użytkownika
endi8888
Posty: 537
Rejestracja: wt lis 05, 2019 9:13 pm

sob sie 15, 2020 7:36 pm

Dziś krótko - jak się zreanimuję to napiszę więcej.

Po dzisiejszym 1/2 Ślesin: warunki były ciężkie ale to bierzemy w nawias bo Willi udowodnił, że się da...

Mój "performans" w liczbach:

1. Pływanie - 34:22 - dla mnie OK
2. Rower - z przypałami - 2:42 (Janusz triathlonu ze mnie - na początku trasy rowerowej zgubiłem bidon z żelami i zostałem bez kalorii na całą trasę:o - nie akceptuję :(
3. Bieg - w świetle pkt 2 - 1:47:16 - mogło być lepiej ale dramatu nie było...

To wszystko czasy złapane z Garmina - czekam na oficjalne wyniki bo tak czy siak wychodzi mi z tego nowa życiówka na 1/2 IM. Tak więc mimo, że nie jestem bardzo szczęśliwy z wyników to też biczować się nie będę...

Pełna relacja nastąpi..
Awatar użytkownika
kajet
Posty: 1182
Rejestracja: wt lis 05, 2019 2:15 pm

ndz sie 16, 2020 10:57 am

Gratulacje życiówki!
endi8888 pisze: Po dzisiejszym 1/2 Ślesin: warunki były ciężkie ale to bierzemy w nawias bo Willi udowodnił, że się da...
To nie tak moim zdaniem. Tolerancja upałów u różnych ludzi wyglada różnie, nawet jeśli mają taką samą sylwetkę itp. W którymś odcinku podkastu (chyba w „We love Kona, we hate Kona”) Joel Filiol i Paulo Sousa krytykowali Ironmana za to, że swoje mistrzostwa organizuje w miejscu, które wyklucza zimnolubnych zawodników z konkurencji (a zatem z czołówki światowego długodystansowego tri).
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
Awatar użytkownika
endi8888
Posty: 537
Rejestracja: wt lis 05, 2019 9:13 pm

ndz sie 16, 2020 11:15 am

Poważnie mówiąc to wiem o tym ale nie chciałem się tym usprawiedliwiać. Jestem zdecydowanie zimnolubny i zapisuję się do klubu - "nienawidzę upałów"...

A tym czasem pojawiły się oficjalne wyniki i tadddam:

Moja nowa życiówka na 1/2 Im to 05:09:13.

według pomiarów:
Pływanie / Swim 00:34:23 - 1:49/100m
T1 00:03:36
Rower / Bike 02:42:04 - AVG 33km/h
T2 00:02:12
Bieg / Run 01:46:58 - 5:04min/km
META 05:09:13
miejsce w open 66 /w M40 25-ty/
Awatar użytkownika
Szajba
Posty: 492
Rejestracja: wt lis 05, 2019 5:04 pm

ndz sie 16, 2020 12:00 pm

I ja z Wami w klubie. Gdybyście słyszeli o zawodach organizowanych w październiku/listopadzie to wchodzę chętniej niż w prawdopodobnie upalny Malbork.
Z gratulacjami wstrzymam się do czasu popełnienia relacji ;)
When you have to shoot...Shoot! Don't talk

https://www.strava.com/athletes/11696370
Awatar użytkownika
endi8888
Posty: 537
Rejestracja: wt lis 05, 2019 9:13 pm

ndz sie 16, 2020 12:26 pm

Hej,

obiecałem dłuższą relację - zatem do dzieła 1/2 IM Ślesin z mojej perspektywy:

Zacznijmy od tego, że start to 1.szy start w tym roku po długiej przerwie Covidowej. W sumie to nawet na Ślesin się nie zapisywałem tylko przesunąłem pakiet z innych odwołanych zawodów. Byłem dość wypoczęty, bo ostatnie dni trochę pobolewało mnie kolano więc po środowym krótkim biegu odpuściłem zupełnie i wyszedł taki trochę przymusowy tapering.

Dojazd i wstawianie rowerów bez problemów - choć wszystko odbywało się w strefie zmian, bo nie było tradycyjnego biura zawodów. Po prostu wchodziło się do strefy gdzie czekał pakiet startowy. Z nowości koronawirusowych trochę zmroziły mnie informacje przedstartowe, że na rowerze dla 1/2 IM będzie tylko 1 punkt z wodą a na bieganiu także tylko butelkowana woda na punktach. Ze względów sanitarnych zero lodu, bananów czy innych rarytasów. (Podczas biegu wyszło w praktyce, że ostatecznie dawali też Powerade.) Wpłynęło to na moją taktykę "żywieniową" - na rower żele 10szt w bidon, w torebkę na mostek trochę płatków "jaśki" do przegryzania, na kierownicy woda do uzupełniania w trakcie. Dodatkowo w strefie zostawiłem sobie butelkę coli i 2 awaryjne żele na bieg. z nowości sprzętowych na etap pływacki zabrałem Predatory w wersji przyciemnianej ze szkłami mirror zamiast zwykłych - sprawdziły się bardzo dobrze - słońce nie oślepiało miałem fajną widoczność.

W nocy przed zawodami coś tam popadało ale w dzień startu prognoza była dla mnie złowieszcza - słońce i upał...

No to zaczynamy zawody:
Pływanie:
Odbyło się w formule rolling startu, którą bardzo lubię. Nie pchałem się zbytnio do przodu, wystartowałem sobie w środku stawki i zacząłem płynąc swoje. Plan był żeby zachować spokój oddechowy + długie ruchy i tego się trzymałem. Woda w Ślesinie okazała się bardzo przyjemna do pływania - całkiem czysta, bez zielska, dość ciepła ale nie zupowata. Płynąłem swoje z oddechami na 2 na obie strony a nawet spore fragmenty z oddechem na 3, bez przesadnego forsowania tempa za wszelką cenę. Nawigacyjnie też dałem radę - patrząc na ślad GPS chyba nie mogło być lepiej... W wodzie parę osób wyprzedziłem i dopłynąłem do wyjścia. Czas 34:23 średnio ok 1:49/100m. Jak już wspominałem z czasu pływania jestem zadowolony i dodatkowo z tego, że wyszedłem całkiem świeży z wody.

T1: dobieg pod lekką górkę do strefy. Tam luksusowo założyłem sobie skarpety i buty i lecimy na rower.

Rower: Na etap przygotowałem sobie taki setup: Stary garmin na quickmount na bidonie areo na kierownicy (z wyświetloną tylko mocą), zegarek na ręce przez całe zawody z czasem, prędkością itp itd.
Z racji debiutu w tej imprezie nie znałem trasy w Ślesinie i na 1 okrążeniu miałem plan na spokojną jazdę (plan był na okolice 230-240W) a potem się zobaczy... Tu niestety zaczęły sie przypały i życie brutalnie zweryfikowało moje plany. Na pierwszym progu zwalniającym (przez który przyznaję przeleciałem trochę za szybko) garmin leci z kierownicy na ziemię. Stop, zawrotka, szukanie zegarka - jest, cały. Jestem już poważnie w....wniony ale montuję zegarek na bidon na tych nieszczęsnych gumkach i jedziemy dalej. Cisnę swoje trzymam moc, po zakrętach nie przesadzam z rozpędzaniem i lecą kolejne kilometry. Trzeba zacząć wciągać żele - biorę rękę do tyłu i dociera do mnie że bidonu z żelami brak. Nawet nie wiem kiedy go zgubiłem (czy przeoczyłem ratując garmina czy może potem?). Wtedy dotarło do mnie, że jestem około połowy pierwszego okrążenia na rowerze a praktycznie nie mam jedzenia tylko trochę "jaśków" i wodę. Dziwne myśli mnie nachodziły. Postanowiłem szukać mojego bidonu na drugim kółku i się po niego zatrzymać. Niestety nie znalazłem, jaśki poszły dość szybko i zaczęło się "umieranie". Na plus było to, że na punkcie można było pobrać wodę na każdym kółku (a nie tylko 1 raz jak zapowiadano w Racebooku). Tak czy inaczej ten rower był dla mnie ciężkim przeżyciem, czułem jak słabnę i nogi nie mają z czego kręcić. W głowie tylko jedna obsesyjna myśl - jak dojadę do strefy czeka na mnie cola! Możecie się śmiać ale była to jedyna rzecz, która mnie motywowała do dalszej jazdy. Co tu więcej pisać - byłem zdołowany. Czekałem tylko aż jeszcze złapię gumę. Wtedy na prawdę walnął bym ten rower do rowu i się położył... Tempo słabe, samotna jazda ale te km jakoś zeszły. Ostatecznie czas roweru to 02:42:04. (przed starem liczyłem na okolice 2:30). Czyli słabo.

T2: Nie muszę chyba pisać że zacząłem od picia coli? Potem założyłem buty i biegniemy.

Bieg: Cola dała mi duży strzał energii z cukru i odrobinę nadziei, że coś tam jeszcze mogę powalczyć. Pierwszą pętlę (z 4) poleciałem w okolicach 4:45/km. Potem niestety doping cukrowy przestał działać i tempo na 2-gie i 3-cie spadło na 5:10-5:15/km. Sytuację z upałem troszeczkę ratowała kurtyna wodna i samozwańcze punkty polewania, z których namiętnie korzystałem. W połowie biegu już nawet przestałem patrzeć na zegarek - cel był prosty – „umieraj w kierunku Mety”. Ostatecznie na ostatnich paru km trochę przyspieszyłem nawet trochę i z czasem 01:46:58 skończyłem ten etap.

Jak pisałem wcześniej - razem dało to czas 05:09:13.

Po mecie natychmiast wlazłem do jeziora gdzie solidnie się nawadniałem izo. :D :D

W świetle tego co się wydarzyło jestem umiarkowanie ale zadowolony. Tzn. wiem, że zawaliłem rower ale cieszę się że dotarłem do Mety i mam nową życiówkę na 1/2 IM.
Za 2 tygodnie w Nieporęcie postaram się żeby znowu mieć nową;)
trzmiel
Posty: 150
Rejestracja: ndz lis 10, 2019 1:16 pm

ndz sie 16, 2020 2:15 pm

Jak dla mnie wyniki bomba. Gratuluję życiówki.

Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

Awatar użytkownika
kajet
Posty: 1182
Rejestracja: wt lis 05, 2019 2:15 pm

ndz sie 16, 2020 2:22 pm

Dobra relacja. Ja bym pewnie zDNFował.
Zaproś tu swoją kuzynkę lub wujka - będzie weselej.
www.enduhub.com/kajet
Awatar użytkownika
FireTriFighter
Posty: 1170
Rejestracja: sob lut 22, 2020 2:16 pm

pn sie 17, 2020 7:49 am

Gratulacje Andrzej. Nie jeden by zrezygnował więc ta życiówka pomimo, że nie utrzyma się długo biorąc pod uwagę chęci na kolejny start będzie dla Ciebie szczególną!

Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka

Awatar użytkownika
qbs
Posty: 170
Rejestracja: wt lis 05, 2019 4:29 pm

pn sie 17, 2020 10:21 am

Graty! Limit pecha wyczerpany i będzie mocna życiówka w kolejnym starcie :)
scott_mtb
Posty: 435
Rejestracja: śr lis 06, 2019 11:27 am

pn sie 17, 2020 10:26 am

Takie starty budują siłę charakteru - jeszcze się odkujesz ...co do jedzenia to zawsze dobrze jest mieć coś w zapasie i w różnych miejscach w razie "zguby".

Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka

ODPOWIEDZ